Byle przetrwać

UNIA Tarnów - PROSZOWIANKA 0:0

Sędziował: A. Smalcerz z Sosnowca. Żółta kartka: Babiarz. Widzów 300.

UNIA: J. Palej - Bartkowski, Kijowski, Chrobak - Radliński, Dzięciołowski, Wstępnik, Matras (78. Krauze), Jarmuła - Hołda, Kędzior (68. Babiarz).

PROSZOWIANKA: Łaciak - Jaskólski, Jałocha, Giza - Małota, Bagnicki, Zawadzki (84. Frączek), Jędrszczyk, Mielec - Paszkiewicz (67. Wyroba), Chlipała.

Unia znacznie ustępowała gościom pod względem szybkości i kondycji. Szczęśliwie dla gospodarzy nieco słabiej zagrał środek drugiej linii Proszowianki, a szczególnie Zawadzki i gościom długimi okresami trudno było ,poukładać" grę. ,W zamian" bardzo aktywny był Mielec, uciekający Radlińskiemu przy każdej okazji i to głównie za jego sprawą J. Palej był kilka razy w poważnych tarapatach. Tuż przed przerwą Mielec najpierw obsłużył Bagnickiego, którego strzał z bliska bramkarz Unii przerzucił nad poprzeczką, a chwilę później sam dał zatrudnienie golkiperowi ładnym uderzeniem z 18 metrów. Po godzinie gry akcja wyprowadzona ze swojej połowy przez Mielca zakończyła się z kolei strzałem Chlipały w poprzeczkę. Do tego trzeba dodać jeszcze okazję Chlipały, który w 32. min przejął dalekie podanie Jędrszczyka, uciekł Chrobakowi, ale w sytuacji sam na sam uderzył wysoko nad poprzeczką oraz dwie dobre sytuacje Bagnickiego, który dał się jednak ubiec najpierw Babiarzowi (82.), a następnie J. Palejowi i Kijowskiemu (85. min).

Tarnowianie mieli znacznie mniej okazji i praktycznie żadnej ,stuprocentowej", chociaż mogli wykorzystać błędy, które przydarzyły się graczom Proszowianki. W 19. min po rogu skiksował Jałocha, ale stojący na 6. metrze Bartkowski nie zdołał oddać strzału, w 23. piłkę w niegroźnej sytuacji stracił Jaskólski - Hołda i Kędzior nie wykorzystali jednak przewagi, w 27. - błąd przydarzył się Mielcowi, który ,podarował" Unii róg, a po centrze Jarmuły, Wstępnik nieznacznie chybił z 7 metrów, w reszcie w 55. min - po rogu - Łaciak wypuścił piłkę na linii pola bramkowego, lecz Dzięciołowski nie zdołał skierować jej do siatki.

Po godzinie jasne się stało, że gospodarze mogą liczyć na powodzenie tylko przy stałych fragmentach, bo nie mają sił nawet na wyprowadzenie kontry. Schematyczne ataki, czekanie na piłkę, wreszcie niewymuszone straty powodowały, że dość pewnie grająca defensywa gości radziła sobie bez większego wysiłku. Ambitna postawa w defensywie okazała się równocześnie wystarczającą bronią na niemrawe ataki Proszowianki i zespoły musiały się pogodzić podziałem punktów.