Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia pokonała Górnika Łęczna 4:3. Kuriozalne gole w meczu Pucharu Polski

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Górnik - Cracovia
Górnik - Cracovia Przemek Gąbka/Górnik Łęczna
W meczu 1/32 finału Pucharu Polski Górnik Łęczna przegrał z Cracovią 3:4. Po sromotnym laniu w ostatniej kolejce ligowej, jakiego Cracovia doznała od Pogoni Szczecin (1:5), ekipa z Krakowa musiała zrobić wszystko, by jak najszybciej zatrzeć plamę po tym zdarzeniu. Okazja trafiła się w Łęcznej w 1/32 finału Pucharu Polski w starciu z wiceliderem I ligi.

Obie ekipy strzeliły kuriozalne gole, wyręczając rywali. Przy czym gospodarze zdobyli dwie takie bramki… To bardzo pomogło „Pasom”. Wygrana Cracovii była jednak bezdyskusyjna. Przed sobotnim ligowym meczem z ŁKS-em w Łodzi krakowianie wrócili do równowagi.

Trener Cracovii Jacek Zieliński dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie, wymieniając Andreasa Skovagaarda, Michała Rakoczego i Mateusza Bochnaka, a zastępując ich Jakubem Jugasem, Karolem Knapem i Kacprem Śmiglewskim. Nie mógł zagrać Rakoczy, pauzujący jeszcze za czerwoną kartkę z zeszłego sezonu w rozgrywkach PP.

To szczególne spotkanie dla Zielińskiego, który wprowadził jako trener po raz pierwszy Górnika do ekstraklasy w 2003 r. Był szkoleniowcem przez półtora roku i po sezonie 2003/04 odszedł z klubu z Lubelszczyzny.

Obie ekipy ostatni raz spotkały się w 2021 r. w ramach rozgrywek ekstraklasy. W Łęcznej padł remis 1:1 po bramkach Bartosza Śpiączki i Marcosa Alvareza, a w Krakowie Górnik wygrał 2:0 po dwóch trafieniach Śpiączki. Co ciekawe – „Pasy" ostatni razy wygrały z klubem z Lubelszczyzny w 2015 r., więc miały pewną złą passę do przełamania. I tego dokonały.

„Pasy” zaczęły bardzo ostrożnie, czekając na własnej połowie na to, co zrobi rywal. A gdy zdarzyła się okazja w 7 min, to Śmiglewski był zaskoczony, że piłka spadła pod jego nogi i strzelił za lekko. Gra była spokojna, żadna z drużyn nie chciała przejąć inicjatywy, czekając na to, co zrobi rywal. W 13 min znów Śmiglewski stanął przed szansą, Cornel Rapa wycofał mu piłkę na 14 m, napastnik natychmiast strzelił, a sprzed linii bramkowej wybił piłkę Daniel Dziwniel. Gospodarze pierwszy raz groźniej zaatakowali w 28 min strzelał Adam Deja, ale Sebastian Madejski, choć z kłopotami, odbił piłkę. W 35 min po błędzie Tomasza Woźniaka powstało zamieszanie pod bramka Górnika, ale krakowianie nie wykorzystali okazji. Piłka „szukała” Śmiglewskiego, który znów główkował po centrze Pawła Jaroszyńskiego, ale znów niecelnie.

Gościom pomogli gospodarze. A było to tak. Po centrze z prawej strony Souleymane Cisse podbił piłkę głową w kierunku własnej bramki. Przed Woźniakiem stał Śmiglewski, a golkiper tak niefrasobliwie interweniował, że pozwolił na to, by piłka wpadła do siatki! 0:1. Woźniak na co dzień jest rezerwowym, w lidze broni Maciej Gostomski, zresztą były zawodnik Cracovii. Tym razem siedział na ławce i zapewne trener łęcznian Ireneusz Mamrot pożałował w tym momencie swojej decyzji. Niebawem był jednak remis – po centrze Adama Deji z rzutu wolnego za bardzo w rolę wszedł Benjamin Kallman i głową skierował piłkę do własnej bramki.

Woźniak prosił się o kłopoty i je znów znalazł. Po dograniu Cornela Rapy w 53 min tak fatalnie interweniował, że piłka odbiła się od jego rąk i wpadła do siatki! Worek z bramkami rozwiązął się na dobre – po chwili główkował Takuto Oshima i znów nie popisał się bramkarz Górnika, przepuszczając piłkę. Niebawem rzut wolny wykonywał Jani Atanasov, próbował wrzucać, nikt nie przeciął lotu piłki i ta wpadła do siatki. Górnik natychmiast odpowiedział – pięknie z 20 m uderzył Adam Deja, były zawodnik Cracovii, pod poprzeczkę i Sebastian Madejski był bez szans.

Gospodarze ruszyli do ataku i o mało co obrony nie zaskoczył Karol Podliński, nie oddał jednak strzału z dobrej pozycji. Krakowianie mogli nieco się uspokoić i dać pole do popisu miejscowym. Ci dochodzili do sytuacji, m.in. uderzał głową Fryderyk Janaszek, ale niecelnie. W 74 min o mało co piłki do bramki nie wkręcił Atanasov – golkiper jednak wypiąstkował piłkę.

W 87 min piłkę ręka podczas walki we własnym polu karnym zagrał Atanasov. Egzon Kryeziu wykorzystał „jedenastkę” i w końcówce meczu zrobiło się jeszcze ciekawie. Gospodarze wrzucali piłkę w pole karne, ale Cracovia umiejętnie się broniła.

Górnik Łęczna – Cracovia 3:4 (1:1)
Bramki: 0:1 Cisse 45 samob., 1:1 Kallman 45+6 samob., 1:2 Woźniak 53 samob., 1;3 Oshima 56, 1:4 Atanasov 58, 2:4 Deja 60, 3:4 Kryeziu 89 karny
Górnik: Woźniak – Zbozień, Klemenz, Cisse, Dziwniel (80 Grabowski) – Starzyński (64 Janaszek), Kryeziu, Deja, Gąska (84 Pawlik), Żyra – Podliński.
Cracovia: Madejski – Jugas (84 Hoskonen), Glik, Ghita – Rapa, Oshima, Atanasov, Jaroszyński – Knap (64 Makuch), Śmiglewski (64 Kolec) – Kallman (78 Bochnak).
Sędziowali: Łukasz Kuźma (Białystok), Piotr Podbielski (Augustów), Michał Gajda (Łódź). Żółte kartki: Żyra, Starzyński, Klemenz - Oshima, Jaroszyński, Rapa, Makuch, Madejski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cracovia pokonała Górnika Łęczna 4:3. Kuriozalne gole w meczu Pucharu Polski - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto