Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!
- Rzadko w naszej pracy spotykamy się z tak bohaterskim aktem - nie ukrywa Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji. Niedzielny wieczór, jedna z barek na bulwarze nieopodal Wawelu. Czwórka młodych ludzi w wieku od 20 do 30 lat, w tym dwie kobiety, wspólnie się bawi. To właśnie kobiety zaczynają się dziko awanturować, bo nie podobają im się szklanki, w których dostają napoje. Obsługa lokalu wyprasza całą czwórkę z barki. Kiedy młodzi ludzie wychodzą, dziewczyny bez słowa rzucają się na dwie przypadkowe spacerowiczki.
- Przejeżdżałem rowerem, kiedy zobaczyłem, jak dwie agresywne dziewczyny okładają pięściami niewinne młode kobiety - opowiada pan Tadeusz. - Nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Podszedłem, próbując je rozdzielić. Wtedy do akcji włączyli się przyglądający się dotychczas koledzy napastniczek. Cała czwórka zaczęła mnie kopać i tłuc, aż upadłem. Kiedy próbowałem się podnieść, wrzucili mnie do Wisły - opowiada 56-letni mężczyzna.
Kiedy mocno poturbowany pan Tadeusz wpadł do rzeki, niebezpiecznie zachłysnął się wodą. Było o krok od tragedii. W końcu udało mu się jednak odbić od dna i wynurzyć na powierzchnię.
- Wtedy sprawcy rozproszyli się, uciekając w kierunku ulicy Dietla, gdzie również wszczęli awanturę z przypadkowymi przechodniami. Zostali jednak szybko złapani przez policję i przewiezieni do aresztu - uzupełnia Katarzyna Padło z policji, zaznaczając przy tym, że interwencja dzielnego mężczyzny prawdopodobnie zapobiegła dalszemu, być może tragicznemu w skutkach, rozwojowi wydarzeń.
- Zachowanie mężczyzny można stawiać jako wzór. Jesteśmy pod jego dużym wrażeniem - dodaje Padło. Tym bardziej, że z barki całemu zdarzeniu przyglądało się kilka osób, w tym młodsi i postawniejsi niż pan Tadeusz mężczyźni. Nikt jednak nie czuł się na siłach, aby mu pomóc. Dopiero kiedy sprawcy uciekli, obsługa barki podeszła do rannego rowerzysty, podając mu koc i dowiadując się, w jakim jest stanie.
Sam pan Tadeusz bohaterem wcale się nie czuje. - Pomogłem, bo uważałem, że po prostu tak trzeba było się zachować. Naprawdę nie było nic w tym niecodziennego - uważa. Zarówno dla niego, jak i dwóch pobitych spacerowiczek, niedzielny wieczór skończył się licznymi obrażeniami i potłuczeniami. Na szczęście wszystkie okazały się niezagrażające życiu. Pan Tadeusz żałuje więc tylko tego, że podczas pobicia stracił swoją torbę z narzędziami.
Udało mu się za to odzyskać rower, który napastnicy wrzucili do Wisły. Następnego dnia wyłowili go z rzeki - przy pomocy bosaka - żeglarze. Koszty tej operacji pan Tadeusz musiał jednak pokryć z własnej kieszeni.
Dla mężczyzny najważniejsze jest, że napastnicy nie stwarzają już zagrożenia dla niewinnych ludzi. Cała czwórka została aresztowana. Okazało się, że ich sylwetki są już doskonale znane krakowskiej policji. Za niedzielne zdarzenie przedstawiono im po kilka zarzutów: pobicia, narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, zniszczenia mienia i stosowania gróźb karalnych.
Imię i nazwisko mężczyzny - ze względu na jego bezpieczeństwo - zostało zmienione.
Serwis Wybory 2011: Zobacz kandydatów do Sejmu i Senatu z Małopolski
Chcemy taniego Paliwa! **Podpisz petycję do polityków przed wyborami**
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?