Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia: pozostała na razie walka o drugie miejsce

Jacek Żukowski
Wojciech Stawowy
Wojciech Stawowy Andrzej Banaś
Cracovia doznała w Niecieczy trzeciej porażki w tym sezonie i spadła poza strefę awansową. Wprawdzie traci do niej tylko punkt, ale już do prowadzącej Floty Świnoujście 8 "oczek" i nadrobienie takiego dystansu w tej rundzie będzie już praktycznie niemożliwe. Skończyła się seria czterech wygranych z rzędu.

- Bardzo boli ta strata, bo długo pracowaliśmy na to, by być na takiej pozycji w tabeli, o którą nam chodzi - mówi szkoleniowiec krakowian Wojciech Stawowy. - Mieliśmy szansę nie tylko na tym miejscu pozostać, ale i zwiększyć przewagę nad konkurentami. Zawsze jest lepiej uciekać, niż gonić. Mając wymarzoną sytuację, będąc na fali, zagraliśmy gorzej niż w spotkaniach z Zawiszą czy Flotą. Drużyna odwaliła naprawdę kawał dobrej roboty w ostatnim czasie i przydarzył się jej słabszy mecz i trzeba z niego wyciągnąć wnioski.

W meczu z Termalicą odżyły stare grzechy Cracovii, które dały znać o sobie w poprzednich meczach, które "Pasy" przegrały: w Ząbkach czy Grudziądzu - zawiodła koncentracja. - W pierwszej połowie nie dojechaliśmy do Niecieczy - mówi trener. - Trochę lepiej wyglądało to po przerwie. Gdyby nie błędy przy pierwszej i drugiej bramce, to pewnie mecz zakończyłby się rezultatem bezbramkowym, bo gospodarze nie stworzyli sobie sytuacji, o których można powiedzieć, że powinna paść bramka. To po naszych błędach te gole padły.

W "Pasach" zabrakło pauzującego za kartki Roka Strausa i kontuzjowanego Bartłomieja Dudzica. Nie miał kto wziąć na siebie ciężaru gry w środku pola - to było aż nadto widoczne. Na pocieszenie Cracovii zostaje to, że Straus będzie mógł już zagrać w najbliższym meczu w Bytomiu w niedzielę.

- Na pewno te osłabienia są widoczne, bo ta maszyna dobrze funkcjonowała i jeśli wyciąga się z niej dwa ważne ogniwa, to czasami bywa tak, jak w tym meczu - mówi Stawowy. - Miałem nadzieję, że nie będzie tego widać, ale było jednak inaczej.
Pierwszy mecz po kontuzji zagrał Marcin Budziński, ale on jeszcze nie jest w stanie rozegrać całego spotkania.
Kolejny mecz na ławce zaczął Aleksandar Suworow. Nawet w obliczu trudności kadrowych szkoleniowiec nie zdecydował się dać mu szansy występu od początku. Dlaczego?

- Cały czas myślę o tym i czekam na taki moment, w którym będę mógł wpuścić Aleksa od początku spotkania - tłumaczy trener. - Każdy mecz jest dla mnie nadzieją, że wyjdzie i będzie grał tak, by Cracovii pomagać. Jestem zadowolony z tego, co pokazał, i jeśli się będzie prezentował na treningach, to nie wykluczam takiej ewentualności, że w Bytomiu wyjdzie w podstawowej jedenastce.

Do końca pozostały cztery mecze i trzeba w nich pokazać się z jak najlepszej strony.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
**

Zima zaatakuje już dzisiaj

. Czekamy na Wasze zdjęcia! Przysyłajcie nam ośnieżone ogrody, domy i ulice! Piszcie e-maile na adres [email protected]! Czekamy na informacje o opadach i utrudnieniach na drogach.[/a].**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto