Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia. Janusz Filipiak: Chcemy grać o medale

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Janusz Filipiak (Prezes Cracovii)
Janusz Filipiak (Prezes Cracovii) Andrzej Banaś
Prezes Janusz Filipiak w letnim okienku dokonał dwóch transferów do Cracovii – piłkarza Patryka Makucha i trenera Wojciecha Stawowego.

„Wymyślił” pan ostatnio trenera Wojciecha Stawowego. Co pana skłoniło do tego, by szkoleniowiec wrócił do Cracovii, choć w innej niż poprzednio roli – trenera-koordynatora grup juniorskich?

Potrzebujemy trenerów, a z wyników drużyn juniorskich oczywiście nie jesteśmy zadowoleni. Chcemy walczyć o pierwsze miejsce w każdej grupie wiekowej. Tak jak mówię, potrzebujemy szkoleniowców, a kwalifikacje trenera Stawowego są niekwestionowane. Skoro się zgodził przyjść, to chętnie korzystamy z tego.

Zaszłości nie miały więc znaczenia…

Kompletnie nie.

Jak będzie wyglądał podział kompetencji w Akademii?

Nie będę o tym dyskutował na łamach mediów. Najbardziej liczymy na to, że trener Stawowy będzie prowadził jedną z drużyn juniorskich i będzie też ściągał dobrych zawodników, bo ma oko do dobrych piłkarzy.

A nie będzie styku kompetencji z trenerem Mirosławem Hajdą, który jest szefem wyszkolenia Akademii?

To jest dyskutowane w tej chwili.

To przejdźmy do seniorów. Jak pan odebrał 9. miejsce Cracovii na koniec minionego sezonu?

Jesteśmy rozczarowani, bo rzutem na taśmę straciliśmy szóste miejsce. W ostatnim meczu z Legią nastąpiło rozprężenie i mamy to, co mamy. Dlatego chcemy grać o znacznie wyższe miejsce.

A co pana najbardziej cieszy, patrząc na miniony sezon?

To, że nam się stabilizuje dobra drużyna, która potrafi zagrać wyśmienicie, choć czasami następuje rozprężenie i zdarza się taka wpadka jak z Legią. Wiele meczów było przyzwoitych bądź bardzo dobrych. To napawa optymizmem. Nie chcemy tej drużyny wywracać do góry nogami. Chcemy ją uzupełnić o dwóch, trzech zawodników, którzy będą reprezentowali wysoki poziom. Jeden już przyszedł – Patryk Makuch, który ma „papiery” na grę. Jeszcze chcemy jeden, dwa takie transfery.

Odszedł Pelle van Amersfoort, niewątpliwie najlepszy zawodnik Cracovii w ostatnich latach, choć wiosny nie miał zbyt udanej. Czy to jest porażka negocjacyjna, czy po prostu nie było szans, by go tutaj zatrzymać?

Nie było szans, bo on konsekwentnie od roku twierdził, że chce odejść. Nie było więc pola do negocjacji. Ani przez chwilę nie powiedział, że chce zostać. Co możemy zrobić? Kontrakt się skończył. Nie wiem, czy już znalazł klub. Jak odchodził, to nie miał klubu.

A liczy się pan z tym, że możecie stracić Otara Kakabadze, bo podobno jest oferta za niego z VfB Stuttgart?

Nie, to jest fakt medialny. Na ten temat nic nie wiem oprócz tego, że w mediach pojawiła się jakaś informacja.

A z ewentualnym odejściem Kamila Pestki?

Musimy się z tym liczyć. Trener namawia Kamila, żeby u nas został. Kamil ma rok do odejścia, będziemy negocjować z menedżerem przedłużenie umowy.

Przyszedł Patryk Makuch, czy te dwa pozostałe transfery, o których pan mówi to raczej Polacy, czy zawodnicy z kierunku zagranicznego?

Raczej zagraniczny, bo jeśli mówimy o bardzo dobrych zawodnikach, to raczej tak. A jeśli chodzi o polskich zawodników, to też będziemy patrzeć, czy kogoś nie uda się pozyskać.

Mówił pan i trener również, że chcielibyście tę szatnię trochę repolonizować.

Chcieliśmy Kamila Drygasa. Było blisko, ale ostatecznie został w Pogoni. Chciał przyjść, ale ostatecznie takie są realia.

Został Jewhen Konoplanka. Pan po derbach z Wisłą miał do niego pewne uwagi. Czy to były żarty, czy to było na poważnie?

Nie, to nie były żarty, ani nie wyrzuty (śmiech). Po prostu powiedziałem, że dobrze byłoby, gdyby strzelił bramkę.

Jak go pan ocenia po tych kilku miesiącach pobytu w Cracovii?

Ocenił go trener, który stwierdził, że ma zostać.

Słowo o hokeju. Tworzycie mocny zespół. Wiadomo, że nie nie ma Rosjan, trzeba jakoś zrekompensować ten brak innymi zawodnikami.

To robimy, udało się sprowadzić dobrych Polaków z innych drużyn. Teraz dojdzie do nas jeszcze Czech. Proces konstruowania kadry trwa i na pewno z tyłu głowy jest Liga Mistrzów. O zwycięstwo będzie trudno (śmiech), ale chodzi o to, by się bardzo dobrze pokazać.

Rozumiem, że ambicje w Polskiej Hokej Lidze sięgają co najmniej medalu.

Tak, zawsze o niego walczyliśmy.

A w piłce nożnej wasze ambicje też będą sięgały gry o medale?

Tak. Stabilizacja sytuacji w drużynie i klubie powinna temu pomóc.

Zostaliście jedynym klubem ekstraklasowym w Krakowie. Czy to panu pomaga w biznesowych sprawach? Czy są z tego tytułu jakieś profity?

Sprawa jest nowa, nikt się do tego jeszcze nie przyzwyczaił. Jeszcze do mnie to nie dotarło, że tak jest, natomiast, jeśli jest pytanie, czy chcemy grać o wyższe cele, to chcemy i w związku z tym to, czy Wisła gra w ekstraklasie, czy nie nie ma dla nas znaczenia, jak się nad tym spokojnie zastanowić.

Ubędzie wam jeden mecz ze znakomitą frekwencją – derby, które generowały pełny stadion…

Mówi się trudno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cracovia. Janusz Filipiak: Chcemy grać o medale - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto