Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dorosło już pokolenie Polaków, którzy nie pamiętają żadnego stycznia bez Orkiestry

Marek Bartosik
Rutyna jest przy liczeniu pieniędzy - mówią Piotr Błoński i Leszek Olejarczyk. Reszta to wielka improwizacja
Rutyna jest przy liczeniu pieniędzy - mówią Piotr Błoński i Leszek Olejarczyk. Reszta to wielka improwizacja Wojciech Matusik
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra w najbliższą niedzielę już po raz dwudziesty. To oznacza, że dorosło już pokolenie Polaków, którzy nie pamiętają żadnego stycznia bez tej wielkiej, kolorowej imprezy. Dla tysięcy z nich Orkiestra to coś znacznie więcej niż serduszko przyklejone do kurtki. To bywa spory kawał życiorysu. Tak jak dla krakowian Piotra Błońskiego i Leszka Olejarczyka, którzy już po kilkanaście razy brali udział w narodowej zbiórce pieniędzy na sprzęt medyczny ratujący zdrowie i życie dzieciom.

Zobacz także: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Krakowie

1534 złote
Piotr doskonale pamięta tę liczbę: 1534 złote. Tyle wysypało się z jego pierwszej w życiu puszki. Miał wtedy 20 lat. Pamięta, że wcześniej to telewizja rozbudziła jego zainteresowanie Orkiestrą, bo dzięki niej podczas ponurych dni początku stycznia działo się w kraju, ale także w jego najbliższym otoczeniu coś ciekawego i wesołego.

Przez lata wychodził w dniu finału na ulice z oszczędnościami i "polował" na wolontariuszy by zamieniać swoje drobniaki na serduszka i nazbierać ich jak najwięcej.

Ale już jako dzieciak zdawał sobie sprawę, że także jego monety idą na pomoc dla chorych dzieci.
Któregoś roku postanowił zrobić więcej. Wysłał więc zgłoszenie do Fundacji Jurka Owsiaka. Pocztą dostał skarbonkę do samodzielnego złożenia, jak to jeszcze wówczas było i identyfikator. I w dniu finału mógł jako wolontariusz ruszyć na ulice.

Miał przygotowany świetny plan. O północy, gdy tylko rozpoczynała się niedziela finału Orkiestry był już w jednym z klubów, w którym odbywał się koncert rockowy z udziałem muzyków i publiczności, dla której idea Jurka Owsiaka była ważna. Jego pierwsza skarbonka zapełniała się błyskawicznie.
Dopełnił ją kiedy w niedzielne popołudnie poszedł razem z siostrzenicą na kolejny podobny koncert. Pamięta więc te 1534 złote i swoją dumę.

12 lat
Leszka wciągnęła do Orkiestry mama Ewa Olejarczyk, nauczycielka matematyki w szkole podstawowej przy ul. Wąskiej w Krakowie. - Zawsze uwielbiała działać - opowiada jej 24-letni dziś syn. Zabrała go po raz pierwszy na ulicę z puszką gdy miał niecałe 12 lat. Przekonał się wtedy, jak bardzo różnie ludzie reagują na kwestujących wolontariuszy. Jedni uśmiechem, otwartym sercem i portmonetką. Inni epitetami: Sługusy szatana, żydokomuna itd.

Szybko jednak zorientował się, że te drugie reakcje to jednak margines. Pamięta radość jaką sprawiło mu napełnianie puszki, ale swego pierwszego wyniku już nie. Nie zapomni starszych pań, które potrafiły zdejmować z uszu złote kolczyki równie wiekowe jak ich właścicielki i wrzucać je do puszki.

Sztab w "Krakowskiej"
Podczas finału w 1998 roku Piotr znalazł się w tłumie, jaki spontanicznie zebrał się przed Wieżą Ratuszową na krakowskim Rynku. W poprzednich latach zwykle odbywał się tam wielki koncert Orkiestry. Tym razem miało go nie być, a jednak w porze "Światełka do nieba" przyszło kilkaset osób. - Uderzyło mnie, że nic się nie dzieje, ale tak wielu ludzi, którzy chcą by się coś działo - opowiada. Z kolegą uzgodnili, że w kolejnym roku trzeba coś zrobić, aby finał w Krakowie nie był tak ponury. - I z braku doświadczenia ponieśliśmy spektakularną klęskę - wspomina.

Próbowali zorganizować koncert w hali Wisły. Zauważył, że jako dwudziestolatek nie jest poważnie traktowany podczas rozmów z potencjalnymi sponsorami. Jeden z nich w ostatniej chwili wycofał się z obietnicy sfinansowania kosztów wynajęcia hali. Mimo porażki coraz bliżej wiązał się z fundacją Jurka Owsiaka. Pojechał na Przystanek Woodstock w Żarach w 1999 roku, a w następnym na ten "dziki", na jaki do Lęborka przyjechało jednak tysiąc osób po odwołaniu oficjalnego festiwalu.

Był już wtedy studentem geografii na UJ. Poznał na nim wielu ludzi, zaangażował się w działalność "Pokojowego Patrolu", czyli grupy wolontariuszy, których zadaniem jest zapewnienie porządku podczas "Przystanku", dzięki czemu poznał Jurka Owsiaka.

W 2001 roku skupił wokół siebie już mnóstwo osób. Razem pomagali w organizacji koncertu na Rynku. W roku kolejnym przyłączył się razem z wieloma wolontariuszami do sztabu działającego przy Gazecie Krakowskiej.

Sztab w hotelu Kazimierz
Leszek Olejarczyk doskonale pamięta co zdecydowało, że jego matka i ojciec (też nauczyciel, tyle że informatyki) postanowili założyć własny sztab. Gdy podczas kolejnego z finałów dotarli z puszkami do sztabu, z jakim wtedy współpracowali, byli rozentuzjazmowani ofiarnością ludzi i zawartością puszek.
Dotarli do ponurego pomieszczenia z jednym zaledwie orkiestrowym plakatem i kobietą, która przyjęła ich zupełnie obojętnie. Gasząc ich entuzjazm kazała złożyć zebrane pieniądze w kąt, nawet ich nie kwitując, a potem zniknęła bez słowa.

- Tak nie mogło być. Tu chodzi przecież o pieniądze i ludzi, którzy nie są natrętami, bo w tę zabawę inwestują mnóstwo energii i czasu - opowiada syn nauczycielskiej pary. Od tamtego czasu działa międzyszkolny sztab, który ma dziś siedzibę w hotelu "Kazimierz". Ewa Olejarczyk jest szefową, a Leszek od początku jej pomocnikiem.

Piotr szybko przejął kierowanie sztabem orkiestry w Gazecie Krakowskiej. W 2002 roku roku miał on 100 wolontariuszy, którzy zebrali 35 tysięcy złotych. W roku ubiegłym swe puszki przyniosło do redakcji już 300 osób, a w nich 255 tysięcy złotych.

I puszek już zabrakło
Sztab założony przez rodzinę Olejarczyków też się rozrósł. - W tym roku zgłosiło się do nas dwa razy więcej chętnych do roli wolontariusza niż mamy puszek - mówi Leszek Olejarczyk. Do sztabu przyłączają się kolejne szkoły, w których działają koordynatorzy Orkiestry. W imieniu sztabu współpracuje z nimi właśnie Leszek.

- To jest po prostu hobby dające mnóstwo satysfakcji. Pomagamy dzieciakom, co nadaje sens tej zabawie, ale przy tym świetnie się bawimy, poznajemy mnóstwo niesamowitych ludzi. Z bardzo różnych środowisk, ale znajdujących w "orkiestrowaniu" wspólną przestrzeń, w której się świetnie rozumieją - tłumaczy Piotr.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wypełnia im coraz bardziej życie tak mniej więcej od wakacji, a intensywnie to już od października. Trzeba przecież ożywić sztaby, zadbać o odpowiednią liczbę identyfikatorów i zaplombowanych puszek dla wolontariuszy, organizować imprezy, szukać sponsorów.
Na szczęście obaj nasi bohaterowie mogą poświęcić Orkiestrze tyle czasu, ile jest potrzebne. - Dla mnie to też hobby, ale nie tylko takie, które przynosi przyjemność. Orkiestra dodaje trochę sensu życiu - mówi Leszek.

Gdy obaj zastanawiają się dlaczego Wielka Orkiestra choć mijają lata, nie nudzi ani ofiarodawcom, ani osobom zaangażowanych w jej organizację, to wychodzi im, że to kwestia udziału mediów, ale także braku ograniczeń. Swoboda, która streszcza się w słynnym "Róbta co chceta":
- U nas rutyny jest tylko tyle, ile to niezbędne żeby prawidłowo rozliczyć pieniądze i zakupić sprzęt. Reszta to wielka improwizacja, w której każdy pomysł jest dobry, o ile tylko potrafi się go zrealizować. A wszystko przybiera postać letniej zadymy w środku zimy - tłumaczą.

Marzeniem Piotra Błońskiego jest przyprowadzić kiedyś w dniu finału Orkiestry na Rynek Główny słonia - Kiedyś mi się to uda - mówi z przekonaniem. - Dzięki Orkiestrze żyję. Dlatego tu jestem - tłumaczył niedawno Piotrowi jeden z kandydatów na wolontariusza.

Takich ludzi jest wokół Orkiestry coraz więcej. Także oni będą podczas 20. finału razem zbierali pieniądze na aparaturę dla wcześniaków i leczenie cukrzycy u ciężarnych kobiet.

Najlepszy Piłkarz i Trener Małopolski 2011. Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Sprawdź magazyn Gazety Krakowskiej! Bulwersujące zdarzenia, niezwykli ludzie, mądre opinie

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto