Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Comarch Cracovia. Rudolf Rohaczek: Sezon na plus, mieliśmy trzy sukcesy

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Rudolf Rohaczek z Pucharem Kontynentalnym
Rudolf Rohaczek z Pucharem Kontynentalnym cracovia.pl
Comarch Cracovia zakończyła sezon. „Pasy” odpadły z fazy play-off po porażce z GKS Tychy w serii 2:4.

Przedwcześnie zakończyliście sezon, przegrywając w ćwierćfinale fazy play-off z GKS-em Tychy. Zagrały role niuanse, zgadza się pan? Każdy mecz był na styku, bardzo wyrównany, co przesądziło o waszej porażce?

Początek rywalizacji, pierwsze cztery mecze (było 1:3 – przyp.). Wiadomo, jaka była sytuacja polityczna – zaczęła się wojna. Miało to wpływ na naszych zawodników, myśmy mieli dwunastu Rosjan w składzie. Potem zagraliśmy Puchar Kontynentalny. Po nim wygraliśmy mecz po karnych, ale uważam, że udział w tej imprezie, podróż, sporo nas kosztował pod względem fizycznym. I to było widać, czegoś nam w tych meczach z Tychami zabrakło. Albo odskoczył krążek, albo zagranie było za późno. Na pewno nie awansowała drużyna lepsza, ale skuteczniejsza. A o to chodzi w hokeju.

Wystrzeganie się kar, to była ważna rzecz, a wam się to nie udawało, bo rywale wiele goli zdobyli wtedy, gdy grali w przewadze

Właśnie, brakowało nam czegoś, była jakaś nieuwaga, to wszystko się wiąże.

Czy pan w tym sezonie miał mocniejszy zespół niż przed rokiem?

Zespół był lepiej przygotowany. Jeśli zawodnik przychodzi w grudniu, styczniu to nie da się go przygotować. Takie jest moje doświadczenie trenerskie. W tym roku było z tym lepiej, dlatego też osiągnęliśmy o wiele więcej. W play-offie przegraliśmy, ale zdobyliśmy Puchar Polski, a przede wszystkim Puchar Kontynentalny. Tego jeszcze nie wygrał żaden polski zespół. To mega sukces, coś niesamowitego! A dużo ludzi tego nie docenia.

Można więc sezon zaliczyć na plus, mimo że w lidze musicie obejść się bez medalu.

Zdecydowanie tak. W sumie odnieśliśmy trzy sukcesy – Puchar Polski, Puchar Kontynentalny, który wiąże się ze startem w kolejnej edycji Ligi Mistrzów.

Miał pan pewną trudność, bo zwykle przygotowuje się szczyt formy raz – na play-off, a pan musiał przygotować go najpierw na początek stycznia, bo wtedy miał być rozgrywany finałowy turniej Pucharu Kontynentalnego, a następnie na marzec. Z końcem roku i w styczniu byliście w formie - zdobyliście PP i wygraliście 8 meczów z rzędu w lidze.

Tak i właśnie mogę stwierdzić, tak na świeżo, że w tym play-offie czegoś nam zabrakło.

Mieliście bardzo liczną kadrę – 35 zawodników, wiedząc, że gracie w lidze i pucharze, może to było powodem, bo za dużo było zmian?

Nie narzekam na to, nie miało to wpływu. Wiadomo, że graliśmy Puchar Kontynentalny, był covid, zawodnicy chorowali, musieliśmy mieć zabezpieczenie. I pięciu zawodników nie pojechało do Danii, nie mogło nam to storpedować występu. Oczywiście, że nie wszystkie transfery wypaliły, ale tak zwykle jest.

Było też trochę kontuzji, choćby Damiana Kapicy, wiodącego zawodnika, który wypadł na długi czas.

Niestety hokej to sport kontaktowy. Kapica to czołowy nasz zawodnik.

Wywalczenie udziału w Lidze Mistrzów to wielka sprawa, ale wiąże się to z tym, że trzeba będzie zbudować mocny skład i to już na początek sezonu, bo rozgrywki LM będą już we wrześniu.

Będziemy pracować nad tym już od teraz, by skład był konkurencyjny.

Wiadomo jaka jest sytuacja – trudno przypuszczać, by w Cracovii nadal grali Rosjanie…

Nie wiem, ja nie jestem politykiem, nie wybiegam do przodu. Na dzisiaj mogą grać. Jeśli się coś zmieni, to wiadomo, będziemy reagować.

Jeśli nie odgórne, to mogą być administracyjne problemy typu wiza, pozwolenie na pracę.

Na to nie mamy wpływu. Co będzie, to będzie.

Ma pan inny kierunek w głowie, bo 12 zawodników z Rosji to była połowa składu… Skąd brać zawodników?

Będzie trudno, bo nie ma zawodników. Wielu zakończyło kariery, rynek spekulacyjny weźmie górę.

Trzeba będzie sięgać po Czechów, Finów? A dlaczego w ogóle nie ma Szwedów w polskiej lidze?

Nie wiem, dlaczego tak jest.

A jak jest z polskimi zawodnikami? Od nowego sezonu w każdej drużynie w meczu będzie musiało grać sześciu Polaków. Macie trochę młodzieży, ale czy to są ludzie, którzy będą w stanie udźwignąć ciężar?

Nowe przepisy spowodują obniżenie poziomu polskiej ligi. Polski hokej pójdzie w dół. Do czego zmierzam? Jeżeli PZHl nie zreformuje rozgrywek juniorskich, a nie kosztuje to wiele, pieniądze są na to, to wkrótce nie będzie żadnych zawodników polskich. Nie ma ligi juniorów młodszych. A to, powtarzam, nic nie kosztuje. To trzeba zrobić od razu, od nowego sezonu. Zawodnicy nie są ograni, nie są przyzwyczajeni do odpowiedzialności, to są amatorzy.

Są zespoły w młodzieżowej lidze…

Nie mówmy o tym, bo to bez sensu. Nam ucieka kategoria 14 – 18 lat, która nic nie gra. Jeżeli się tego natychmiast nie zorganizuje, to nie będzie dobrze. Przychodzą do pierwszych zespołów zawodnicy nieprzygotowani.

Na ryku polskim jest kilku zawodników, choćby Jakub Bukowski z Ciarko Sanok, którzy świetnie pokazali się w rozgrywkach. Może trzeba szukać takich zawodników?

Było kilka projektów polskich drużyn – młodzieżowe zespoły Unii Oświęcim grały w czeskiej lidze. Na początku przegrywały, potem toczyły wyrównane mecze. Stąd pochodziło 49 zawodników, którzy trafili do PHL. Później był projekt w Nowym Targu, Podhale grało na Słowacji. Mnóstwo zawodników stąd wypłynęło. Krynica też grała na Słowacji. Sanok podobnie i stąd objawił się Bukowski. Jeśli więc nie będzie reorganizacji juniorskich lig, nie będziemy mieli żadnych zawodników. Perełki zawsze będą, albo jak ktoś będzie miał 14 lat i będzie miał możliwość wyjazdu za granicę, to tak zrobi. Nigdy nikogo nie wychowamy.

Myśli pan, że ktoś pójdzie po rozum do głowy?

Nie, już to mówię od dziesięciu lat, a nikogo to nie interesuje, to znaczy, że nie zależy nikomu na rozwoju polskiego hokeja.

A wracając do Bukowskiego, to będziecie się o niego starać?

Na pewno wszystkim zawodnikom, którzy są wartościowi, będziemy się przyglądać.

Większości zawodników w Comarch Cracovii kontrakty się skończyły, trzeba będzie rozpocząć budowę zespołu od nowa.

Jestem do tego przyzwyczajony. Ważne będzie to, jak będzie latem. Jeśli przyjdzie nieprzygotowany zawodnik, to nie będzie dobrze. Uczy mnie to doświadczenie z ostatnich lat. Nieważne, czy są to Kanadyjczycy, czy Rosjanie, jeśli ktoś jest nieprzygotowany, to nie ma o czym mówić. Doszliśmy do takiego wniosku, że zawodnicy muszą przechodzić testy fizyczne.

W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana, widać to po fazie play-off. Poziom się wyrównał, ale czy też podniósł?

Na pewno się podniósł, to jest normalna, bardzo dobra liga. Przypomnę, że w Pucharze Kontynentalnym wygraliśmy z wicemistrzem Słowacji, z zespołami z Kazachstanu, Włoch, Danii. To są zespoły notowane wiele, wiele wyżej od nas. I to nie było tak, że graliśmy równe mecze, Duńczyków skasowaliśmy, było 4:0, różnica klasy. W polskiej lidze te sześć najlepszych zespołów jest bardzo mocnych. Dojdzie kwestia tych limitów i poziom będzie się obniżał. Polski hokej nie ma problemu w lidze, ale w juniorskich kategoriach.

Pan nie jest zwolennikiem tego, by wprowadzać obowiązek gry sześciu Polaków?

Nie, ale byłbym za tym, by zreorganizować juniorski hokej, to jest najważniejsze, a nie PHL. Cały czas mówimy, że 18-20-letni zawodnik jest młody, perspektywiczny, a dla mnie to już stary zawodnik. Sami sobie robimy krzywdę. Jeśli przychodzi do mnie 18-letni hokeista, a nie potrafi podać krążka, to o czym mówimy… A takich zawodników produkuje polski system rozgrywek. Jeśli się nie zmieni, to mogą być limity jakiekolwiek. Ludzie nie będą przychodzić na mecze, bo poziom będzie marny. Krok pierwszy i fundamentalny to reorganizacja juniorskiego hokeja. Zawodnicy muszą grać 50-60 meczów w sezonie, trzeba połączyć roczniki, stworzyć konkurencję. Co to znaczy, żeby 16-latek nie zagrał z 18-latkiem? A w młodzieżowej lidze 30-latek gra z 15-latkiem…

A zawodnicy Comarch Cracovii – Sebastian Brynkus, Mateusz Bezwiński, Łukasz Kamiński, Igor Augustyniak – zrobili postęp w ciągu tego sezonu?

Mały postęp był. Oni potrzebują więcej trenować, sami muszą tego chcieć. To już nie są młodzi zawodnicy, ale doświadczeni. Na nich ma być oparta gra zespołu.

Drużyna zakończyła treningi.

Tak, musimy porozmawiać, kto zostanie, kto nie, z kim przedłużymy kontrakt, komu podziękujemy. Generalnie zawodnicy wyjeżdżają, bo teraz nie ma sensu trenować. Kiedy zaczniemy? Nie wiem jeszcze, potrzebuję trochę czasu na analizę.

Czy polskie zespoły są w stanie pogodzić grę w lidze i Lidze Mistrzów?

Nie jest tak, że nie można tego pogodzić, trzeba być przygotowanym na wszystko. Musimy być przede wszystkim, co podkreślam, przygotowani pod względem fizycznym. Bez kondycji niczego nie da się zrobić. Wiem jak ułożyć ten zespół, wiem, czego chcę, ale czy ci zawodnicy w ogóle będą dostępni na rynku? To może być problem. Wszyscy sobie życzymy, by było normalnie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Comarch Cracovia. Rudolf Rohaczek: Sezon na plus, mieliśmy trzy sukcesy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto