Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

David Thewlis: cenię kino niezależne

Redakcja
- Doceniam kino niezależne, ma w sobie wielką siłę. To prawdziwy proces tworzenia, w którym czujesz, że masz wpływ na istotne elementy. Jeśli coś ci się nie podoba, możesz podejść do reżysera i to przedyskutować przy kawie. A następnie wymyślić lepsze rozwiązania fabularne - powiedział David Thewlis, brytyjski aktor, laureat nagrody "Pod Prąd"

W czasie trwającego festiwalu filmowego Off Plus Camera odebrał Pan w Krakowie nagrodę "Pod prąd", przyznawaną twórcom, którzy wspierają kino niezależne. Ceni Pan szczególnie taki rodzaj kina?
Doceniam kino niezależne, ma w sobie wielką siłę. To prawdziwy proces tworzenia, w którym czujesz, że masz wpływ na istotne elementy. Jeśli coś ci się nie podoba, możesz podejść do reżysera i to przedyskutować przy kawie. A następnie wymyślić lepsze rozwiązania fabularne. Gdy kręcisz wielką produkcję, taką jak "Harry Potter", w którym brałem udział, twoje pytanie musi przejść przez kilku asystentów, zanim trafi do kogoś, kto może podjąć decyzję.

Ma Pan za sobą bogate doświadczenie w Hollywood. W filmach o "Harrym Potterze" kreował Pan kluczową dla fabuły postać Remusa Lupina, pojawił się Pan także w "Siedmiu latach w Tybecie", "Królestwie niebieskim" czy "Nagim instynkcie 2". Jak Pan wspomina pracę przy tak dużych produkcjach?
W Hollywood pracowałem przez wiele lat, można powiedzieć, że poznałem amerykański system produkcji filmów. To czasami nie było miłe doznanie. Czułem się wykluczony z procesu twórczego, tak jakby ktoś mówił mi "zrób swoje i spadaj". To nie było aktorstwo. Bywałem tym naprawdę rozczarowany. Nie mówię tu o wszystkich moich produkcjach amerykańskich, niektóre oczywiście były wspaniałe, spotkałem świetnych reżyserów. Trafiło się jednak kilka przypadków, o których wolałbym zapomnieć. Przez pewien czas mieszkałem nawet w Ameryce, ale ostatecznie zdecydowałem się wrócić do swoich korzeni, do Anglii. Postanowiłem, że nie będę się koncentrował na zarabianiu pieniędzy czy byciu gwiazdą, lecz na sztuce. Że chcę grać, i to w dobrych filmach.

- Teraz możemy Pana oglądać w "The Lady", najnowszym obrazie Luca Bessona, który opowiada o birmańskiej opozycjonistce Aung San Suu Kyi. Zagrał Pan jej męża Michaela Arisa, który zmarł na raka. W jaki sposób przygotowywał się Pan do tej trudnej roli?

- Poznałem brata bliźniaka Michaela, Anthony'ego. Niezwykle mi pomógł. Gdy spotykaliśmy się w czasie prac nad filmem, czułem się, jakbym rozmawiał z Michaelem. W czasie realizacji filmu spotykałem się także z Kimem, najmłodszym synem Michaela. Oczywiście rozmawiałem też z Aung San Suu Kyi zaraz po tym, jak została uwolniona. To było niezwykłe przeżycie. Z ich wspomnień budowaliśmy postacie, które można teraz oglądać na ekranie.

Przeczytaj cały wywiad na www.dziennikpolski24.pl

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto