MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa razy złoto

Janusz Kozioł
Wielki pojedynek Adama Małysza z Janne Ahonenem doszedł do skutku! Kiedy w sobotę Fin nie znalazł się nawet na podium, kibice byli nieco zawiedzeni, że to nie między tymi dwoma skoczkami rozstrzygnęły się losy ...

Wielki pojedynek Adama Małysza z Janne Ahonenem doszedł do skutku! Kiedy w sobotę Fin nie znalazł się nawet na podium, kibice byli nieco zawiedzeni, że to nie między tymi dwoma skoczkami rozstrzygnęły się losy rywalizacji o pierwsze miejsce. Ale mylili się ci, którzy przedwcześnie przekreślili lidera Pucharu Świata. Wczoraj Małysz i Ahonen oddali najdłuższe skoki konkursu, po 132 m. Wygrał Polak, bo on dwukrotnie osiągnął taką właśnie odległość.

Ahonen walczył dzielnie, a jako człowiek milczący nie skarżył się nikomu, że znów jest chory. Już od soboty miał wysoką gorączkę, istnieją obawy, że to może być nawrót grypy. Mimo tych problemów zdrowotnych stanął na rozbiegu i był wyśmienity, uległ tylko Małyszowi, który właśnie wrócił do mistrzowskiej formy. Polak tym razem prowadził już po pierwszej serii skoków. Miał wówczas aż 7,8 pkt. przewagi nad Ahonenem i 10,6 nad Ljoekelsoeyem. Te 132 m Małysz skoczył z piątej belki.

Potem sędziowie podwyższyli rozbieg, tak jak w sobotę na siódmą belkę, a wtedy w drugiej serii było i więcej skoków na granicy 130 m. Małysz powtórzył swój wyczyn, dogonił go Ahonen, ale nawet gdy sędziowie po raz kolejny dość nisko oceniali styl Polaka, nie było mowy o tym, by wyprzedził go Fin czy ktokolwiek inny.

Po tym konkursie Małysz w klasyfikacji generalnej wyprzedził nie tylko Martina Hoellwartha, ale i Jakuba Jandę i jest wiceliderem PŚ.

W tym sezonie pucharowym nic więcej już zrobić się nie da, bo Ahonen wypracował sobie przewagę nie do stracenia. Ale przecież Polak może wygrywać konkursy, zarabiać pieniądze, a przede wszystkim powalczyć o mistrzostwo świata.

Małysz skacze daleko, Robert Mateja przyzwoicie - był 25. po skokach na odległość 112 i 116,5 m - ale gdzie jest reszta naszych reprezentantów?

Znów o pechu może mówić Mateusz Rutkowski, który znalazł się tuż za finałową trzydziestką. Na pewno jego forma jest dużo lepsza niż na początku sezonu, ale ciągle daleka od tego co prezentował w ubiegłym roku. Słabo skakali przed własną publicznością pozostali skoczkowie, z których trzech w ogóle się do konkursu nie zakwalifikowało. Heinz Kuttin robi dobrą minę do złej gry, ale prawda jest taka, że tej reprezentacji na konkurs drużynowy, to my na razie nie mamy. A do igrzysk w Turynie pozostał już tylko rok.

Wyniki niedzielnego konkursu: 1. Adam Małysz (Polska) 278,2 pkt. (132 i 132 m), 2. Janne Ahonen (Finlandia) 270,9 (128,5 i 132), 3. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 268,7 (127,5 i 131,5), 4. Michael Uhrmann (Niemcy) 265,9 (126,5 i 131,5), 5. Lars Bystoel (Norwegia) 263,2 (126,5 i 130), 6. Martin Hoellwarth (Austria) 259,0 (126 i 129), 7. Andreas Widhoelzl (Austria) 258,7 (125,5 i 128,5), 8. Jernej Damjan (Słowenia) 257,7 (124 i 130), 9. Jakub Janda (Czechy) 257,5 (124 i 128,5), 10. Matti Hautamaeki (Finlandia) 255,9 (124 i 129)... 25. Robert Mateja 206,3 (112 i 116,5)

Królów było dwóch

Nie tylko najstarsi górale, ale nawet i byli skoczkowie nie mogli sobie przypomnieć kiedy po raz ostatni na najwyższym podium zawodów Pucharu Świata stanęło dwóch zawodników. Na pewno nie było to za czasów Adama Małysza, który w sobotę wraz z Roarem Ljoekelsoeyem dokonał tego wyczynu na Wielkiej Krokwi. Małysz skakał dalej, za to Ljoekelsoey piękniej, w sumie dało to taki sam wynik - 268,9 pkt.

Dwaj wielcy mistrzowie po zawodach głębokim ukłonem dziękowali pięknie za doping wspaniałej publiczności, bo w Zakopanem już czwarty rok trwa największe narciarski show świata. Docenił to również przegrany Janne Ahonen, który uciekając przed fińskim dziennikarzem, zdołał z siebie wydobyć krótkie słowa pochwały ,nawet ten doping mi nie pomógł".

Natomiast drugi trener naszej reprezentacji Łukasz Kruczek przypomniał sobie, że dawno temu w Engelbergu na najwyższym podium stało dwóch skoczków. Jednym z nich był Fin Soininen, ale drugi... - Nie przypomnę sobie - powiedział po długim namyśle Kruczek.

Sobotni konkurs reklamowano jaki wielki pojedynek Adama i Janne. Polak już w serii próbnej pokazał swoją wyższość nad liderem pucharowej klasyfikacji, skacząc o 4,5 m dalej. Małysz oddał skok na 135 m, a Ahonen na 130,5 m. To oczywiście nie miało żadnego znaczenia ze sportowego punktu widzenia, ale chyba dawało naszemu skoczkowi przewagę psychiczną. Niestety frajdę oglądania długich skoków odebrała publiczność komisja sędziowska, która zadecydowała, że do pierwszej serii skoczkowie przystąpią z niskiej, czwartej belki.

- Nie pamiętam żadnych zawodów na Wielkiej Krokwi, na których wyznaczono by tak krótki rozbieg - powiedział Mateusz Rutkowski. On akurat miał powody do niezadowolenia, bo bardzo chciał tu zdobyć swoje pierwsze punkty PŚ, tymczasem miejsce w finałowej serii przegrał zaledwie o 0,7 pkt.

Granicę 130 m, mimo tak niskiego rozbiegu, osiągnęli w tej pierwszej serii Ljoekelsoey oraz Fin Ristu Jussilainen. Niewiele gorszy był od nich Małysz, bo skoczył tylko o pół metra mniej - 129,5 m. Ahonen miał wynik aż o 5 m gorszy do Małysza, ale i tak zajmował czwarte miejsce. Dzięki punktacji sędziowskiej Małysz zdołał rozdzielić tych dwóch skoczków, którzy poszybowali najdalej i zajmował drugie miejsce. Pierwszy był Ljoekelsoey.

Na drugą serię rozbieg podniesiono aż do siódmej belki, ale o dziwo niewielu skoczków z czołówki zdołało dzięki temu poprawić swoje wyniki. Uczynili to m. in. Małysz i Ahonen. Polak w tej finałowej rozgrywce skakał jako przedostatni i uzyskał najdłuższą odległość 131 m. Niestety oceny sędziowskie były niskie, bo lądowanie do idealnych nie należało.

- Wpadłem nartą w miękki śnieg i trochę się rozjechałem, ale na szczęście zdołałem wyjść z tej opresji i uratowałem się przed upadkiem- powiedział po skoku Małysz. Chwilę później skakał Norweg i był aż o 3 metry gorszy. Za to noty miału dużo wyższe od Polaka- średnia Małysza 18,5 pkt, a rywala 19,5 pkt. - i po chwili na tablicy wyników przy nazwisku Ljoekelsoey pojawiła się informacja o pierwszym miejscu.

Kibice zdążyli wydać z siebie jęk zawodu, ale niepotrzebnie, bo komunikat ostateczny był tyle zaskakujący, co i miły. Obaj zawodnicy otrzymali po tyle samo punktów i obaj zostali zwycięzcami tego konkursu. A jak wypadli pozostali Polacy? Poza Małyszem w finałowej serii znalazł się tylko Mateja i zajął ostatecznie 24. miejsce. Zakopiańczyk skakał przyzwoicie, 115,5 m w pierwszej serii i 118,5 m w drugiej.

- Podmuchy wiatru były minimalne, ale też swoje robiły. Ja pierwszy skok miałem dobry, ale odległość mnie nie zadowalała. W drugim skoku postanowiłem coś zmienić, skakałem całkiem inaczej. Odległość była większa, ale też i z wyższej belki skakaliśmy. Biorąc pod uwagę moje zdrowotne perypetie, to wynik oceniam jako przyzwoity - powiedział Mateja.

Niestety pozostałych pięciu skoczków do serii finałowej się nie przebiło. Najbliższy tego był wspomniany Rutkowski, ale tym razem jeszcze w PŚ nie punktował.

Wyniki sobotniego konkursu: 1. Adam Małysz (Polska) 268,9 pkt. (129,5 i 131 m) i Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 268,9 (130 i 128), 3. Risto Jussilainen (Finlandia) 254,4 (130 i 123), 4. Janne Ahonen (Finlandia) 252,4 (124,5 i 126), 5. Jernej Damjan (Słowenia) 243,6 (124,5 i 122,5), 6. Martin Hoellwarth (Austria) 243,1 (123,5 i 123,5), 7. Matti Hautamaeki (Finlandia) 242,7 (122,5 i 124) i Lars Bystoel (Norwegia) 242,7 (125 i 121,5), 9. Andreas Widhoelzl (Austria) 241,2 (125 i 121,5), 10. Michael Uhrmann (Niemcy) 238,5 (124 i 121)... 24. Robert Mateja 216,7 (115,5 i 118,5)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto