Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Biała Gwiazda" znów przegrywa i jest na dnie tabeli [ZDJĘCIA, WIDEO]

Piotr Tymczak
Ogromny kryzys w Wiśle Kraków. Tabela nie kłamie, obecnie zespół "Białej Gwiazdy" jest najsłabszą drużyną w lidze. Mecz z Ruchem krakowianie rozpoczęli od zdobycia gola, a później było coraz gorzej. "Niebiescy" zagrali przeciętnie, ale to wystarczyło na wypunktowanie wiślaków, bezlitosne wykorzystanie ich błędów w obronie.

Z okazji Święta Wojska Polskiego (obchodzone jest 15 sierpnia na pamiątkę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej w 1920 r.) mecz Wisły z Ruchem rozpoczął się odśpiewaniem hymnu Polski. Flagi Polski i Krakowa wprowadzili żołnierze.

Kibice obu drużyn zasiedli obok siebie na sektorze za jedną z bramek, zajmowanym przez najzagorzalszych fanów „Białej Gwiazdy”. Były czasy, że kibice Wisły wypełniali ten sektor do ostatniego krzesełka. Tym razem nie było problemu z ustąpieniem miejsc ponad trzem tysiącom fanów „Niebieskich”. Wiślaków było mniej.

Jak na stadion przy ul. Reymonta, frekwencja na trybunach była słaba. Wpływ na to miały zapewne ostatnie kiepskie występy wiślaków, którzy przegrali trzy wyjazdowe spotkania z rzędu. W efekcie na mecz z Ruchem drużyna Wisły wychodziła jako ostatni zespół w tabeli. Później okazało się, że krakowianie muszą dopisać czwartą porażkę i mieć świadomość, że na ostatnim miejscu pozostaną.

Na to, co dzieje się z krakowską drużyną, wpływ ma także ostatnie zamieszanie związane ze zmianami właścicielskimi w klubie. W niedzielę pierwszy raz od wielu lat wiślacy wystąpili w koszulkach bez reklamy Tele-Foniki. Miejsce na sponsora pozostało puste.

W ataku drużyny Wisły zabrakło kontuzjowanego Pawła Brożka. Drugi z podstawowych napastników Zdenek Ondrasek rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Od początku z przodu zagrali natomiast Krzysztof Drzazga i Mateusz Zachara. Ten drugi już w 5 minucie zdobył gola dającego prowadzenie.

W odpowiedzi, po kwadransie, Patryk Lipski po strzale z rzutu wolnego trafił w słupek. „Niebiescy” dążyli dalej do wyrównania i dopięli swego w 24 minucie. Chorzowianie składną akcją rozmontowali obronę krakowian, asystę zaliczył Lipski, a gola strzelił były wiślak Mariusz Stępiński.

Do końca pierwszej połowy inicjatywa należała do wiślaków, którzy stworzyli kilka sytuacji, ale albo strzelali niecelnie, albo na miejscu był Kamil Lech. Najbliższy szczęścia był Drzazga, który po dośrodkowaniu Jakuba Bartosza „główkował” z bliska i piłka odbiła się od słupka.

Druga połowa należała do gości. W 55 minucie pod bramką Wisły doszło do ogromnego zamieszania, w którym pogubiła się wiślacka obrona. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Ruch, Michał Miśkiewicz obronił dwa strzały rywali, ale nie dał rady już wybić piłki po uderzeniu Pawła Oleksego.

Po stracie bramki wiślacy popadli w bezradność. Do końca meczu nie potrafili stworzyć akcji, która dałaby im chociaż remis. Chorzowianie mądrze się natomiast bronili, a gdy była okazja, to kontrowali, aby zwiększyć rozmiary prowadzenia. To się im jednak nie powiodło. I tak wyjeżdżali jednak z Krakowa zadowoleni, bo w bagażu wywozili trzy punkty.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 1:2 (1:1)

Bramki: 1:0 Zachara 5, 1:1 Stępiński 24, 1:2 Oleksy 55
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Sadlok, Mójta, Mączyński - Grodzicki.
Widzów: 12703
Wisła: Miśkiewicz – Bartosz, Głowacki, Sadlok, Pietrzak – Boguski, Mączyński, Popović (63 Brlek), Małecki (58 Mójta) – Drzazga (46 Ondrasek), Zachara.
Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Urbańczyk, Surma – Mazek (69 Moneta), Lipski, Ćwielong – Stępiński (90+3 Arak).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto