Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brutalny napad z maczetą w autobusie. Usłyszeli wyroki i... wyszli na wolność

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Krakowski sąd uznał, że wyroki od 10 miesięcy do 1,5 roku więzienia za napad w autobusie pełnym pasażerów to odpowiednie kary. Po ogłoszeniu orzeczenia sąd wypuścił na wolność siedmiu z ośmiu oskarżonych mężczyzn. Po uprawomocnieniu się wyroku mają oni odbyć resztę kary.

Zaskakujące jest to, że prok. Katarzyna Łukaszewicz-Makowska uzasadniając swoją zgodę na tak niskie kary, powiedziała, iż atak nastąpił po prowokującym zachowaniu Macieja M., czyli osoby, która w procesie występuje jako poszkodowana.
Maciej M. miał wcześniej wyzywać siostrę jednego z oskarżonych.
Łagodne potraktowanie napastników przez prokuraturę zadziwia, biorąc pod uwagę fakt, że w momencie brutalnego napadu z maczetą autobus był wypełniony pasażerami, w tym dziećmi.

Na filmie z monitoringu autobusu widać jak napastnicy agresywnie wdzierają się do środka pojazdu. Główny oskarżony wymachuje maczetą, to cud, że nikt poza Maciejem M. nie został ranny.

- Jechaliśmy z zamiarem odbicia mojej siostry i jej koleżanek. Nie wiem dlaczego wyjąłem maczetę przed otwarciem drzwi autobusu. Działałem na spontanie. To była adrenalina - mówił wczoraj przed sądem 21-letni Adrian W., główny oskarżony ws.brutalnej napaści z maczetą w miejskim autobusie. Wśród atakujących był również jego ojciec, który twierdzi, że chciał jedynie uratować córkę.

Film z napadu w autobusie

Do ataku doszło 9 czerwca tego roku w rejonie ul. Igołomskiej. Napastnikami byli w większości młodzi mężczyźni. Jeden nich pracował jako pomocnik na budowie, inny lakiernikiem, a kolejny bezdomnym, który mieszkał w piwnicy.
Do grupy osób jadących „odbić” siostrę jednego z nich dołączył się 36-letni Paweł K.
- Kiedy szedłem na działkę, żeby postrzelać z broni do pustych butelek usłyszałam od grupki mężczyzn, że jadą ratować córkę jednego z nich. Powiedziałem, że mogę się przyłączyć, żeby postraszyć bronią atakujących dziewczynę. Kiedy dotarliśmy na miejsce wcisnąłem pistolet między drzwi autobusu, ale szybko go wyjąłem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem - mówił podczas przesłuchanie Paweł K.

Do incydentu doszło 9 czerwca br., gdy grupa młodych ludzi, trzech chłopaków i dziewczyna, spotkała się na os. Stalowym w Nowej Hucie i wybrała się około godz. 15 na kąpielisko w Przylasku Rusieckim. Wśród nich był 16-letni Maciej M.
Na miejscu okazało się, że podobną formę wypoczynku wybrała inna grupa młodych ludzi. W pewnej chwili między grupami doszło do wyzwisk i konfliktu na tle kibicowskim. Maciej M. ze znajomymi sympatyzował z Hutnikiem, a Jakub M. z towarzystwem - z Wisłą Kraków.

Jeden z mężczyzn wsunął do środka rękę z rewolwerem

Zwaśnione grupy ponownie spotkały się na przystanku autobusowym linii 141 do Pleszowa. W międzyczasie Karolina W. zawiadomiła o incydencie brata Adriana i ojca Rafała. Zjawili się w większym gronie na przystanku Igołomska. Kierowca w obawie o los pasażerów, w tym dzieci, nie chciał otworzyć drzwi. Nie mógł też odjechać, bo Dawid C. i Bartłomiej T. stanęli przed maską pojazdu i blokowali ruch autobusu. W końcu agresorom udało się uchylić drzwi, pomagał im w tym znajdujący się w środku Jakub G.

W pewnej chwili jeden z mężczyzn - Paweł K. wsunął do środka rękę z rewolwerem pneumatycznym. Ostatecznie przybyszom udało się „uwolnić” pasażerki i wtedy wpadli do środka i zaatakowali Macieja M. Adrian W. zadał mu cios maczetą, którą wyjął z futerału, a nieletni Jakub B. użył wówczas gazu. Z kolei Rafał W. uderzył pokrzywdzonego pięścią w twarz. Po wszystkim sprawcy błyskawicznie uciekli do swoich aut, a pobity trafił do szpitala, gdzie założono mu 4 szwy, miał też poparzenia ramion od gazu pieprzowego.

Sprawcy ataku szybko zostali zatrzymani przez policję. Podczas zatrzymania funkcjonariusze zabezpieczyli użytą w trakcie ataku maczetę. 21-latek ukrył ją w zaroślach nieopodal bloku, w którym mieszkał. Podczas przeszukań zabezpieczono także broń gazową i dużą ilość wlepek i smyczy z emblematami kibicowskimi.
Mężczyźni cały czas przebywają w areszcie.

Na początku nie było wiadomo, kto użył maczety, gazu i pistoletu, ale sprawców pogrąża nagranie z kamery w autobusie. Oskarżony Bartłomiej T. opowiada, że stał przed autobusem, by patrzeć, co się dzieje i nie blokował odjazdu, a Paweł K. zaprzecza, by strzelał z pistoletu, a miał go, by postraszyć tych, którzy grozili dziewczynom. Z kolei Adrian W. mówi, że maczetę wziął wyłącznie dla samoobrony. Jego ojciec Rafał W. przyznał się do winy i opowiadał, że pojechał na przystanek, by ratować córkę Karolinę W. Tym bardziej, że miesiąc wcześniej podczas innego incydentu zaczepiali ją kibice Cracovii. Tym razem postanowił interweniować.

WIDEO: Krótki wywiad

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Brutalny napad z maczetą w autobusie. Usłyszeli wyroki i... wyszli na wolność - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto