Cracovia kontra Lech Poznań czyli walka sfrustrowanych

Co łączy oba kluby? Smutna środa. W ten dzień bowiem odpadły w 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski. Krakowianie nie sprostali I-ligowcowi – Resovii, przegrywając 3:4, co należy uznać za niespodziankę, z kolei poznaniacy ulegli Śląskowi Wrocław 1:3, co również jest sensacją.

- Na pewno te porażki będą miały wpływ na mecz niedzielny – mówi były piłkarz obu klubów, komentator stacji Canal Plus Sport Maciej Murawski. - Cracovia i Lech mają ogromne ambicje. „Pasy” w 2020 r. zdobyły Puchar, Lech ma w dorobku to trofeum, zdobywał je kilkukrotnie, ostatnio wielokrotnie był w finale. Porażka na tak wczesnym etapie rywalizacji zawsze wpływa negatywnie. Te mecze w kontekście całego sezonu były ważniejsze niż mecz ligowy. Odpadnięcie to koniec pewnej historii, zdecydowanie za szybko. W lidze można jeszcze odrobić porażkę, w Pucharze Polski już nie.

Oba kluby są sąsiadami w ligowej tabeli. Lech zajmuje 7. pozycję, Cracovia jest 8. Dzielą je ledwie trzy punkty. Czy można powiedzieć, że spotkają się rywale mający podobny potencjał? Absolutnie nie.
- To, że są blisko w tabeli nie świadczy o tym, że mają podobny potencjał – potwierdza Murawski. - Cracovia woli grać z zespołami, które mają większy potencjał więc wcale nie znaczy, że w tym meczu nie ma szans.

Na potwierdzenie tej tezy przywołajmy mecze z Rakowem i Legią, wygrane przez „Pasy” 3:0.

- Cracovia jest drużyną, która woli reagować na to, co przeciwnik zaproponuje – twierdzi Murawski. - Wtedy jest niebezpieczna, a kiedy jest sama faworytem, wtedy jest jej ciężej. Lech jest tego świadomy, ale nie zmieni stylu gry, będzie chciał prowadzić grę, narzucić swoje warunki. I to może Cracovii pasować.

Trener Lecha może rotować składem, szkoleniowiec „Pasów” Jacek Zieliński nie ma aż takich możliwości. Zwłaszcza, że zespół boryka się z kontuzjami: najprawdopodobniej nie będą mogli zagrać Mathias Hebo Rasmussen, Matej Rodin, Jakub Myszor i Jakub Jugas, a Michal Siplak będzie pauzował za kartki.

- Lepiej dla Cracovii byłoby gdyby w tygodniu poprzedzającym mecz Lech grał w Lidze Konferencji Europy, a sama mogłaby odpoczywać, wtedy miałaby większe szanse – twierdzi Murawski.

Lech zaczął słabo sezon, w pierwszych czterech spotkaniach wywalczył tylko punkt, ale pozbierał się - w kolejnych 8 meczach wygrał 6 razy i dwa razy zremisował. W środe jednak doznał porażki w PP.

- Nie zdziwiła mnie ta metamorfoza, bo Lech ma duży potencjał – ocenia były piłkarz klubów ekstraklasy. - Początek sezonu dla każdej drużyny, która gra w eliminacjach europejskich pucharów jest niesamowicie trudny. Nie ma długiej przerwy między sezonami i to powoduje, że nie jest łatwo godzić gry w eliminacjach z ligą. Przychodzą nowi zawodnicy, a tu jeszcze doszła zmiana trenera czyli jeszcze bardziej skomplikowany proces. Ale jak Lech dostał się do fazy grupowej, z piłkarzy zeszło ciśnienie, zaczęli grać pewniej. To pokazuje, jak ważna jest psychika w sporcie.

Cracovia gra bardzo nierówno, potrafi wygrywać z mocnymi i przegrywać ze słabszymi.
- Czy Cracovia w lidze rozczarowuje? - zastanawia się Murawski. - To za duże słowo, ale warunki jakie ma ten klub, organizację, bazę, stabilizację powoduje, że trochę więcej można po niej oczekiwać. Na razie mamy dopiero pierwszą rundę, nawet jeszcze nie jej koniec więc jeszcze za wcześnie na wnioski. Są kluby, których wydawałoby się, że potencjał jest mniejszy, jak Wisła Płock, Stal Mielec, a jednak są bardziej regularne. Wisła potrafi obronić się w roli faworyta, a Cracovia ma problemy. A to jest takie szlachectwo. Cracovia mając w miarę stabilną sytuację powinna korzystać częściej z gry w ataku pozycyjnym. W meczach z silnymi strategia, jaką obiera trener Zieliński jest skuteczna, ale tu trzeba zrobić ten drugi krok. To jest proces, który trener musi wykonać jeśli chce, by Cracovia liczyła się w grze o coś więcej.