Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy anteny odbierają zdrowie?

Marta Paluch
Barbara Gałdzińska-Calik mieszka w pobliżu stacji bazowej operatora telefonii komórkowej.  Jest przekonana, że przez nią
cierpi na zawroty głowy i nudności
Barbara Gałdzińska-Calik mieszka w pobliżu stacji bazowej operatora telefonii komórkowej. Jest przekonana, że przez nią cierpi na zawroty głowy i nudności Jan Hubrich
Stacje bazowe telefonii komórkowej budzą ogromne kontrowersje. Ludzie, którzy mieszkają w ich pobliżu, obawiają się raka. Operatorzy twierdzą, że to bzdura. Zdania naukowców są podzielone.

Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!

Barbara Gałdzińska-Calik mieszka na krakowskich Bielanach, po sąsiedzku ze stacją bazową telefonii komórkowej (ul. Księcia Józefa 172). Kobieta zamontowała sobie w domu "klatkę Faradaya". Jeden pokój jest obudowany nietypowymi zasłonami, które mają hamować promieniowanie elektromagnetyczne ze stacji. Razem z mężem przenieśli się do tego pokoju, bo, jak podkreślają, w innych trudno im wytrzymać. Ich pięcioletnia córka nie może przebywać w domu.

- Gdy tu przychodziła, miała gorączkę, wymiotowała, wylądowała w szpitalu. Gdy jej nie ma w domu, te objawy ustępują - mówi pani Barbara.
Niech się wyprowadzi

Lekarz pediatra, zajmująca się dziewczynką na co dzień, stwierdziła, że jest "wielce prawdopodobne", by te objawy są wynikiem jej ciągłego przebywania w strefie stałego promieniowania elektromagnetycznego (PEM), emitowanego przez stację bazową telefonii komórkowej". W opinii lekarskiej czytamy również, że taka sytuacja poważnie zagraża zdrowiu dziecka. Pediatra zaleciła wyeliminowanie promieniowania z życia dziewczynki.

- Córka mieszka teraz u babci - mówi pani Barbara.

Ona sama ma dolegliwości, gdy przebywa w domu dłużej niż kilka godzin. - Zawroty głowy, mdłości. To ustępuje, gdy stąd wyjeżdżamy - mówi pani Barbara. Gdy poroniła w 2010 roku, lekarka zaleciła jej, by się wyprowadziła.

Stowarzyszenia Nasze Bielany, którego pani Barbara jest członkiem, walczy m.in. o przeniesienie stacji bazowej z budynku przy ul. Księcia Józefa do innego miejsca na Bielanach, nieco dalej od domów.

- Kumulacja anten nastąpiła w grudniu 2008 roku, gdy założyły je Orange i Plus, w sierpniu 2010 r. dołączyła Era. Od tego czasu w bezpośrednim sąsiedztwie nasiliły się zachorowania - mówi Barbara Gałdzińska. Plus ściągnął swoje anteny z pobliskiej szkoły w marcu tego roku. Pozostały dwie stacje bazowe.

Mieszkająca obok nich Barbara Iliadis w maju 2009 r. zapadła na chłoniaka złośliwego. - To przez te stacje bazowe - kobieta jest o tym przekonana.

- U mnie i u dzieci zaczęło się od nadpobudliwości i migrenowych bólów głowy. Jej ojciec, mieszkający w tym samym domu, zmarł w sierpniu tego roku, też na raka. Miał pięć guzów. - Choroba miała bardzo szybki przebieg. Zachorował w maju, zmarł trzy miesiące później - mówi Barbara Iliadis.
Takich nowotworów wokół stacji bazowych na Bielanach jest więcej.

Ludzie pod napięciem

Na dolegliwości związane ze stacją bazową skarżą się też mieszkańcy bloku przy ul. Jaremy 1-15 na krakowskich Azorach. Przypadki raka nie są tu tak częste jak na Bielanach, ale dwie trzecie mieszkańców mówią o kłopotach neurologicznych. - Mam drgania powiek, bóle głowy, problemy z oczami i ciśnieniem - opowiada Marian Mleko. Sześć lat temu miał operowanego raka prostaty. Jest przekonany, że jego dolegliwości są spowodowane promieniowaniem ze stacji bazowej. - Nie mam jednak pieniędzy, żeby się przenieść - mówi.

Na bóle głowy, kłopoty ze spaniem i sercem skarżą się też inni mieszkańcy tego bloku.

Pani Krystyna twierdzi, że promieniowanie spowodowało u niej depresję, na którą cierpi od czterech lat. - Po zamontowaniu anteny czułam się bardzo źle - wspomina.

Anteny Ery stanęły tutaj w 1996 roku, bez wiedzy mieszkańców. Mniej więcej od 2008 roku trwa walka części z nich, by zdjąć anteny. Jak na razie, bezskuteczna. Operator organizował kilka spotkań, na których przekonywał ich, że nie są szkodliwe, a polskie normy są o wiele bardziej restrykcyjne od tych w innych państwach.

To samo mówi rzecznik TP (Orange) Izabella Szum, pytana przez nas o sprawę Bielan.

- Prawo polskie jest pod tym względem dużo ostrzejsze niż w USA - podkreśla. - Anteny na budynku przy ul.Księcia Józefa stanęły zgodnie z przepisami - dodaje.

Nadwrażliwi cierpią

Rzeczywiście. Polska norma promieniowania elektromagnetycznego (PEM) to 0,1 W na metr kw. Na żadnym z krakowskich osiedli nie jest on przekroczona, wielokrotnie badał to sanepid.

Jak jednak wynika z tzw. badań ankietowych przeprowadzonych za granicą, jest grupa osób, które są nadwrażliwe na pola elektromagnetyczne. Różne badania określają je na 2-6 procent.

- Cierpią oni na m.in. zaburzenia koncentracji, problemy z pamięcią, zawroty i bóle głowy, zaburzenia sny, nudności. Wiążą oni te objawy z obecnością stacji bazowych. Na to, by ten związek na pewno wykluczyć lub potwierdzić, potrzeba jednak lat badań - dodaje Elżbieta Sobi czewska z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. w Warszawie.

W 2007 r. naukowe czasopismo "Neurotoxicology" zamieściło wyniki takich właśnie ankietowych badań. Wyniki?
Na bóle głowy skarżyło się 23,5 proc. mieszkańców okolic stacji bazowych (wśród innych badanych - 10 proc.), zaburzenia pamięci - 28,2 proc (inni - 5 proc.), zawroty głowy -18,8 proc. (inni- 5), zaburzenia snu - 23,5 (10).

Na podstawie badań prowadzonych przez lata nad telefonami komórkowymi, w tym roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) stwierdziła, że ich użytkowanie może wywoływać chorobę nowotworową mózgu. Komunikat WHO wspominał też o "innych instalacjach łączności bezprzewodowej". Zdaniem grupy ekspertów Międzynarodowej Agencji Badań Raka (IARC), promieniowanie elektromagnetyczne wykorzystywane w urządzeniach łączności bezprzewodowej zwiększa ryzyko zachorowania na złośliwego nowotwora mózgu.
Polskie braki

A w Polsce? Dr Marek Derkacz, lekarz chorób wewnętrznych z Lublina już w 2008 r. pisał, że "wieloletnia ekspozycja na promieniowanie na jaką są narażeni mieszkańcy okolic stacji bazowych (...) może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia". Według niego, "liczba badań potwierdzających szkodliwy wpływ PEM znacznie przewyższa już liczbę ten wpływ negujących". Większość polskich naukowców twierdzi jednak, że sprawa nie jest do końca zbadana, więc trudno stwierdzić, czy stacje są szkodliwe.

Brak jest szczególnie badań tzw. biologicznego wpływu promieniowania. Tego nie zbadał jeszcze w Polsce nikt.

- Te badania muszą być wreszcie zrobione. Choć faktycznie, są ogromnie trudne do przeprowadzenia - mówi dr Marek Zmyślony z Pracowni Zagrożeń Elektromagnetycznych Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. - Aby badania były miarodajne, trzeba by je przeprowadzić na próbce kilku tysięcy osób wystawionych na promieniowanie. To kosztuje potężne pieniądze, których na razie nikt nie chce wydać - dodaje.

Nie czekając ani na pieniądze, ani na badania, radni niektórych miast (np. Biała w Opolskiem w 2000 r. ), wprowadzili zakaz montowania stacji bazowych w promieniu 50 metrów od budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej.

- Chcemy, aby i u nas tak się stało. Nie jesteśmy ciemnogrodem, który jest przeciw technice. Niech anteny stoją na masztach, w oddaleniu od osiedli - mówią mieszkańcy Bielan.

Małopolska Wybory 2011: Zobacz wszystkich kandydatów do Sejmu i Senatu

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto