Czym ogrzewać domy w Krakowie i Małopolsce w czasach wojny i energetycznej zmiany? Węgiel? Gaz? Drewno? Pellet? Pompa ciepła z PV?

Akcja specjalna Debata: Czym ogrzewać mieszkania i domy?
Sławomir Kowalski / Polska Press
„Czym grzać?” – pytają siebie i nas tysiące Małopolan. W poprzednich sezonach odpowiedź była dość prosta, ale ten będzie inny – za sprawą zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę i jej skutków. Wystarczy spojrzeć na kwoty, jakie musieliśmy zapłacić za ogrzanie przeciętnego domu w poprzedniej dekadzie i porównać je z tymi, jakie musimy płacić teraz. Małopolanie chcą wiedzieć, jak sobie z tym poradzić w obecnym sezonie grzewczym i na co stawiać w kolejnym. Co zapewni spokój, bezpieczeństwo, wygodę, a zarazem koszty do uniesienia dla przeciętnego Kowalskiego i Malinowskiej? Węgiel? Gaz? Drewno? Pellet? Pompa ciepła z fotowoltaiką? O opinie i rady poprosiliśmy ekspertów - praktyków. Odpowiadają: prof. Wiesław Zima z Katedry Energetyki Politechniki Krakowskiej, Mariusz Krystian - wójt Spytkowic, Damian Różycki - prezes Columbus Obrót i Robert Bażela - dyrektor Departamentu Pożyczek i Dotacji WFOŚiGW w Krakowie].

Czym ogrzewać mieszkania i domy? Węgiel? Gaz? Drewno? Pellet? Pompa ciepła z PV? POBIERZ DODATEK SPECJALNY

Wszyscy modlimy się o możliwie wysokie temperatury na zewnątrz mając świadomość, że trzymający z kremlowskim reżimem patriarcha Moskwy modli się o coś odwrotnego: by zima była mroźna; liczy na to, że chłód w domach skłoni nas do odwołania nałożonych na Rosję sankcji i porzucenia Ukrainy. Przytłaczająca większość Małopolan nie dopuszcza takiej możliwości. Wiemy, że poddanie się szantażowi byłoby posunięciem nie tylko niemoralnym, ale i – samobójczym. Równocześnie zdajemy sobie sprawę, że nadchodzący sezon grzewczy może być trudny.

Jak wzrosły koszty ogrzewania w Małopolsce

Wystarczy spojrzeć na kwoty, jakie musieliśmy zapłacić za ogrzanie przeciętnego domu w poprzedniej dekadzie i porównać je z tymi, jakie musimy płacić teraz. W przypadku przyzwoicie ocieplonego 150-metrowego budynku roczny koszt ciepła i ciepłej wody mieścił się w minionych sezonach między 2 tys. zł (pompa ciepła) a 5 tys. zł (kocioł olejowy lub gaz LPG). Korzystający z gazu ziemnego czy węgla płacili między 3 a 4 tys. zł rocznie. Podobne wychodziło to w przypadku pelletu czy drewna. A dziś?

Podwyżka cen gazu w zeszłym roku i od początku 2022 r. sprawiła, że paliwo zdrożało o 80 procent. W efekcie koszt ogrzewania dobrze ocieplonego 150-metrowego domu, spełniającego unijne normy z 2017 r. (czyli zużywającego rocznie 80 kWh energii na metr kw.) wzrósł w przypadku nowoczesnego kotła kondensacyjnego (wraz z ciepłą wodą) do prawie 4,9 tys. zł.; przy niskotemperaturowym ogrzewaniu podłogowym zapłacimy mniej, bo 4,3 tys. zł. W przypadku kotła węglowego jest to już – wedle wyliczeń POBE (Porozumienia Branżowego na rzecz Efektywności Energetycznej) – ponad 9,5 tys. zł i to pod warunkiem, że mamy urządzenie najwyższej klasy i sprawności, opalane znakomitym węglem.

Popularne tanie kotły pozaklasowe („kopciuchy”) mają zdecydowanie niższą sprawność, więc potrzebują więcej opału, by zapewnić zbliżony komfort cieplny; w tym wypadku koszt wzrósł z 4 do… 12.5 tys. zł rocznie. Oczywiście, można się łudzić, że uda się kupić cały niezbędny węgiel w państwowej kopalni, ale do wszystkich już chyba dotarła prawda, że tego węgla jest o 80 procent mniej niż wynoszą potrzeby gospodarstw domowych. W dodatku w atmosferze paniki wielu gospodarzy robi większe zapasy niż dotąd, co jeszcze bardziej ogranicza dostępną pulę opału. W efekcie po przystępnej cenie (obecnie 1,7 tys. zł za tonę tzw. ekogroszku) nabędzie go najwyżej jedna piąta potrzebujących. Reszta skazana jest na zakupy na wolnym rynku.

Rząd zapewnia, że poprzez państwowe spółki zamówił odpowiednie ilości surowca w Afryce, Ameryce i Azji. Ludzie nie do końca dowierzają, że węgla wystarczy, zwłaszcza że równocześnie rząd dopuścił znów palenie miałem węglowym. Gdyby dobrego węgla było dość, to po co legalizujemy miał, którego spalanie w domowych kotłach koszmarnie zatruwa powietrze? I dlaczego słyszymy, że trzeba będzie „palić wszystkim, z wyjątkiem opon”? – pytają Małopolanie.

Kryzys dał do myślenia właścicielom kotłów na węgiel

Paradoks polega na tym, że – jak głosi porzekadło – Polska węglem stoi, a posiadacze instalacji węglowych znaleźli się dziś w relatywnie najgorszej sytuacji – mimo dopłat do paliwa (3 tys. zł). Wielu z nich skłania to do myślenia o zmianie systemu ogrzewania, a przede wszystkim – ocieplenia domów. Bo koszty c.o. i ciepłej wody w budynkach starego typu są PONAD DWA RAZY WIĘKSZE od podanych wyżej. Termomodernizacja staje się wręcz koniecznością. Alternatywą jest mróz i ubóstwo energetyczne.

A czym grzać? Najbardziej kuszącym rozwiązaniem wydają się dziś pompy ciepła z fotowoltaiką, choć – jak jasno wyjaśniają nasi eksperci – w znacznej części, zwłaszcza starych domów, niekoniecznie się sprawdzą. W przypadku zwykłych grzejników i pompy powietrznej, koszt ogrzewania 150-metrowego ocieplonego domu oscyluje dziś wokół 3,5 tys. zł, zaś przy niskotemperaturowym ogrzewaniu podłogowym – spada poniżej 2,8 tys. zł rocznie. Pompy gruntowe produkują ciepło jeszcze efektywniej (koszt: 2,3 tys. zł). Problem z taką pożądaną przez wiele tysięcy Małopolan instalacją jest tylko jeden: kosztuje ok. 60 tys. złotych. Pomagają dopłaty i ulgi podatkowe, ale i tak przeciętny śmiertelnik tyle nie wysupła. Przydałyby się systemowe dotacje na masową skalę. Przyniosłyby świetny efekt ekonomiczny – oraz klimatyczny i zdrowotny.

Ale nie uda się tego zrobić przed tym sezonem. Musimy go jakoś przetrwać – nie ulegając zimnu i ruskiej propagandzie. Zatem: czym grzać? Odpowiedzi szukamy u znakomitych ekspertów. W gorącej redakcyjnej rozmowie udział wzięli: prof. Wiesław Zima z Katedry Energetyki Politechniki Krakowskiej, Mariusz Krystian - wójt Spytkowic, Damian Różycki - prezes Columbus Obrót i Robert Bażela - dyrektor Departamentu Pożyczek i Dotacji WFOŚiGW w Krakowie]

Debata redakcyjna.
Debata redakcyjna. Fot. Sebastian Dudek

Czym ogrzewać domy w Krakowie i Małopolsce w czasach wojny i transformacji energetycznej

Prof. Wiesław Zima.
Prof. Wiesław Zima. Fot. Sebastian Dudek

Profesor Wiesław Zima, Politechnika Krakowska: Warto przyjrzeć się temu, co dzieje się w świecie, bo niby problem mają wszyscy, ale jeśli spojrzymy na Szwecję czy Norwegię - to ogrzewanie oparte jest tam na taniej energii elektrycznej. To coś, do czego chcemy dążyć u nas.

Zbigniew Bartuś: - Nasz dzisiejszy temat jest bardzo gorący i z każdym dniem staje się gorętszy, a to dlatego, że idzie jesień i za oknem coraz zimniej. Panie profesorze, Polska węglem stoi, a mimo to ci, którzy ogrzewają swoje domy węglem, najczęściej pytają mnie: „Czym grzać”.
Prof. Wiesław Zima z Katedry Energetyki Politechniki Krakowskiej: - Owszem, mamy w Polsce węgla jeszcze sporo, natomiast z jego wydobyciem w sposób ekonomicznie uzasadniony był w ostatnich latach kłopot z tego względu, że kopalnie są w dużej mierze wyeksploatowane. Wydobycie staje przez to coraz droższe. Dlatego bardziej opłacał się w ostatnich latach import.

- Wstydliwy fakt: dzięki importowi taniego węgla ze Wschodu mogliśmy wytwarzać dość tanią energię, a gospodarstwa domowe miały do dyspozycji dobry opał w znośnej cenie.
Prof. Wiesław Zima: - Tak. Proszę zważyć, że jeszcze niedawno, bo w zeszłym roku, polskie spółki węglowe ponosiły straty, polski węgiel zalegał na zwałach, bo był za drogi.

- Dziś po milionach „niepotrzebnych” ton nie został nawet pył.
Prof. Wiesław Zima: - Tak, z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę i nałożonych przez Polskę i Zachód sankcji - sytuacja zmieniła się diametralnie.

- Spółki węglowe sprzedają opał na pniu i mają miliardowe zyski, a z drugiej strony – nie są w stanie zaspokoić zapotrzebowania, zwłaszcza gospodarstw domowych. Czy w kolejnych sezonach też będziemy się martwić, czy nie zabraknie nam węgla do ogrzewania domów?
Prof. Wiesław Zima: - Warto przyjrzeć się temu, co dzieje się w świecie, bo niby problem mają dzisiaj wszyscy, ale jeśli spojrzymy na Skandynawię – Szwecję, Norwegię – to zobaczymy inny możliwy kierunek. Tam jest tania energia elektryczna i to powoduje, że ogrzewanie w głównej mierze oparte jest właśnie na niej. To coś, do czego chcemy dążyć także u nas.

- W jakiej perspektywie czasowej?
Prof. Wiesław Zima: - 2050 roku. Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się wraz z innymi dążyć do osiągnięcia w tym terminie neutralności klimatycznej. To wymaga od nas odchodzenia od węgla, zastąpienia go innymi rozwiązaniami. Po to jest polska strategia wodorowa, temu służą plany budowy elektrowni jądrowych i inne programy. Węgiel ma być również eliminowany z ciepłownictwa, w pierwszej kolejności – z indywidualnego ogrzewania domów, co zresztą już się przed wybuchem wojny w Ukrainie działo.

- Polacy, także Małopolanie, masowo przechodzili na ogrzewanie gazowe, ewentualnie pellet…
Prof. Wiesław Zima: - Ten trend został zamrożony, bo ludzie obawiają się o dostępność i ceny gazu.

- Urząd Regulacji Energetyki pilnuje taryf dla domów.
Prof. Wiesław Zima: - Tak, ale nie wiadomo, jak długo utrzyma się niepewna sytuacja na rynku. Parę dni temu usłyszeliśmy, że zamknięty został Nord Stream 1, co oznacza, że Polska nie dostanie gazu rewersem z Niemiec. Kiedy zrobiło się chłodniej, zaczęliśmy korzystać z zapasów na zimę. A w stosunku do wielkości zużycia, polskie magazyny nie są przesadnie duże.

- I mamy dopiero wrzesień.
Prof. Wiesław Zima: - To pokazuje skalę problemu. Nowy gazociąg Baltic Pipe ruszy niebawem, ale najprawdopodobniej będzie nam stabilizować system, dostarczając odpowiednie ilości gazu z szelfu norweskiego, dopiero wiosną.

- Czyli wszyscy ogrzewający domy gazem mogą być spokojni o… następny sezon. A co z obecnym?
Prof. Wiesław Zima: - Gazu dla gospodarstw domowych nie powinno zabraknąć. Jeśli pojawią się ograniczenia, to w przemyśle, co będzie miało skutki gospodarcze.

- A cena gazu? W zeszłym roku rosła dwa razy, w efekcie czego stawki były wiosną tego roku o 80 procent wyższe niż wiosną 2021.
Prof. Wiesław Zima: - Słyszymy, że rząd chce zamrozić obecne taryfy dla gospodarstw domowych do 2027 roku. Indywidualni odbiorcy są więc w znacznym stopniu chronieni.

- A co po tym 2027 roku? Ludzie chcieliby wiedzieć. Zwłaszcza ci, którzy są zainteresowani zmianą źródła ciepła.
Prof. Wiesław Zima: - Dzisiaj trudno powiedzieć, co będzie za miesiąc, czy dwa, a co dopiero za pięć lat. Zapewne wojna się skończy, ale jak to wpłynie na ceny paliw – nikt nie wie.

- Unia Europejska doszła w końcu do takiego wniosku, jak Polska przed laty: że trzeba się całkowicie uniezależnić od dostaw z Rosji. W przeciwnym razie zawsze będziemy narażeni na szantaż.
Prof. Wiesław Zima: - To jest jedyny sensowny kierunek. Ale oznacza, że Europa musi znaleźć alternatywne źródła dostaw surowców energetycznych i równocześnie zwiększać wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych.

- A gdyby Europa dała sobie spokój z transformacją energetyczną i ograniczaniem emisji CO2, a Polska – jak chcą niektórzy – została przy węglu? W końcu Chiny zużywają rocznie ponad 4 miliardy ton węgla kamiennego, czyli w trzy dni tyle, co Polska w rok…
Prof. Wiesław Zima: - Węgiel jest nam dziś potrzebny, bo wytwarzamy z niego większość energii, a miliony ludzi ogrzewa nim domy. Przez jakiś czas węgiel pozostanie zatem ważny. Ale nie zmienia tp faktu, że będziemy od niego odchodzić, nie tylko z przyczyn klimatycznych, ale i ekonomicznych. Istotny jest także komfort użytkowania – w gospodarstwach widać to doskonale. Jak już wspomnieliśmy, z tych powodów proces odchodzenia od węgla w domach już się rozpoczął, teraz spowolnił, ale się nie zatrzyma. Tempo zmian zależy jednak od tego, jak szybko dostępne będą dla Kowalskiego inne bezpieczne i przystępne cenowo paliwa lub rozwiązania pozwalające zapewnić ogrzewanie domu i ciepłą wodę. Wydaje się, że sporą rolę do odegrania ma w transformacji gaz. Wiemy już jednak, że musimy działać tak, by nie uzależniać się zbytnio od jednego źródła.

- A czy ten sezon nie będzie dla użytkowników węgla zniechęcający? Ceny w składach po 3,5 tys. zł za tonę, w kopalni skoczyły do 1,7 tys. zł i pewnie jeszcze wzrosną, problemy z dostępnością, jakością.
Prof. Wiesław Zima: - Jeżeli rzeczywiście dojdzie do tego, że będziemy palili węglem dużo gorszej jakości, to bezwzględnie to odczujemy – i finansowo, i zdrowotnie. Stan powietrza się pogorszy. Także w Krakowie. Gminy ościenne mają wpływ na to, czym się oddycha w stolicy.

- Kraków ma ciepło sieciowe.
Prof. Wiesław Zima: - I całe szczęście! To zapewnia czyste ciepło, bo wprawdzie dostawcy produkują je z węgla, ale w efektywnych instalacjach posiadających filtry. Natomiast mieszkańcy gmin obwarzanka, nie mający dostępu do sieci MPEC, muszą poszukać alternatyw dla nieefektywnych kotłów. Sądzę, że to będą pompy ciepła, gazowe kotły kondensacyjne, kotły na biomasę, nie wykluczałbym także kotłów węglowych najnowszej generacji, bo mają wysoką sprawność, a ich wpływ na stan powietrza jest zdecydowanie mniejszy niż tzw. kopciuchów.

Wójt Spytkowic Mariusz Krystian: - Na terenach górskich i podgórskich, jak nasze, lokalny mix energetyczny jest wciąż w ogromnej mierze oparty na paliwach stałych. Nie zmienimy tego w kilka miesięcy w sytuacji, gdy u sąsiada trwa wojna z wszelkimi tego konsekwencjami. Musimy dać ludziom większy wybór. Docelowo trzeba im też dać możliwość spalania paliw stałych typu węgiel i drewno w efektywnych kotłach nowej generacji.

- A jak to wygląda z perspektywy mieszkańca małopolskiej gminy, a zarazem wójta, który musi ogrzać szkoły, sale gimnastyczne i urząd?

Mariusz Krystian, wójt Gminy Spytkowice.
Mariusz Krystian, wójt Gminy Spytkowice. Fot. Sebastian Dudek

Mariusz Krystian, wójt Gminy Spytkowice (w powiecie wadowickim): - Myślę, że w każdej dziedzinie, również w energetyce, pójście z jednej skrajności w drugą zawsze jest niebezpieczne. Dotyczy to także ochrony powietrza. Oczywiście, powietrze trzeba chronić zdecydowanie. Zatruwanie się wzajemnie poprzez spalanie złej jakości sortymentów węglowych, a zwłaszcza odpadów, jest bardzo złe, bo powoduje emisję związków, które są wybitnie szkodliwe dla zdrowia, nierzadko rakotwórcze. I tu chyba wszyscy jesteśmy zgodni. Natomiast faktem jest, że w związku z rosyjską napaścią na Ukrainę mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją, w której proces przechodzenia mieszkańców na czystsze źródła energii został zaburzony. Ludzie mają dziś podstawowy problem: czym ogrzać domy.

- Z czym jest największy problem?
Mariusz Krystian: - Powiedzmy szczerze: z zaopatrzeniem w węgiel. Kilka miesięcy temu słyszeliśmy, że należy bezwzględnie zakazać importu węgla z Rosji – i Polska sama to zrobiła. Równocześnie pociągi cały czas szły na Zachód Europy, bo Unia wprowadziła zakaz dopiero od sierpnia. I tam problemu w takiej skali, jak u nas, nie ma. Bo polskie kopalnie, mimo wysiłków, nie są w stanie zwiększyć wydobycia z dnia na dzień. Eksperci mówią o perspektywie dwóch lat…

- A domy trzeba ogrzać już.
Mariusz Krystian: - Właśnie! Nasi mieszkańcy zaopatrują się w ten węgiel z trudnościami. Wiemy o kolejkach pod kopalniami i na stronach internetowych Polskiej Grupy Górniczej. Ceny na tzw. wolnym rynku są rzeczywiście kosmicznie wysokie, mieszkańcy płacą tyle tylko w sytuacjach awaryjnych. Widzimy zwiększony popyt na drewno. Ludzie wykorzystują tu zasoby lasów prywatnych i ofertę Lasów Państwowych. Zagajniki są dokładnie poczyszczone, karczowane są samosiejki, widzę proces przywracane gruntów leśnych do produkcji rolniczej…

- Bo w składach drewno też jest drogie, sezonowane po tysiąc złotych za metr przestrzenny.
Mariusz Krystian: - Owszem, więc trudno się dziwić ludziom, że gromadzą na sezon, co się tylko da. Ja rozumiem, ze Kraków, czy okoliczne gminy, mogą chcieć zakazać użytkowania kotłów starszej generacji zgodnie z uchwałą antysmogową – od 1 stycznia 2023. Ale na terenach górskich i podgórskich, jak nasze, lokalny mix energetyczny jest wciąż w ogromnej mierze oparty na paliwach stałych. Nie zmienimy tego w kilka miesięcy w sytuacji, gdy u sąsiada trwa wojna z wszelkimi tego konsekwencjami. Musimy dać ludziom większy wybór. Docelowo trzeba im też dać możliwość spalania paliw stałych typu węgiel i drewno w efektywnych kotłach nowej generacji.

- Uchwała antysmogowa nie zakazuje nowoczesnych kotłów węglowych, tylko kopciuchów, w których można palić wszystkim. Także odpadami. A pan wójt czym ogrzewa dom?
Mariusz Krystian:: - Dwa lata temu przeszedłem na ogrzewanie gazowe i jestem z tego niesamowicie zadowolony - zarówno pod względem praktycznym, jak i ekonomicznym. Jestem w stanie to udowodnić rachunkami.

- Na ile łatwo się podłączyć do sieci gazowej w waszej gminie?
Mariusz Krystian: - Jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że sieć jest w zasięgu 80 proc. mieszkańców. Ale – powtarzam – to, co jest dobre dla mnie i mojej rodziny, nie musi być dobre dla innych. Nie może być tak, że nakażemy wszystkim zamontować gaz, albo pompy ciepła. Pompy na dziś nie rozwiązują problemu, zwłaszcza przy ostrzejszych zimach – potrzeba wtedy dużo prądu, by dom dogrzać. A nie wiemy, jaka będzie cena prądu. No i pamiętajmy, że to jest i tak w 80 procentach prąd z tego „brudnego” węgla. Powtarzam: jednostronność jest szkodliwa i nie pomaga. Trzeba spojrzeć na miks energetyczny z punktu widzenia realnych potrzeb i możliwości statystycznego Kowalskiego, czyli mieszkańca gminy Spytkowice, a nie metropolii, które mocno się różnią.

- A jak to ma wyglądać w praktyce tej jesieni i zimy?
Mariusz Krystian: - Musimy zrobić wszystko, by spalać w piecach te materiały, które są dostępne, a jednocześnie robić to w sposób cywilizowany, możliwie ekologiczny. Natomiast długofalowo dążyć do tego, by węgiel był używany głównie w elektrowniach i elektrociepłowniach, a jeśli w domach, to najwyższej jakości opał w kotłach najnowszej generacji.

Damian Różycki, Columbus Obrót: - Coraz więcej użytkowników przekonuje się, że – zwłaszcza w obecnych czasach – pompy ciepła to rozwiązanie najbardziej optymalne, bo oprócz wspomnianych zalet ma jeszcze jedną: daje niezależność energetyczną, pozwala nie martwić się tym, co się dzieje na rynku surowców energetycznych.

- Panie prezesie, a co na to branża supertechnologii? Czy jesteśmy skazani na wybór między polowaniem na węgiel po znośnej cenie a wycinaniem lasów i wrzucaniem do pieca starych mebli?

Damian Różycki, Columbus Obrót.
Damian Różycki, Columbus Obrót. Fot. Sebastian Dudek

Damian Różycki, prezes Columbus Obrót: - Zgadzam się z tym, co mówił pan wójt: że musimy zachować w Polsce miks różnych rozwiązań – nie dlatego jednak, że nie jest możliwe zastąpienie węgla gazem czy pompą ciepła, tylko z tego powodu, że transformacja energetyczna to jest proces. Musimy przejść pewną drogę. Trzeba przy tym pamiętać, że nowe technologie, także w energetyce, są niczym buty do biegania: jeden w nich pobiegnie na rekord, a innemu nie przypasują. Nie wolno zapominać o ludzkich przyzwyczajeniach i oczekiwaniach. Równocześnie widzimy, że proces transformacji już w Polsce trwa. Jeszcze na początku tego stulecia w gospodarstwach domowych był węgiel – i długo, długo nic. Ale ludzie zaczęli przechodzić na gaz, bo to jest rozwiązanie wygodne, a także – jak wspomniał pan wójt – uzasadnione ekonomicznie. To ludzi przekonało, a nie żadne apele czy reklamy. Dziś znaleźliśmy się w sytuacji nietypowej, co wywołuje niepewność związaną z cenami i dostępnością różnych paliw…

- Co by pan poradził ludziom – na ten sezon i następne?
Damian Różycki: - Nie ma jednej rady i jednego rozwiązania dla wszystkich. Generalnie można podzielić mieszkańców Polski na trzy grupy. Pierwsza to ci, którzy mają własne dachy, czyli mieszkają w domach jednorodzinnych. Oni mają największą autonomię przy wyborze rozwiązań. Drugą grupę stanowią ci, którzy mieszkają na osiedlach segmentowych; tu autonomia jest mniejsza. I wreszcie grupa trzecia: to mieszkańcy domów wielorodzinnych, bloków, kamienic, dużych osiedli.

- Wspomniał pan, że pierwsza grupa kieruje się ekonomią i wygodą.
Damian Różycki: - Bo tak jest. W pierwszej fazie ludzie przechodzili z kotłów starego typu na węglowe kotły najnowszej generacji, bo miało to wiele zalet. Potem zaczęły dominować kotły gazowe, bo miały tych zalet jeszcze więcej. Trzeba pamiętać, że motywacja do zmiany bierze się często z obserwowania sąsiadów. Jak się coś sąsiadowi sprawdza, jest konkurencyjne cenowo, zapewnia komfort, to inni będą to naśladować. To wszystko promuje w ostatnim czasie rozwiązania proekologiczne, bo są one zarazem bardzo wygodne i relatywnie tanie w codziennej eksploatacji.

- Mówi pan o pompie ciepła sprzężonej z fotowoltaiką.
Damian Różycki: - Coraz więcej użytkowników przekonuje się, że – zwłaszcza w obecnych czasach – jest to rozwiązanie najbardziej optymalne, bo oprócz wspomnianych zalet ma jeszcze jedną: daje niezależność energetyczną, pozwala nie martwić się tym, co się dzieje na rynku surowców energetycznych. Ma tylko jedną wadę: wysokie koszty inwestycji.

- Można je obniżyć przy pomocy państwowych i gminnych programów i dużej ulgi podatkowej.
Damian Różycki: - Dlatego zainteresowanie tym rozwiązaniem szybko rośnie. Myśmy zawsze zachęcali i nadal to robimy, by ci, którzy uznają, że początkowe koszty kompleksowego rozwiązania są dla nich zbyt wysokie, realizowali inwestycję etapami. I teraz ci, którzy dwa-trzy lata temu zamontowali fotowoltaikę, zwracają się do nas o zainstalowanie pompy ciepła. Ludzie stosowali dotąd różne rozwiązania, często fotowoltaika pracuje w parze z kotłem gazowym albo kotłem węglowym najnowszej generacji. Obecne czasy sprzyjają pompom ciepła. Trzeba przy tym pamiętać, że coraz więcej ludzi oczekuje, by było nie tyle taniej, co lepiej, wygodniej i przede wszystkim bezpieczniej. Wpływ na środowisko, na powietrze, też odgrywa coraz większą rolę.

- A co z dwiema pozostałymi grupami mieszkańców?
Damian Różycki: - Jeśli mieszkasz w szeregowcu lub osiedlu złożonym z bliźniaków, albo w blokowisku, trudno o autonomiczną decyzję w kwestii ogrzewania. W najlepszej sytuacji są nowe osiedla projektowane pod rozwiązania ekologiczne. Zarazem wiele osiedli było budowanych pod kotłownie osiedlowe.

- Jeśli te kotłownie używały węgla, zwłaszcza z Rosji, to teraz przeżywają szok.
Damian Różycki: - Tak. Wprawdzie tam możliwość podjęcia decyzji o zmianie źródła ciepła przez poszczególnych mieszkańców są nikłe, ale mogą istnieć możliwości wędrowania za postępem techniki, np. w szeregowcach każdy może sobie zamontować na dachu fotowoltaikę. Gorzej jest w domach wielorodzinnych, bo dachy są wspólne…

- Mieszkańcy wspólnoty Śląska 12 w Szczytnie, którzy w swoim – słynnym już na całą Polskę - bloku pomontowali fotowoltaikę, pompy ciepła oraz kolektory do podgrzewania wody i są całkowicie samowystarczalni energetycznie, udowodnili jednak, że się da.
Damian Różycki: - To świetny przykład. Oddziałuje na wyobraźnię i motywuje innych. Sądzę, że przyszłość tego trzeciego grona mieszkańców polegać będzie przede wszystkim na racjonalnej modernizacji ciepłownictwa sieciowego, w tym lokalnych ciepłowni, z rosnącym udziałem OZE.

Robert Bażela, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej: - Oferowane przez nas dofinansowania, edukacja i działania naszych doradców wspierających zarówno mieszkańców, jak i ekodoradców w gminach, przyczyniły się w ciągu tej dekady do znacznego ograniczenia niskiej emisji w wielu gminach Małopolski.

- Panie dyrektorze, kiedy kilka lat temu ruszył państwowy program Czyste Powietrze, Małopolanie chętnie wymieniali bezklasowe kotły, tzw. kopciuchy, na kotły węglowe najnowszej generacji, potem przerzucili się na gaz i pellet, a poprzedni rok był już okresem dominacji gazowych kotłów kondensacyjnych, przy rosnącym udziale pomp ciepła. Teraz mamy dominację pomp ciepła. Na ile Fundusz wyczuwa takie trendy, a na ile stara się je kształtować?

Robert Bażela, Dyrektor Departamentu Pożyczek i Dotacji, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Robert Bażela, Dyrektor Departamentu Pożyczek i Dotacji, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Fot. Sebastian Dudek

Robert Bażela, Dyrektor Departamentu Pożyczek i Dotacji, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej: - Nasz Fundusz od lat wspiera mieszkańców oraz jednostki samorządu terytorialnego oferując dofinansowanie do wymiany starych kotłów. Już w 2012 roku stworzyliśmy w Krakowie pierwszy na całą Polskę program tego typu. Pieniądze trafiały do samorządów, ale odbiorcami końcowymi dofinansowania byli mieszkańcy, którzy mogli sobie wymienić stary piec na gazowy, olejowy, podłączyć się do ogrzewania elektrycznego, ale również odnawialnego źródła energii. Nasz fundusz priorytetowo traktuje odnawialne źródła energii – zarówno poprzez dofinansowanie, jak i edukację ekologiczną.

- Macie doradców energetycznych.
Robert Bażela: - Tak, to są znakomici fachowcy i oni doradzają zarówno mieszkańcom, jak i ekodoradcom w gminach, w jaki sposób przeprowadzić konkretne inwestycje. Jak to zrobić efektywnie i racjonalnie. Te działania przyczyniły się w ciągu tej dekady do znacznego ograniczenia niskiej emisji w wielu gminach Małopolski.

- Na ile przyspieszył te działania program Czyste Powietrze?
Robert Bażela: - Realizowany od września 2018 roku ogólnopolski program priorytetowy Czyste Powietrze to program kompleksowy,: obejmuje nie tylko wymianę starych pieców na efektywne i bardziej ekologiczne, ale też montaż kolektorów słonecznych czy paneli fotowoltaicznych. Umożliwia także ocieplenie domu, co pozwala zaoszczędzić tak cenną dzisiaj energię.

- Ten program jest stale modyfikowany.
Robert Bażela: - W lipcu tego roku pojawił się program Czyste Powietrze plus, gdzie zwiększono poziom dofinansowania dla osób o niższych dochodach do 79 tys. złotych. Po raz pierwszy pojawiła się także możliwość wzięcia zaliczki do 50 procent kosztów inwestycji, do 40 tys. zł.

- Co jeszcze oferujecie?
Robert Bażela: - Niedawno uruchomiony został nowy program: Ciepłe Mieszkanie. O srodki wnioskują gminy, a końcowymi beneficjentami są mieszkańcy budynków wielorodzinnych. Tu również jest możliwość uzyskania dofinansowania na wymianę źródła ciepła, obowiązują przy tym progi dochodowe, preferujące najuboższych. Kolejny program - Agro energia - skierowany jest do osób prowadzących gospodarstwo rolne. Tu jest także możliwość dofinansowania instalacji m.in. ogniw fotowoltaicznych i pomp ciepła.

- Ilu Małopolan skorzystało z dotacji z Czystego Powietrza?
Robert Bażela: - Od początku programu, zostało złożone ponad 55 tys. wniosków na łączną kwotę dotacji miliarda i 85 milionów złotych. Wypłacono 952 miliony. To pokazuje, jak duże jest zainteresowanie.

Czy technologie pomogą nam wyjść z opresji? Jak szybko?

- W kryzysowych momentach wszyscy patrzą na naukowców – z nadzieją, że wymyślone przez was technologie pozwolą nam wyjść z matni. Co podpowie uczony Małopolanom na ten sezon i następne?
Prof. Wiesław Zima: - Jeśli chodzi o ten sezon, to tak naprawdę niewiele już można zrobić. Każdy musi wykorzystać możliwości, które są. W Krakowie oraz innych dużych miastach sprawa jest prosta: jeśli ktoś ma dostęp do ciepła sieciowego, to ono wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. Ponad rok temu elektrownie i duże ciepłownie musiały dostosować swoje emisje do wymagań BAT (ang. Best Available Technology – Najlepsze dostępne technologie). Mamy tu więc mocno zredukowany wpływ na środowisko i zarazem wysoką sprawność kotłów. Elektrociepłownie, gdzie jest skojarzone wytwarzanie energii elektrycznej i cieplnej, osiągają 80-85 proc. sprawności. W przypadku kotłów stosowanych w domach zbliża się do niej jedynie sprawność kotła najnowszej generacji, spalającego najwyższej jakości paliwo. Ale to w warunkach laboratoryjnych. W realnych warunkach będzie mniej.

- Ale jednak więcej niż w kopciuchu.
Prof. Wiesław Zima: - Zdecydowanie. Dlatego mówię, że może być przyszłość dla najbardziej efektywnych i niskoemisyjnych kotłów węglowych.

- Pod warunkiem dostępności dobrego paliwa i przystępnych cen.
Prof. Wiesław Zima: - Oczywiście. Pamiętajmy przy tym, że w budownictwie jednorodzinnym mamy do czynienia z co najmniej dwoma kategoriami domów: te wybudowane w ostatnich latach są dobrze lub bardzo dobrze ocieplone i mają często zamontowane niskotemperaturowe ogrzewanie podłogowe, które bardzo dobrze współpracuje z pompami ciepła. W takich domach, zwłaszcza spełniających najnowsze normy, pompa ciepła z fotowoltaiką wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Natomiast starsze budynki, zwłaszcza z lat 60., 70. czy 80. ubiegłego wieku, postawione z dostępnych wtedy materiałów, potrzebują dużo energii cieplnej i nie mają instalacji niskotemperaturowych. Tam typowe pompy ciepła niekoniecznie się sprawdzą. To jest ważna kwestia, bo właśnie w tego typu domach najczęściej wykorzystuje się dziś węgiel i znalezienie alternatywy nie jest łatwe.

- Naturalną był dotąd gaz.
Prof. Wiesław Zima: - Właśnie. Musimy tu jednak poczekać na ustabilizowanie sytuacji na rynku. Sądzę, że prawdopodobne wypełnienie gazem Baltic Pipe wiosną powinno doprowadzić do takiej stabilizacji. Chyba nikt jednak nie potrafi wypowiedzieć się dziś na temat cen. Poza zamrożeniem taryf dla gospodarstw domowych do 2027 r., o którym wspomnieliśmy na początku rozmowy.

- Rekomendujemy też termomodernizację domu.
Prof. Wiesław Zima:- Zdecydowanie!

- A jak dobrać moc pompy ciepła, żeby się nam najbardziej opłacała.
Prof. Wiesław Zima: - Wbrew pozorom nie jest to zbyt trudne. Wystarczy sprawdzić, ile paliwa zużyliśmy w poprzednich sezonach grzewczych. Obojętnie jakiego: gazu, czy ekogroszku. W tym drugim wypadku przeliczamy przez wartość opałową i wyjdzie nam orientacyjne zapotrzebowanie. Warto to zrobić, bo fotowoltaiki i pompy ciepła nie opłaca się przewymiarowywać.

- A co nas czeka w zawodowej energetyce, która miała przechodzić na gaz?
Prof. Wiesław Zima: - Węgiel będzie w niej stosowany jeszcze długo, przez dziesiątki lat. Na dziś nie mamy go w naszym miksie energetycznym czym zastąpić, a słońce i wiatr nie zapewniają na razie stabilnych dostaw energii. W dłuższej perspektywie Polska zbuduje zapewne elektrownie jądrowe. Paliwem przyszłości wydaje się jednak wodór. To się nie stanie zbyt szybko, bo z wodorem, jego spalaniem, magazynowaniem i przesyłaniem, związanych jest cała masa wyzwań technologicznych, zwłaszcza jeśli ma to być wodór zielony, pozyskiwany ze źródeł odnawialnych, wiatraków i fotowoltaiki. Faktem natomiast jest, że projektanci nowych sieci i urządzeń gazowych – tzw. H2 Ready - starają się je tworzyć tak, by mogły w przyszłości wykorzystywać wodór.

- A nad czym obecnie pracujecie na Politechnice?
Prof. Wiesław Zima: - Nasza katedra energetyki realizuje co najmniej kilka obiecujących projektów finansowanych z różnych źródeł. Jednym z najważniejszych jest projekt dotyczący usuwania dwutlenku węgla z gazów spalinowych, realizowany m.in. z Norweskim Uniwersytetem Naukowo-Technicznym oraz instytutem SINTEF Industry w ramach programu POLNOR opartego na funduszach norweskich. Pierwsze stanowisko laboratoryjne, wykorzystujące opracowaną technologię (z zastosowaniem węgla aktywnego), powstanie niebawem w elektrowni Skawina i zobaczymy, jak to wychwytywanie uda się w polskich warunkach.

- Norweskie są inne?
Prof. Wiesław Zima:- Nasi partnerzy mają doświadczenia w wychwytywaniu CO2 ze spalin powstałych w instalacjach gazowych. Natomiast w Skawinie jest instalacja oparta na węglu kamiennym. Stanowisko powstanie zapewne w przyszłym roku i wtedy będziemy mogli coś powiedzieć. Myślę, że to się uda.

- I wydłuży żywot węgla w zawodowej energetyce?
Prof. Wiesław Zima: - Tak może być. Pozwoli bowiem spalać węgiel przy radykalnym ograniczeniu emisji, z odzyskiem ciepła.

- A – przypomnijmy – koszty emisji dochodziły już w tym roku do 100 euro za tonę CO2, wpływając zasadniczo na cenę energii produkowanej z węgla.
Prof. Wiesław Zima: - Właśnie. Od ponad dwóch lat Politechnika Krakowska jest także liderem projektu badawczego RESHeat. Celem jest stworzenie innowacyjnego zeroemisyjnego i autonomicznego systemu energetycznego opartego tylko na instalacjach wykorzystujących OZE. Projekt ten zdobył finansowanie w ramach prestiżowego unijnego programu Horyzont 2020. Nasza katedra pracuje nad tym w ramach konsorcjum, w skład którego weszły czołowe europejskie jednostki naukowe z Włoch i Czech oraz przedsiębiorstwa i firmy sektora MŚP.

- Dla kogo to jest?
Prof. Wiesław Zima: - Program dedykowany jest budownictwu wielorodzinnemu, ewentualnie budynkom użyteczności publicznej. RESHeat wykorzystuje pompę ciepła, ogniwa PVT z układem nadążnym za słońcem, kolektory obrotowe i układ akumulacji ciepła w gruncie. Demonstracyjne instalacje powstają już pod Rzymem i w krakowskim Bieżanowie, jedna już działa w Limanowej i sprawuje się bardzo dobrze. To jest w 70 procentach autonomiczna instalacja, zupełnie bezemisyjna.

- Kolejnym projektem Politechniki jest Centrum Pro-ekologicznych Technologii Energetycznych.
Prof. Wiesław Zima: - Realizujemy je w kampusie w Czyżynach. Powstaje laboratorium, w którym różnego rodzaju rozwiązania, w tym techniki wodorowe, będą analizowane pod kątem użytkowania przez indywidualnych odbiorców, ale także w transporcie, bo jest zapotrzebowanie ze strony MPK.

Samorządy potrzebują wsparcia, bo nie uniosą podwyżek cen energii o siedem-dziesięć razy

- Samorządy i samorządowe firmy czy instytucje szukają nowych rozwiązań, bo koszty energii i paliw są dziś niczym brzytwa na gardle. Jak to wygląda w Spytkowicach?
Mariusz Krystian: - Jesteśmy w tej korzystnej sytuacji, że mamy długoterminowe umowy, które obowiązują. W przypadku energii elektrycznej uczestniczymy w konsorcjum zakupowym z innymi samorządami, umowy na gaz ziemny negocjujemy indywidualnie. Mamy zapewnioną ciągłość dostaw i to jest najważniejsze. Podwyżki stawek dopadły nas już wcześniej, spodziewamy się kolejnych. Liczymy na to, że obiecana przez rząd subwencja rozwojowa zostanie na jesieni przekazana do samorządów, zaś ceny gazu i prądu będą w jakiś racjonalny sposób regulowane na czas wojny i kryzysu. Bez tego sobie po prostu nie poradzimy, bo nikt nie uniesie takiego wzrostu kosztów. Największy problem byłby z ogrzaniem i oświetleniem obiektów wielkokubaturowych, typu szkoły, ośrodki zdrowia.

- Czym je ogrzewacie?
Mariusz Krystian: - Generalnie mamy już wszędzie ogrzewanie gazowe i ono się sprawdziło. Ale nie musi się sprawdzać gdzie indziej, stąd apeluję o dywersyfikację źródeł, aby najlepiej wykorzystać potencjał energetyczny najbardziej dostępny w danej gminie.

- Czy mieszkańcy wyciągają jakieś wnioski z kryzysu?
Mariusz Krystian: - Najważniejszy jest taki, że musimy się wreszcie nauczyć oszczędzać energię. Dotąd nie bardzo zwracaliśmy na to uwagę i sporo jej marnowaliśmy.

- Zamiast próbować kupić 6 ton węgla, warto pomyśleć o ociepleniu domu i zmniejszeniu zużycia do trzech ton, przy wyższym komforcie cieplnym?
Mariusz Krystian: - To świetny przykład. Jako gmina jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że przeprowadziliśmy bardzo gruntowną termomodernizację budynków i wymianę instalacji na efektywne w poprzednich latach. To dało ogromne oszczędności.

- A myśli pan o zwiększeniu wykorzystania źródeł odnawialnych?
Mariusz Krystian: - To w tej sytuacji oczywiste. W przypadku szkół, gminnych ośrodków zdrowia, myślimy o montażu paneli fotowoltaicznych.

- Przydałyby się jakieś dotacje od dyrektora Bażeli?
Mariusz Krystian: - Zdecydowanie tak. Zresztą współpracujemy z Funduszem nie od dziś. Wspomniane modernizacje zostały zrealizowane w ogromnej mierze dzięki środkom z Funduszu. Współpracujemy też na innych polach, mamy od początku punkt konsultacyjny Czystego Powietrza, zostaliśmy wyróżnieni w związku z dużą liczbą wniosków z naszej gminy, korzystamy też z programu Stop Smog, skierowanego do najmniej zamożnych mieszkańców.

Dla kogo pompa z fotowoltaiką i na jakich zasadach?

- Nie możemy tu zapomnieć o otoczeniu prawnym, w jakim dzieje się wszystko, o czym tu mówimy. Znacząca zmiana przepisów dotyczących rozliczeń fotowoltaicznych instalacji prosumenckich doprowadziła do dramatycznego zatrzymania rozwoju domowej fotowoltaiki, Chwilowo?
. Damian Różycki: - O zmianie przepisów mówiło się od jesieni zeszłego roku. Firmy oferujące fotowoltaikę podzieliły się wtedy generalnie na dwie grupy: tych, którzy uważali, że przepisy nie mogą się tak nagle zmienić, bo wtedy będzie bardzo źle, a ustawodawca nie chce, by było źle oraz na tych, którzy dostrzegli podstawową prawdę – że z przyczyn obiektywnych…

- Zwłaszcza z powodu stanu sieci energetycznych w Polsce…
Damian Różycki - Właśnie… Że z tego powodu zachowanie status quo jest niemożliwe.

- Do wejścia w życie nowych przepisów rekordowo dużo ludzi zamawiało panele, przez co w rok moc zainstalowana fotowoltaiki podwoiła się, co nas teraz ratuje, bo dzięki temu nie spalamy milionów ton węgla. Ale od wiosny ludzie wstrzymali się z zamówieniami i czekają, jak zadziała nowy system. Za to rośnie zainteresowanie fotowoltaiką ze strony przedsiębiorców, bo dostają oni szokujące faktury za prąd, a niebawem także za ogrzewanie… Jednak duży popyt plus inflacja to wysokie ceny urządzeń i usług.
Damian Różycki: - Mamy do czynienia z wieloma innymi problemami, jak przerwanie łańcuchów dostaw w okresie covidowym, czego skutki w logistyce odczuwamy do dziś. Można mieć zatem rozwiązanie techniczne, można mieć wolę biznesową i moce wykonawcze, a nie móc zrealizować inwestycji, bo nie dotarł transport z częściami, czy urządzeniami, albo przyjechały trzy razy droższe niż miały być. Myśmy się w tej niełatwej rzeczywistości odnaleźli w ten sposób, że zaczęliśmy przekonywać swych klientów, by myśleli procesowo, wieloetapowo. Jeśli ktoś instalował fotowoltaikę w domu ogrzewanym gazem lub paliwem stałym, to staraliśmy się wykonać tę instalację tak, by w kolejnym etapie możliwe było bardzo łatwe dołączenie pompy ciepła, a potem także magazynu energii.

- Właściciele instalacji fotowoltaicznych z piecami węglowymi mają dziś ekonomiczną motywację do zainstalowania pompy ciepła.
Damian Różycki: - To prawda. Generalnie w obecnych realiach prawnych i ekonomicznych najkorzystniejsze jest rozwiązanie, w którym gospodarstwo domowe zatrzymuje i zużywa na miejscu jak najwięcej wyprodukowanej przez siebie energii. Część Polaków wydedukowało to jeszcze zanim w kolejnej edycji programu Mój prąd pojawiło się dofinansowanie do zakupu magazynów energii. Równie istotne są systemy zarządzania energią.

- Trójpak: panele, pompa, magazyn plus system sterowania – rozwiązanie idealne?
Damian Różycki: - Powtarzam: w nowych domach, z niskotemperaturowym ogrzewaniem podłogowym, najkorzystniejsze w eksploatacji. Barierą pozostają koszty.

- Jakie?
Damian Różycki: - Fotowoltaika w przeciętnym domu ma 5 kW, licząc po 6 tys. zł za kilowat wychodzi 30 tys. Tak na okrągło, zależnie od tego, czy ktoś ma dom ocieplony itp. W nowym systemie faktycznie opłaca się mieć pompę ciepła, by jak najwięcej energii z paneli zużywać u siebie, a nie sprzedawać do sieci. Pompa ciepła to kolejne minimum 30 tys. zł. Magazyn zwiększa wydatek do 70 tys. Trzeba przy tym pamiętać, że Columbus wprowadził dla swych klientów usługę „Prąd jak powietrze”. Pozwala ona odbierać 100 procent nadwyżki wyprodukowanej energii przez okrągłą dobę, siedem dni w tygodniu. Nadwyżki te kumulują się przez cały okres umowy, czyli np. to, co naprodukujemy latem, może być wykorzystane jesienią i zimą. Równocześnie przygotowujemy klientów na trzeci etap, czyli magazyn energii. Dziś nie ma jeszcze magazynu idealnego, ale oferowane rozwiązania są coraz lepsze.

Pożyczki dla samorządów i przedsiębiorców prawie za darmo. Grzech nie skorzystać

- Tylko niektóre osoby stać dziś, by z własnych pieniędzy sfinansować takie inwestycje, zwłaszcza wszystkie etapy. Pomagają dofinansowania dla gospodarstw domowych i samorządów. A czy WFOŚ ma ofertę dla firm?
Robert Bażela: - Oczywiście. Wyszliśmy naprzeciwko potrzebom samorządów i przedsiębiorców. Tym drugim proponujemy niskooprocentowane pożyczki - od 2 do 3,5 procent.

- To przy tej inflacji prawie darmo!
Robert Bażela: - Owszem. Podobne oszczędności oferujemy spółdzielniom mieszkaniowym likwidującym np. stare piecyki gazowe czy kaflowe i podłączające się do sieci miejskiej. Również program Czyste Powietrze jest na bieżąco monitorowany pod kątem ewentualnych korekt i zmian. Jest też wspomniany program Stop Smog, realnie wspomagający najuboższych. Zachęcamy, by w tych trudnych czasach, wykorzystywać możliwości, bo korzyści są ogromne.

Czym ogrzewać domy w Krakowie i Małopolsce w czasach wojny i energetycznej zmiany? Węgiel? Gaz? Drewno? Pellet? Pompa ciepła z PV?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto