Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cierpliwi od św. Jerzego

tur
Posiadacz niniejszego dokumentu zrealizował prawo do otrzymania powszechnego świadectwa udziałowego - tej treści pieczątka widnieje jeszcze w wielu dowodach osobistych.

Posiadacz niniejszego dokumentu zrealizował prawo do otrzymania powszechnego świadectwa udziałowego - tej treści pieczątka widnieje jeszcze w wielu dowodach osobistych. Swoista pamiątka prywatyzacyjnych pomysłów z lat 90. Większość uszczęśliwionych świadectwami udziałowymi Narodowych Funduszy Inwestycyjnych dosyć szybko zrezygnowała z właścicielskiego statusu, masowo odsprzedając je na wolnym rynku, zazwyczaj w kantorach. Popyt na owe świadectwa falował - od kilkudziesięciu do, w porywach, nawet i 200 PLN.

Razem zdziałamy więcej

Tym, którzy nadal nie wiedzieli, co zrobić z tym fantem, wyszedł naprzeciw prof. Adam Biela, wówczas jeden z najbardziej znanych orędowników powszechnego uwłaszczenia. Zaproponował wspólne gromadzenie świadectw NFI. Obracając wielkim, solidarnie zgromadzonym kapitałem, wspólnie inwestując, ma się większą szansę zysków, niż próbując to robić na własną rękę, z kilkoma świadectwami. Tak w dużym skrócie można przedstawić główne przesłanie jego pomysłu.

Świadectwa we wianie

Nie wzbudził on może przesadnego zainteresowania, jednak w grudniu 1998 r. w tzw. punktach koncentracji świadectw (w Krakowie mieścił się on m.in. w Zarządzie Regionu ,S") stawiło się trochę chętnych. W sumie w kraju bez mała 11 tys. osób. Niektórzy nawet z większą liczbą świadectw (w tym również i skupionymi wcześniej na wolnym rynku). Wniesiono we wianie pod 42,5 tys. walorów NFI. Powierzające je osoby stały się pół roku później udziałowcami spółki z o.o. Fundusz św. Jerzego z siedzibą w Zamościu (działało tu jedno z prężniejszych w kraju Obywatelskich Stowarzyszeń Uwłaszczeniowych). Jedno świadectwo stawało się jednym udziałem o wartości 100 zł w kapitale zakładowym spółki.

Z obłoków na ziemię

Słuszna skądinąd konstatacja, iż wspólnie można zdziałać więcej, nie musi jednak przekładać się na wszystkie przypadki. W każdym razie na fundusz z patronem rycerzy się nie przełożyła. Wyliczenia pomysłodawców okazały się cokolwiek sufitowo-życzeniowe. Stąd też m.in. wspomniane udziały stuzłotowe zamiast obiecywanych 250-złotowych za jedno zdawane świadectwo. Jednak początki bywają zwykle trudne i można to zrozumieć. Tym bardziej, że zarząd spółki uspokajał : ,Dobre inwestycje zapewnią wszystkim udziałowcom nie tylko udział w zysku, ale stworzą okoliczności, w których osoby spoza grona obecnych udziałowców będą dążyły do odkupienia umów w funduszu za cenę znacznie wyższą od dzisiejszej wartości.,.

Optymistyczne zapowiedzi sprzed pięciu lat jak dotąd nie potwierdziły się w faktach. Nie mowy o żadnych wypłatach z zysku. Wielu przekazujących kiedyś świadectwa udziałowe nie czyniło tego tylko pro publico bono. Liczyli na wymierne efekty płynące z zainwestowanych świdectw. W sferze niespełnionych marzeń pozostaje utworzenie na bazie spółki zamkniętego funduszu emerytalnego, bo i takie zapowiedzi pojawiały się na początku.

Zbyć udziały...

Nic więc dziwnego, że część udziałowców woli już stracić przyszłe zyski czy obejść się smakiem funduszowej emerytury, byle tylko odzyskać udziały. Prezes zarządu Funduszu św. Jerzego"Marek Suszek nie ukrywa, że w sprawie zbycia udziałów otrzymuje wiele telefonów i listów. Teoretycznie można sprzedać udział zainteresowanej osobie, ale na przeprowadzenie transakcji potrzebna jest zgoda zarządu. No i oczywiście trzeba znaleźć amatora na zakup udziału (prezes szacuje jego obecną wartość rynkową na 60-65 zł, zastrzegając, iż zarząd nie pośredniczy w takich transakcjach). Można też pozbyć się niechcianego udziału poprzez jego umorzenie. Taką decyzję podejmuje z kolei tylko zgromadzenie wspólników (wiąże się to ze zmniejszeniem wysokości kapitału podstawowego). Tak źle, i tak niedobrze.

Na podstawie krótkich ogólnikowych informacji wysyłanych do udziałowców przed corocznym zgromadzeniem wspólników trudno dokładnie ocenić kondycję finansową spółki. Strona internetowa jest od dłuższego czasu w przeróbce. Prezes Suszek zapowiada, że już wkróce udziałowcy otrzymają stosowną informację przed zbliżającym się tegorocznym zgromadzeniem wspólników. Zainteresowani mogą na nim dowiedzieć się więcej. Tyle że koszty podróży z Krakowa do Zamościa przekroczą potencjalną wartość udziału. Nawet z naddatkiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto