Koszykarze Sacramento Kings zrobili wszystko, żeby pokonać u siebie Washington Wizards: walczyli, biegali, bronili ina potęgę korzystali zdrzemiących w nich rezerw. Kevin Martin rzucił 40 punktów, najwięcej w karierze, a swoje najlepsze osiągnięcie wyrównał zastępujący kontuzjowanego Rona Artesta - John Salmons (23). Cały wysiłek poszedł jednak na marne.
"Czarodzieje" pokonali "Królów" 126:119, bo wskładzie mają prawdziwych magów NBA: Antawna Jamisona i Gilberta Arenasa x. Ten duet zdobył ponad połowę punktów dla swojego zespołu (odpowiednio - 33 i 30), a przede wszystkim zagrał koncertowo w III kwarcie, kluczowej dla losów meczu. Przyjezdni wygrali ją 44:24. - W pierwszej połowie byliśmy ospali, ciężcy. W ogóle nie broniliśmy na wszystko im pozwalając. Rozkręciliśmy się długo, ale w trzeciej kwarcie zmietliśmy ich z parkietu - opowiada Arenas. W drugim z piątkowych spotkań zmierzyły się drużyny, które w minionym sezonie walczyły w play off Konferencji Wschodniej, czyli Cleveland Cavaliers i Detroit Pistons. I znów triumfował zespół "Tłoków", w którym wprawdzie brakowało tym razem zdecydowanego lidera, ale za to aż sześciu koszykarzy zdobyło co najmniej dziesięć punktów. Najbardziej wyróżnili się Chauncey Billups i Tayshaun Prince. Billups zdobył 17 punktów i miał 10 asyst, Prince zakończył mecz dorobkiem 16 punktów i ośmioma zbiórkami. Cavaliers nie uratował nawet tradycyjnie najlepszy w zespole LeBron James. 22-letni superstrzelec zdobył tym razem 26 punktów.
Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
