Budy w podziemiu [felieton]

Fotoreportaż ze świata kolorów [zdjęcia krakowskich szopek]

Poprzednio napisałem o fatalnym wrażeniu jakie robi Kraków na kimś, kto wyjdzie na wschodnią stronę dworca kolejowego.

Dziś parę słów o "zachodzie". Tam dworzec, a raczej perony połączone są z parkingiem, oraz z galerią handlową. Można wiele dyskutować, czy nowoczesność galerii pasuje do otoczenia, ale trzeba przyznać, że strona zachodnia dworca głównego "pachnie" nowoczesnymi rozwiązaniami. Jeżeli przyjezdny prosto z peronów skieruje swe kroki do podziemnego tramwaju, to odniesie pozytywne wrażenie, bo tego rozwiązania nie można się wstydzić.

Niestety, jak przyjezdny zapragnie od razu "pobiec" na Stare Miasto, to nim tam dotrze, nie ominie go nieprzyjemność przedarcia się przez przejście podziemne na skrzyżowaniu ulic Lubicz - Westerplatte. Nie da się nie zauważyć "obskurności" znajdujących się tam "sklepów". Są tam nawet bary, w których bym osobiście nic nie zjadł ze względu na panujący wokół nich brud (nie z ich winy).

W czasach, gdy budowano przejście podziemne - plany były piękne, jakie były ochy i achy. Od dnia otwarcia okazało się, że to niewypał i pozostało nie dokończone do dnia dzisiejszego(brak wyjścia od strony hotelu "Polonia". A mogło być (i może) przejście podziemne, niejako bramą do zabytkowego centrum. Co stoi na przeszkodzie, aby jego ściany wyłożyć materiałem imitującym stare mury? A przy "murach" "stare" kramy bogate.

I takie wrażenie znacznie podniosłoby atrakcyjność miasta. Doskonałym przykładem dbania o wizerunek miasta, czyli nastawienie na turystów jest Praga - stolica Czech. Zapewne wielu tam było, więc nie będę opisywał wyglądu miasta.  Pozostaje tylko żal, bo Kraków jest pięknym miastem, ale nie do końca ta atrakcyjność jest pokazana. Właśnie przez takie enklawy prymitywności zaściankowej.