Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czesław Mozil o płycie "Czesław Śpiewa Miłosza" i wódce z poetą

Redakcja
Czesław Mozil
Czesław Mozil Wojciech Matusik
- Nie dość, że Miłosz emocje budzi skrajne, to jeszcze trzeba się pogodzić z tym, że zabierać się za niego będą tacy ludzie, jak ja - oderwani przez lata od Polski. Reemigranci. W tym sensie zadanie domowe z Miłosza będą odrabiać ludzie podobni do Miłosza. - opowiada Czesław Mozil, który właśnie wydał płytę "Czesław Śpiewa Miłosza". Rozmawia Monika Jagiełło.

Zobacz także:

Rozmawiamy po pierwszym z dwóch koncertów, jakie dasz dziś w Krakowie. Rozpoczynając występ "Słońcem" Miłosza, recytując publice fragment o "Artyście" z uśmiechem wskazałeś na siebie i kolegów z zespołu. Naprawdę chcesz być nazywany artystą?
Właśnie nie! To zupełna ironia. Ale w Krakowie to szczególna ironia, wymierzona w ten lokalny specyficzny klimacik, puszenia się i mówienia "jestem artystą!". Ten cały fałsz.

Myślisz, że publika to wychwyci?
Możliwe, że nie. Ale tak naprawdę biorąc te wiersze na warsztat i nagrywając "Czesław Śpiewa Miłosza" najważniejsze było to, żeby nie zrobić z Miłoszem tego, co robią niektórzy muzycy. Wiesz, widziałem i słyszałem wiele interpretacji. Niektóre z nich to po prostu masakrowanie wierszy. Zero uwagi na to, jaki jest nastrój wiersza, jak układają się zwrotki, nic! Ja w ogóle nienawidzę piosenki poetyckiej… Nie rozumiem tego.

Chciałeś uniknąć klimatu "zaangażowanej piosenki w wyciągniętym studenckim swetrze"?
Tak, i to jakoś się udało. Wiesz, moja matka jest polonistką z wykształcenia. Ja sam nigdy wcześniej Miłosza nie czytałem, nie wychowywałem się na nim, nie przerabiałem go w szkole. Ja zresztą w ogóle nie czytam za wiele, nie umiem się skupić, strofy mi uciekają. Wkurzam się zwyczajnie. To więc jest trochę hołd dla mojej matki. I polonistek (śmiech). Już teraz dostaję telefony i maile z gratulacjami. Że jest fajnie, że to wyszło.

Nie bałeś się zmierzyć z Miłoszem? Nie myślałeś o tym, jak zareaguje "policja kultury", traktująca go jak świętą krowę na wieść o tym, że w roku Miłosza porywa się na niego wychowany w Danii Polak o niewydarzonej składni, który na dodatek trochę sepleni?
No ale co z tego właściwie? Jak mam oberwać, to oberwę. Poza tym, dla jednych Miłosz to święta krowa, a dla innych facet, którego trzeba nienawidzić. Że nie Polak, że nie wieszcz narodowy. A tymczasem nie dość, że emocje budzi skrajne, to jeszcze trzeba się pogodzić z tym, że za Miłosza zabierać się będą tacy ludzie, jak ja - oderwani przez lata od Polski. Reemigranci. W tym sensie zadanie domowe z Miłosza będą odrabiać ludzie podobni do Miłosza. W Polsce najzabawniejsze jest to, że wszystkim wydaje się, że go znają i rozumieją. Wiesz, że mam meldunek przy ulicy, przy której mieszkał Miłosz, dokładnie naprzeciw. Gadałem z miejscowymi łazikami, którzy wystają godzinami na rogu ul. Bogusławskiego i słuchałem jak wspominali Miłosza. Wiele rozmawiałem z panią Agnieszką Kosińską (opiekunka dziedzictwa poety w Polsce- przyp. red), byłem w mieszkaniu Miłosza, gdzie w lodówce czeka na niego wódka, leży nagroda Nobla. Dowiedziałem się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia, jakie istnieją pokręcone spory wokół niego. To była motywacja w mojej pracy.

Gdyby Miłosz po dzisiejszym koncercie podszedł do Ciebie i zaprosił na wódkę i rozmowę, to o co byś go zapytał?
Na pewno nie o to, czy uważa, że "Czesław Śpiewa Miłosza" jest dobre, czy złe. Myślę, że dla niego też nie miałoby to znaczenia. Tu nie chodzi o to, żeby się podobać. To nie był łatwy facet. Myślę, że ci, którzy chcieli mu się przypodobać raczej dostawali od niego po dupie.

Twoje życie toczy się między trzema miastami: Kopenhagą, Krakowem i Warszawą. W tej "miejskiej trójcy" któreś z miast jest najważniejsze?
Tęsknię za Kopenhagą, mam meldunek w Krakowie, ale mam też mieszkanie na warszawskiej Pradze. W Krakowie można odpłynąć, ale też się upodlić. To nie jest miejsce do pracy dla mnie. Dlatego teraz najwięcej czasu spędzam w Warszawie. Jeśli gdzieś pracuje mi się dobrze, to właśnie tam. Ale wszystkie miasta są mi bliskie.

Ile zmieniło się od czasu, po Krakowie były porozlepiane plakaty ksero reklamujące koncerty twojego zespołu Tesco Value? Nie minęło nawet dziesięć lat, ale w swojej karierze zaliczyłeś milowy skok.

O, pamiętasz to jeszcze? Oczywiście, zmieniło się bardzo, bardzo wiele. W sensie muzycznym, Czesław Śpiewa to dla mnie taka superwersja Tesco Value. I "Debiut" i "Pop" brzmią dokładnie tak, jak chciałem, żeby brzmiały. I to był sukces. "Czesław Śpiewa Miłosza" przy tym może się wydawać niszowy. Że nie będą tego grać w radiu i tak dalej, albo że to dla kasy, bo mamy rok Miłosza. No oczywiście, że dla kasy (śmiech). I nie zdziwię się, jeśli kiedyś na lekcja polskiego nauczycielki będą puszczać te utwory.

Jakie plany po trasie?
Zdecydowanie wakacje. Czas odpocząć chwilę od tego wszystkiego.

Zobacz piękne, wysportowane kobiety. Weź udział w naszym plebiscycie na najładniejszą sportsmenkę Małopolski

Zobacz, jak naziści obchodzili pogańskie święto w okupowanym Krakowie

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czesław Mozil o płycie "Czesław Śpiewa Miłosza" i wódce z poetą - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto