Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia. Oliwier Hyla - zakochany w „Pasach", niezastąpiony w drużynie juniorów, jej „dobry duch"

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Oliwier Hyla
Oliwier Hyla cracovia.pl
- To miłość na stałe, na całe życie, którą wyniosłem z domu. Ten klub ma w sobie coś, co sprawia, że się go kocha – zapewnia 17-letni piłkarz Cracovii Oliwier Hyla, nominalny prawy obrońca drużyny Centralnej Ligi Juniorów U-18, uważany za jej „dobrego ducha” i niezastąpionego zawodnika.

Oliwier Hyla urodził się 24 sierpnia 2004 roku w Krakowie. Jego mama Halina w czasach szkolnych uprawiała lekkoatletykę (biegi), jego tata Sławomir nie był sportowcem, ale „od zawsze” chodził na mecze Cracovii. Starszy brat Oliwiera – 30-letni dziś Konrad – grał w „Pasach” do wieku juniora; przygodę z futbolem zakończyły problemy z kolanem i naciski mamy na postawienie przez syna na naukę.

Oliwiera do Cracovii zapisali rodzice, gdy miał siedem lat. Najpierw trenował w Akademii Mistrzów, potem – do dziś - w MKS. Siedem lat temu na rok trafił na wypożyczenie do Pogoni Skotniki (dziś Kraków) wraz z grupą innych chłopców, gdy przeszedł tam też trener Piotr Giza.

W sezonie 2020/21 razem z kolegami zdobył brązowy medal mistrzostw Polski do lat 17 (trenerem drużyny był Michał Guja). W półfinale Cracovia przegrała w Popowie z Lechem Poznań 0:3, a w Rącznej zremisowała z nim 3:3. W obu spotkaniach Oliwier wystąpił na lewej obronie, ale zwykle gra na przeciwległej stronie boiska; wcześniej grywał także jako defensywny pomocnik. I miał pewne miejsce w swojej drużynie.

W lipcu 2021 roku został zgłoszony przez Cracovię do rozgrywek ekstraklasy i przebywał z nią na obozie w Słowenii.

- Myślę, że wyjazd na obóz był nagrodą za moją dobrą grę w juniorach młodszych. W ekstraklasie nie zadebiutowałem. Nie miałem wtedy szans na załapanie się do pierwszej drużyny. Nie obrażam się, że teraz nie pojechałem z nią na zgrupowanie do Austrii. Spokojnie patrzę w przyszłość. Mam czas, wierzę, że pojawi się szansa na treningi z pierwszym zespołem – przekonuje Oliwier.

W minionym sezonie CLJ U-18 rozegrał 28 meczów, wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. Pauzował tylko w dwóch – z powodu żółtych kartek. Strzelił jedną bramkę (zwycięską w 30. kolejce w Częstochowie w spotkaniu z Rakowem; było 1:0) i zaliczył kilka asyst.

Cracovia po 18. kolejce była wiceliderem tabeli, ale ostatecznie musiała się zadowolić piątym miejscem. Jak to przyjął Oliwier?

- Do końca biliśmy się o medal. Tylko jeden punkt zdobyty w dwóch ostatnich meczach sprawił jednak, że nie zdobyliśmy nawet brązu. Nie mieliśmy zespołu na miarę tytułu mistrza Polski. To odważne stwierdzenie, ale uważam, że zabrakło nam umiejętności czysto sportowych. Na boisku dużo nadrabialiśmy walecznością, w niektórych meczach odrabialiśmy straty – mówi Oliwier.

Pytany o swoje najlepsze występy w minionym sezonie, odpowiada: - Na początku sezonu było kilka meczów, w którym ja i cała drużyna wchodziliśmy na najwyższy poziom. Na przykład z Arką Gdynia, wygranym w Rącznej 3:1, gdy moim rywalem na boisku był Marcel Predenkiewicz. A na wiosnę świetnie mi się grało w Rącznej w spotkaniu z Lechem Poznań, które wygraliśmy 2:1. Dobrze sobie radziłem wtedy z Jakubem Antczakiem, też młodzieżowym reprezentantem Polski, jednym z najlepszych ofensywnych zawodników w CLJ, który przebywa teraz z pierwszą drużyną „Kolejarza” na obozie w Opalenicy.

Choć trwają wakacje, piłkarze maja wolne, Oliwiera – ucznia już ostatniej, czwartej klasy liceum w Szkole Mistrzostwa Sportowego na ul. Wielickiej w Krakowie - zastaliśmy w… Rącznej, gdzie indywidualnie trenował. Zdaje sobie sprawę ze swych zalet, ale i wie, nad czym musi szczególnie mocno popracować.

- Myślę, że jestem solidnym zawodnikiem, gwarantującym pewną jakość w grze. Moją silną strona jest praca w obronie, a na pewno kuleje skuteczność w fazie ataku. Rzadko strzelam bramki, koledzy się cieszą, gdy mi się to udaje. W ostatnim sezonie zaliczyłem kilka asyst, głównie po dośrodkowaniach – wyznaje.

I podkreśla swoją pozaboiskową rolę w ekipie „Pasów”: - Myślę, że po tylu latach pobytu w Cracovii mogę powiedzieć, że jestem „dobrym duchem” w drużynie. Kieruję się pewnymi wartościami. Cracovia to moja miłość na stałe, na całe życie, którą wyniosłem z domu. Ten klub ma w sobie coś, co sprawia, że się go kocha. Ważna jest kwestia identyfikacji z zespołem. Chodzi o to, żeby piłkarze szli z nim w ogień. Mam w szatni ważny głos. Dwa czy trzy lata temu często go podnosiłem, teraz potrzeby jest balans, czasami trzeba krzyknąć na kolegów, a czasami spokojnie z nimi rozmawiać.

W nowym sezonie Oliwier znowu będzie grał z kolegami z Cracovii o jak najwyższe miejsce w rozgrywkach CLJ.

- Myślę, że kilka pierwszych meczów pokaże, o co będziemy walczyć. Nasza drużyna będzie ciekawą mieszanką zawodników, bo dojdzie może 10-12 graczy z rocznika 2005. Dla tych drugich będzie to pewien przeskok, pewna zmiana, bo trafią do innej szatni. Jeśli tylko zrozumieją zasady w niej rządzące, będą działać dla dobra drużyny, to szybko się wkomponują do drużyny i będziemy szli w dobrą stroną. Muszą zrozumieć, gdzie są, w jakim klubie i jaką koszulkę noszą – podkreśla Oliwier.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cracovia. Oliwier Hyla - zakochany w „Pasach", niezastąpiony w drużynie juniorów, jej „dobry duch" - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto