Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człowiek miejsc zawłaszczonych

Magda HUZARSKA-SZUMIEC
- Zawsze byłem barometrem naszych stanów - twierdzi Jerzy Kalina.
Fot. Anna OSETEK
- Zawsze byłem barometrem naszych stanów - twierdzi Jerzy Kalina. Fot. Anna OSETEK
- Jerzy Kalina to człowiek o niespotykanej erupcji pomysłowości. Nad tym, co jest on w stanie wymyśleć w ciągu roku, inni musieliby się skupić przez czterdzieści lat. Dlatego zrobiłem z nim już trzy przedstawienia, m.

- Jerzy Kalina to człowiek o niespotykanej erupcji pomysłowości. Nad tym, co jest on w stanie wymyśleć w ciągu roku, inni musieliby się skupić przez czterdzieści lat. Dlatego zrobiłem z nim już trzy przedstawienia, m.in. w Krakowie ,Spaghetti i miecz". Teraz w Teatrze Narodowym przygotowujemy kolejnego Różewicza - powiedział Kazimierz Kutz, który prowadził w Starym Teatrze spotkanie z Jerzym Kaliną.

Artysta jest nie tylko scenografem filmowym i teatralnym, ale także twórcą wielu instalacji, akcji, filmów animowanych i dokumentalnych oraz widowisk teatralnych. Kazimierza Kutza interesowało, jak rodzina, wychowanie, dzieciństwo wpłynęły na to, że Kalina stał się tym, kim obecnie jest.

Absolutny prowincjusz

- Ty jesteś absolutnym prowincjuszem - oświadczył reżyser. - Ja zresztą też i pewnie dlatego możemy ze sobą wytrzymać.

Jerzy Kalina od razu znalazł pokrewieństwo z Kazimierzem Kutzem, choćby przez to, iż jego dziadek był właścicielem dwóch kopalini na Śląsku. Poza tym Jerzy Kalina sam trafił nawet, choć na krótko, do szkoły górniczej.

- Uciekłem stamtąd po trzech tygodniach. Zresztą nigdy nie byłem specjalnie dobrym uczniem . Matematyka, chemia, fizyka zupełnie nie wchodziły mi do mózgu. Nawet ,przesiedziałem" jedną klasę, abym - jak stwiedził dyrektor szkoły grający w brydża z moim ojcem - się douczył - opowiadał artysta, który często zmieniał szkoły. - Ojciec był agronomem, który w pewnym momencie dostał propozycję nie do odrzucenia, żeby wyjechać albo daleko na wschód, albo przenieść się na Ziemie Odzyskane. Czuł się człowiekiem zgnojonym, nie mogącym pogodzić się z rzeczywistością. Dlatego raz po raz zmienialiśmy miejsce zamieszkania.

Ta ciągła wędrówka miała wpływ na jego dalsze pojmowanie sztuki. Jak sam o sobie mówi, jest człowiekiem pejzażu, podróży, miejsc zawłaszczonych. Mimo tego, że z wykształcenia jest malarzem sztalugowym, zaraz po skończeniu studiów, ujawnił się u niego instynkt oderwania się od statusu artysty-malarza.

Noc prowokacji

- Mówi się, że jesteś performerem. Co to jest, prototyp prezerwatyw? - zapytał, jak zwykle przewrotnie, Kazimierz Kutz.

- Dostałem kiedyś pracownię na Ursynowie, której nienawidziłem. Ale przed wejściem do niej był interesujący napis: ,Chcesz mieć francę, idź na performancę". To co robię nazywam raczej działaniami obrzędowymi, rytualnymi. Zaczęło się to po obronie mojego dyplomu. Jeden dyplom robiłem urzędowy, a drugi anonimowy. Była to prowokacja polegająca na tym, że w nocy poszedłem na dziedziniec akademii i usadowiłem na ławkach, w różnych pozach, rzeźby kolegów, które przytwierdziłem dodatkowo łańcuchami z kłódką. Dołączyłem do tego wszystkie opisy towarzyszące dyplomom, poza podaniem nazwisk ich twórców, które zastąpiłem podpisami: ,dyplom anonima". Równocześnie do promotorów tych prac wysłałem telegramy z jednym słowem ,Gratuluję". Kiedy je dostali, zaczęli łączyć fakty, zrobiło się zamieszanie, ale doszli do wniosku, że jest to sprawka jakiegoś studenta, który dostał słabą ocenę z rzeźby. To był jedyny dyplom, o którym się mówiło. Zauważyłem wówczas, że jest to sposób działania mocny i skuteczny, naprawdę trafiający do odbiorców - twiedzi Jerzy Kalina, który swoje akcje organizuje od tego czasu zazwyczaj w centralnych, ruchliwych punktach miasta.

Szokujący skok

Na przykład w wigilijny wieczór 1972 r. otworzył Galerię Repassage dla przypadkowych biesiadników, w podziemnym przejściu Krakowskiego Przedmieścia przeprowadził akcję mającą unaocznić dystans dzielący Uniwersytet i Akademię Sztuk Pięknych, powiązany linami rzucił się w otwartą przestrzeń Placu Zwycięstwa, szokując tym obserwujący go tłum. Symbolem szarzyzny lat siedemdzisiątych stał się jego ,pomnik anonimowego przechodnia", który pojawił się na krótko u zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Mazowieckiej.

Od kilku lat lat otwiera i zamyka Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Przygotowuje tam rozbudowane plastycznie struktury, w które włącza morze, plażę, kutry rybackie... Poza tym jest autorem pomnika ks. Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu, Pomnika Katyńskiego w Podkowie Leśnej i pomnika marszałka Józefa Piłsudzkiego w warszawskiej AWF oraz twórcą scenograficznej oprawy myszy papieskich podczas pielgrzymek Jana Pawła II do Polski.

- Zawsze byłem barometrem naszych duchowych stanów, na wiele wydarzeń reagowałem bezpośrednio, większość swoich realizacji nawiązuję do kardynalnych spraw Polaków. Moim zdaniem, nie istnieje sztuka czysto intuicyjna ani czysto intelektualna. Nie zaznałem w sobie nieograniczonej wyobraźni i nie potrafię sztuki wymyśleć. Sztuka to chwytanie momentów życia w plastycznym kształcie - twierdzi Jerzy Kalina.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto