Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Depresja to dla mnie konflikt wywołany przez brak kontaktu z samym sobą. Rozmowa z Martyną Gubą – bizneswoman, trenerką i coachem

Agnieszka Rzymkowska
Marta Guba
Marta Guba archiwum prywatne
Sukces przychodzi wtedy, gdy zaczynamy być w swojej prawdzie, autentyczności i podążamy za tym, co się czuje i czego się chce – mówi Martyna Guba. Bizneswoman, trenerka, coach transformacyjny i mówczyni została Mecenasem Honorowym projektu „Polki Wolności Mają Głos Przeciw Depresji”. Jest działającą charytatywnie chodzącą pomocą i drogowskazem dla innych ludzi.

Przyjechała Pani specjalnie do Krakowa na nasz wywiad. Znajdujemy się w historycznej Jamie Michalika, pełnej głębokiej zieleni.

Zieleń jest dla mnie kolorem, który mocno wiąże się z „usadzaniem”, z mocnym fundamentem. Kojarzy mi się z moim nowym mieszkaniem, gdzie celowo jest dużo zieleni, żeby się „osadzić” i żeby wybrać spośród tak wielu różnych dróg to, co jest moje i najbliższe mojemu sercu. Jestem wizjonerką, kobietą bardzo kreatywną, dlatego czasem wystarczy mi jedna doba, by od pomysłu przejść do działania. To bardzo pomaga, ale jest też pułapką. To wielokrotnie sprawiało, że angażowałam się w projekty, których ostatecznie nie czułam, nie były dla mnie, nie były moje. Ta symboliczna zieleń to mój nowy fundament, przestrzeń, która pomaga mi dokonywać mądrych wyborów – nie tylko z poziomu umysłu, ale przede wszystkim serca – to mój nowy drogowskaz.

Jaka jest Pani misja?

Tworzyć dla innych osób bezpieczną przestrzeń do refleksji, do odkrywania swojej prawdy, do zmian, a nawet wielkich przemian. Kiedy prowadzę warsztaty, czuję, że moja praca jest nie tylko moją pasją, ale też moją misją. To jest jak praca na „otwartym sercu”, wśród często nieznanych sobie osób. Praca, która nie przestaje mnie zachwycać, wzruszać, poruszać i motywować do własnego rozwoju, żebym mogła jeszcze lepiej służyć innym w ich podróży, towarzyszyć w tych momentach, które poprzez zmianę perspektywy, zmianę sposobu myślenia, ale też wysłuchanie, zrozumienie i akceptację ze strony innych uczestników – przyczyniają się do zmiany, do poprawy jakości życia. Do szczęścia i spełnienia.

Warsztaty, na które zapraszam, to przestrzeń wypełniona emocjami, empatią, otwartością, ale przede wszystkim prawdą (lubię mówić „nagą prawdą”), która pomaga budować bliskość z drugim człowiekiem, dotyka najbardziej czułych zakamarków naszego serca, zapomnianych tęsknot, wzbudza emocje, by w konsekwencji zbliżyć się do nas samych, lepiej zrozumieć, zaakceptować czy docenić. To wielka rzecz być świadkiem takich momentów.

Bardzo szybko tworzy Pani nowe projekty?

Oj, tak. Słynę z tego! Lubię mówić, że od pomysłu do przemysłu to tylko chwila. Jeszcze do niedawna nazywałam samą siebie „Pendolino”, do momentu, gdy zdarzyła mi się sytuacja, kiedy ten rzeczywisty pociąg uciekł mi sprzed nosa w podróży do Katowic.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że odjechał nie tylko pociąg, ale jakaś część mnie, która już nie chce pędzić, wymyślając wciąż nowe pomysły i projekty. Wtedy na tym peronie została szczęśliwa Martyna, która chce żyć, przeżywać, doświadczać. Która chce czuć — wzruszać się i zachwycać się życiem. Martyna, która ma czas – dla siebie, dla innych, czas, żeby naprawdę żyć, która w tym Pendolino często traciła uważność. Zwolniłam, mam czas na to, by w tym wolniejszym tempie obserwować rzeczywistość, ale też samą siebie i mieć przestrzeń na to, by pozostać z emocjami po jakimś wydarzeniu, zauważyć to, co ważne, co często nie zauważałam, tworząc projekt za projektem. To jest ta wartość, jakość, której tak długo szukałam.

Ja się zatrzymałam, ale mój umysł nie śpi – wciąż wymyśla i kreuje rzeczywistość, dając upust mojej kreatywności. Robię to już tylko dla innych, w moim „banku pomysłów”, miejscu dla tych, którym brakuje pomysłów czy odwagi, by zrobić pierwszy krok, ale też dla tych, którzy potrzebują poukładać swój chaos i spośród wielu dróg wybrać tą jedną – najważniejszą.

Jaki więc projekt jest tym, w który wkłada Pani najwięcej serca i emocji?

To moja CoachELLA, czyli tak naprawdę część mnie. Jako CoachELLA, pragnę podarować ludziom moją uważność i mądre pytania, dzięki którym będą mogli usłyszeć swoje myśli, poczuć swoje emocje, odkryć swój potencjał a w konsekwencji motywację do działania.

Czuję, że to ogromny przywilej pracować z drugim człowiekiem. Być świadkiem jego odkryć, jego prawdy, jego konfrontacji z samym sobą, tych momentów „wow”, które często po takich warsztatach są zapalnikiem do zmiany, a nawet do przemiany. Od małych do wielkich kroków, do odkryć, do decyzji, na które trzeba było tak długo poczekać. Jako CoachELLA mam możliwość dotknąć poprzez trafne pytania najbardziej subtelnych obszarów, obserwować, jak wzrasta motywacja i kreują się wizje zmian na fundamentach tego, co najlepsze jest dla nas samych.

Skąd czerpie Pani motywację do ciągłego działania?

To, co pozwala mi czerpać energię, zaangażowanie i chęć, by iść dalej, to cytaty. Pewnego rodzaju przekonania, którymi bardzo mocno kieruję się w życiu. Jeden z takich cytatów, który kiedyś do mnie przyszedł, był o tym, że „orzeł nie zajmuje się łapaniem much”. Żeby móc korzystać z takiego mocnego cytatu, trzeba przede wszystkim uwierzyć, że jest się orłem. Uświadomiłam sobie, że mam w sobie wystarczająco wiele umiejętności, kompetencji, doświadczeń i skuteczności, że czuję się orłem. Ta świadomość jest dla mnie motywacją w najtrudniejszych chwilach. Gdy coś mi nie wychodzi, rozumiem, że to nie było dla mnie i wierzę w to, że przeznaczone jest mi coś większego. To mój osobisty przepis na kryzysy i porażki. Naprawdę działa!

Co chce Pani przekazać przez swoją edukację?

To, że mamy wybór. Ten z poziomu umysłu, kompetencji, umiejętności czy potrzeb, ale też ten często pomijany – z poziomu serca. Jak z niego korzystać? Często namawiam: „Pomyśl, poczuj i dopiero później zamień to w działanie. Świat poczeka. „Nie wiem” to też odpowiedź i podpowiedź, z której często zdarza mi się korzystać, w której formułują się rzeczy wielkie i ważne. Warto sobie na to pozwolić i poczekać na właściwą odpowiedź.

Czyli dobrze jest testować samego siebie, próbować, a przez to poznawać, kim jesteśmy?

Tak. Ja uważam, że to, co nas ogranicza i powoduje lęki, to jest to, że nie pozwalamy sobie spróbować. Doświadczenie jest kluczowe. Tylko spróbuj – sprawdź, czy to coś jest dla Ciebie, bo skąd możesz to wiedzieć, skoro tego nie doświadczyłeś/aś? Sama lubię rzeczy, które są trudne i wtedy czuję, że wszechświat mnie trenuje i pokazuje, że warto coś sprawdzić.

Po prostu to zrób nawet po to, by mieć komunikat, że to nie jest dla Ciebie i tego nie chcesz. To dla mnie budowanie najcenniejszej relacji z samym sobą, która przekłada się na pewność i zaufanie do siebie, a później – na odwagę. Zauważam, że mamy tendencję do zakładania jakichś rzeczy bez powodu, pod czym często kryje się lęk czy nasze ego. Sukces przychodzi wtedy, gdy zaczynamy być w swojej prawdzie, autentyczności i podążamy za tym, co się czuje i czego się chce. Założenia to przyczyna nieporozumień i konfliktów – nie tylko tych relacyjnych, ale też tych wewnętrznych.

W takim razie co się dzieje, gdy przychodzi do Pani osoba, która nie wie, czego chce, nie umie przyznać się sama przed sobą, czego się boi?

Daję czas i bezpieczną przestrzeń, w której nie ma oceny, rad i porad. Moją obecność i uważność na to, co nieoczywiste, na to, co jest pomiędzy. Pomaga mi w tym moja ukochana metoda Points Of You, która opiera się na pracy z obrazem i słowem, pomaga przedostać się do naszej podświadomości w sprytny, niezauważalny sposób – przebić się przez trudne mechanizmy obronne, odrzucając kontrolę, odzyskując dostęp do naszej prawdy. Wykorzystuję Points Of You, by dostać się do podświadomości za pomocą skojarzeń, które ostatecznie odkrywają to, co dana osoba w sobie skrywa, przez co cierpi, na co nie była do tej pory gotowa. To jak początek nowej drogi, to początek nowej jakości życia – świadomości, która sprawia, że bierzemy stery we własne ręce, czujemy odpowiedzialność za myśli, słowa, decyzje i czujemy gotowość, a ta wiara to już połowa drogi.

Co najczęściej nas ogranicza?

Czas! Jednak też pęd życia, presja otoczenia, innych osób, pokolenie, kultura i wychowanie. W wielu domach narzuca się, co powinno i nie powinno się robić, jak myśleć, a to przecież zabija w człowieku naturalną potrzebę refleksji, która w mojej ocenie jest jednym z ważniejszych narzędzi do rozwijania siebie, odwagi, mądrości i asertywności.

Racja czy relacja?

Zauważam, że się w tym zapętlamy, zapominamy, z jakiego powodu budujemy relację, jaka jest intencja, jaki ma być „efekt końcowy”, do czego dążymy i dlaczego. Lubię mówić, że pięknie jest się różnić, posłuchać siebie, zatrzymać się i z ciekawością, bez oceny, otworzyć oczy i uszy. Mieć odwagę zapytać innych, jak na nas patrzą, kogo w nas widzą. To jest najtrudniejsze – słuchać i milczeć, chociażby dla liderów, którzy często patrzą na świat przez pryzmat „sądzenia po sobie”. Milczmy, słuchajmy, nie komentujmy, poczekajmy, aż opadną emocje po czyichś słowach. Dajmy przestrzeń drugiej osobie, zróbmy miejsce dla ciekawości drugą osobą – oddajmy jej głos, skierujmy jupitery w jej stronę. Wierzę w to, że tak wiele możemy wówczas wziąć dla siebie, a drugiej osobie – dać poczucie, że daje nam coś ważnego, przyczynia się do naszego wzrostu, inspiruje. Czy to nie wystarczająco motywuje?

Co sądzi Pani o kłamstwie?

Najgorsze, co możemy zrobić, to okłamywać samych siebie. Wierzę w to, że żeby być szczęśliwymi i zdrowymi, musimy żyć w prawdzie ze sobą – a to nie takie łatwe. Podczas warsztatów, jakie prowadziłam ostatnio, poznałam kobietę, która odkryła, jak bardzo zmieniła przez lata swoją kobiecość. Zrobiła to dla swojego męża. Stała się kobietą z jego marzeń, tracąc przy tym samą siebie, swoją kobiecość. Kiedy oszukujemy siebie, a dzieje się to wtedy, kiedy wbrew sobie stajemy się dla innych osób obiektem ich wyobrażeń, żyjemy w konfliktach, żyjemy w kłamstwie. Mam takie przeczucie, że to powoduje choroby, to może być źródłem depresji. Depresja to dla mnie konflikt wywołany przez brak kontaktu z samym sobą i wpadnięciem w pułapkę oczekiwań innych. To brak kontaktu z własnymi potrzebami, brak odwagi, by je realizować i żyć po swojemu.

Dlatego m.in. przyjęłam zaproszenie i zostałam Mecenasem Honorowym projektu „Polki Wolności Mają Głos Przeciw Depresji”. To piękny projekt, w który bardzo się zaangażowałam. Jako jedna z Ambasadorek tego projektu, wykorzystując moją wiedzę, doświadczenie i narzędzia, chcę pomagać demaskować te kłamstwa w relacji z samym sobą, które powodują, że nasze życie staje się więzieniem. Chcę pomagać odkrywać i nazywać prawdę – tę najgorszą, której często się wstydzimy, nie chcemy jej zobaczyć, przyjąć, ale to jedyna droga, żeby wyjść z ciemności i zobaczyć światło.

Każdy z nas przechodzi przez kryzysy. Jak sobie z nimi radzić?

Mój przepis: otaczać się mądrymi ludźmi, słuchać ich i poszerzać swoje horyzonty, swoje punkty widzenia. Nie zamykać się na to, co nowe i odmienne – doświadczać, próbować i wyciągać refleksje. Tworzenie założeń i projekcji nas gubi, powinniśmy się otwierać na różne doświadczenia, próbować, pozwalać też sobie czasem zabłądzić. Zachęcam, żeby znaleźć dla siebie mentora, Nauczyciela, swój autorytet. Czasami wystarczy jakiś cytat, przekonanie, w które uwierzymy, które odmieni nasze życie i doda energii. Warto szukać pozytywów, a w najgorszej sytuacji, w najgorszych ciemnościach postarać się poszukać chociaż jednej gwiazdy – to przecież zależy tylko od nas.

Więcej na www.martynaguba.com

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Depresja to dla mnie konflikt wywołany przez brak kontaktu z samym sobą. Rozmowa z Martyną Gubą – bizneswoman, trenerką i coachem - Strona Kobiet

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto