Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

DYNASTIE małopolskiego biznesu - część 1. Alfabet rodzin z Krakowa i regionu, których firmy odniosły sukces (od A do F) 21.08.2021

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Zaczynali od wożenia towarów z zagranicy lub ręcznego montowania swych produktów w garażach. Mieli i rozwijali swój pomysł na biznes, zapał, mnóstwo pracowitości, wsparcie bliskich i sporo szczęścia - dzięki temu ich majątki są dziś warte miliardy złotych. Nawet najlepszym zdarza się jednak trudny dzień. Wygląda mniej więcej tak: „Najpierw ja wywaliłem z roboty córkę, potem jej matka wywaliła mnie, a jej ojciec wyrzucił ją. Przed chwilą dowiedziałem się, że i on wyleciał – decyzją rady nadzorczej, czyli rodziców. Oj, czeka nas przykra rozmowa przy kolacji!”. Trudno jest prowadzić firmę rodzinną, a więc bezboleśnie łączyć interesy ze zdrowymi relacjami wśród najbliższych. Zwłaszcza w Polsce, gdzie ponoć „z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciu”. Jak sobie z tym radzą najsłynniejsze w Krakowie i Małopolsce familie, których firmy odniosły finansowy sukces? Spośród tysięcy wybraliśmy 22. najbardziej – jak nam się wydaje – charakterystyczne. Szczegóły w galerii: wystarczy kliknąć w przycisk "zobacz galerię" i przesuwać zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

FLESZ - Ma 9 lat i jest milionerem. A wszystko dzięki youtube!

To, jak zawsze, wybór subiektywny. Tworząc nasz alfabet, staraliśmy się go jednak nieco zobiektywizować. Po pierwsze: w alfabecie znalazły się rodziny, które w ostatnich latach regularnie trafiały na listy najbogatszych Wprost i Forbesa. Wedle szacunków, przeciętny majątek pierwszej piątki w naszym regionie dobija do miliarda złotych, a pierwszej dziesiątki – do pół miliarda. To są kwoty, jakich przytłaczająca większość familii w Małopolsce nie zarobi przez… tysiąc lat.

Po drugie: uwzględniliśmy rodziny, których nazwiska stały się nazwą firmy i rozpoznawalną marką. Po trzecie: szukaliśmy tych, którzy zajmują się nie tylko biznesem i tworzeniem miejsc pracy, ale i aktywnie wspierają lokalne społeczności, kulturę, sport, angażują się w działalność charytatywną itp. Po czwarte: staraliśmy się (choć nie zawsze z sukcesem) wyłowić rodziny w trakcie lub po sukcesji, czyli takie, w których w rozwój biznesu zaangażowały się młodsze pokolenia.

Jedno ważne zastrzeżenie: alfabet ma charakter otwarty, czyli jeśli ktoś poczuje się pominięty, a w ostatnich latach zgromadził majątek wart miliard lub też spełnia inne kryteria – to zapraszamy.

Przeżyje sześć procent?

W mozolne budowanie polskiego kapitalizmu zaangażowały się w ostatnich trzech dekadach (a czasem wcześniej) całe rodziny. Bez wkładu ojców, matek, babć, dziadków, dzieci i wnuków większość firm, także tych powszechnie dziś znanych, nie przetrwałoby dziejowych (i prywatnych) zakrętów. A Polska nie stałaby się najszybciej rosnącym gospodarczo i bogacącym się krajem Europy. Ale okres „burzy i naporu”, czyli spontanicznego budowania podwalin nowej gospodarki przez pionierów-naturszczyków, mamy już za sobą. Większość pionierów przekroczyło 60-tkę, wielu zbliża się do 70-tki, ich biznes – jeśli urósł, jak u bohaterów naszego alfabetu – musiał się sprofesjonalizować.

Na kluczowych stanowiskach pojawiają się często dzieci pionierów, przeważnie po dobrych menedżerskich studiach i podyplomówkach lub MBA zrobionych na prestiżowych uczelniach. To dobra wiadomość, bo zarządzanie interesem wymaga dziś innych kompetencji i nieco innej wiedzy niż w przełomowych latach 90., o czasach komuny (a wtedy niektórzy startowali) nie wspominając. Z drugiej strony – wymaga też nieodmiennie żyłki do interesów, którą – przy odrobinie niezbędnego w biznesie szczęścia - młodzi dziedziczą po nestorach. Mocno wskazana jest także dobra znajomość firmy; mądrzy pionierzy pozwalali swym latoroślom poznawać od najmłodszych lat wszystkie zakamarki rodzinnego biznesu.

Ostatecznie jednak zbieg tych wszystkich korzystnych okoliczności zdarza się rzadko. Wedle danych Instytutu Biznesu Rodzinnego, w dojrzałych gospodarkach zachodnich tylko 30 proc. firm rodzinnych kontynuuje działalność w drugim pokoleniu. W trzeciej generacji ów odsetek spada poniżej 10, a w niektórych krajach nawet do 6 proc. Jak wynika z badań globalnej firmy konsultingowej PWC, aż 74 proc. nestorów na Zachodzie chciałoby przekazać stery w firmie młodszemu pokoleniu, ale tylko 8,1 proc. potencjalnych sukcesorów deklaruje wolę przejęcia tych sterów.

Jak jest i będzie w Polsce? Wciąż trudno powiedzieć, bo polskie firmy rodzinne są właśnie w trakcie pierwszej w dziejach, a więc rewolucyjnej zmiany: sukcesji, która nigdy i nigdzie nie jest igraszką, lub – częściej – gorączkowego poszukiwania następców i zastanawiania się, co dalej. Zeszłoroczne badanie KPMG („Barometr firm rodzinnych. W stronę wielopokoleniowości”) pokazało, że aż 85 proc. polskich przedsiębiorców rozważa sukcesję w ramach rodziny. Jednocześnie jednak w wielu rodzinach dzieci poszły zupełnie własną drogą i nie palą się do zarządzania biznesem, ani nawet jego przejęcia z myślą o powierzeniu zarządzania wynajętym menedżerom spoza familii. A to oznacza, że – jeśli nie zmienią zdania – firma przestanie być rodzinna. Albo – w najgorszym razie – w ogóle zniknie.

A jak to wygląda w „małopolskich dynastiach”, które umieściliśmy w naszym zestawieniu? Zachęcamy do zapoznania się z alfabetem. Podzieliliśmy go na trzy części. Dziś pierwsza – od A do F, za tydzień druga, od G do P, na finał trzecia – od S do Ż. Szczegóły w galerii: wystarczy kliknąć w przycisk "zobacz galerię" i przesuwać zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto