Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomni to często ludzie z wykształceniem, którzy mieli pracę i rodzinę. Dzisiaj żyją na ulicach borykając się z wielką samotnością

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Utalentowana malarka, nauczycielka, obieżyświat, górnik, przedsiębiorca prowadzący sieć pizzerii ... to osoby, które miały normalne życie, a dzisiaj borykają się z problemem bezdomności. Jak sami twierdzą, ich ciężka sytuacja wcale nie jest spowodowana używkami, ale niejednokrotnie konfliktami rodzinnymi bądź rozpadem związku. 14 kwietnia obchodzone jest nieformalne święto osób bez domu, czyli Dzień Ludzi Bezdomnych. - To dobry moment, by głośno powiedzieć, że osoby bezdomne to tacy sami ludzie jak my - mówi Justyna Nosek z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio. W całej Polsce jest ok. 30 tys. bezdomnych, a w samym Krakowie blisko 2 tys.

Wyższe wykształcenie, talent ...

Iza kiedyś była nauczycielką, Kinga skończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych, Paweł z kolei prowadził prężnie działającą sieć pizzerii, a Marek odwiedził chyba każdy zaułek tego świata. Jak mówi Justyna Nosek z krakowskiego Dzieła Pomocy św. Ojca Pio - Żadne z nich nie planowało bezdomności, a jednak ...

- Skończyłam malarstwo. Krótko po otrzymaniu dyplomu zostałam oszukana przez właścicielkę galerii, w której pracowałam. Podupadłam na zdrowiu psychicznym. Bez pieniędzy i pomysłu na życie przemieszkałam dwa lata u znajomych, rzeczy trzymałam w depozycie. Do rodziców wracałam tylko na święta, ale nie przyznałam się do tego, jak wygląda moja sytuacja. W końcu razem z kolegą zaczęłam wynajmować pracownię, on w niej malował, a ja mieszkałam. Mój dzień to było nieustanne kombinowanie, gdzie i jak się umyć, ponieważ tam nie było łazienki ani wody - mówi 38-letnia Kinga, która przez te wszystkie wydarzenia wycofała się z życia społecznego. Jak twierdzi, uratowało ją Dzieło, które nie odmówiło jej pomocy.

61-letni Marek uwielbiał podróżować. Chyba nie było skrawka ziemi, którego on by nie odwiedził. Mieszkał w Holandii, Turcji, Francji i we Włoszech. Wszędzie gdzie był, ciężko pracował. Jednak jego kolorowe życie skończyło się wraz z wypadkiem samochodowym. Po spędzeniu 9 miesięcy na wózku inwalidzkim, otrzymał orzeczenie lekarskie - niezdolny do wykonywania jakiegokolwiek zawodu. Gdy wracał do Polski, ktoś zapewniał go, że załatwi mu tutaj mieszkanie i o nic nie będzie musiał się martwić. Tak jednak się nie stało, bo telefon pod który miał zadzwonić, nigdy nie odpowiedział, a żadne mieszkanie na niego nie czekało. Tak trafił do noclegowni.

- Pochodzę z trudnego domu. Pomimo tego, udało mi się założyć własną rodzinę kupić mieszkanie, a nawet otworzyć cztery lokale gastronomiczne. Z żoną doczekaliśmy się trójki dzieci. Nagle wszystko zaczęło się psuć. Najpierw zmarli rodzice, jedno po drugim, w odstępie 3 miesięcy. Pochłaniała mnie praca, przez co nie poświęcałem dzieciom czasu i nie pomagałem żonie w domowych obowiązkach. Rozwiedliśmy się. Zacząłem zapijać problemy. Po rozwodzie "zawalałem" pracę. Wpadłem w długi. Sprzedałem mieszkanie, by je spłacić, ale komornik zajął pieniądze. Tak zaczęła się moja tułaczka i życie na ulicy - opowiada 43-letni Paweł.

53-letnia Iza pracowała jako nauczycielka i jednocześnie rozwijała mały biznes handlowy. Do szczęścia brakowało jej tylko odpowiedniej osoby u boku. Zakochała się, jednak w nieodpowiedniej osobie, która przez 10 lat sprawiła, że kobieta straciła kontakt z bliskimi, przestała wychodzić z mieszkania i stała się ofiarą przemocy. Gdy przyszły kłopoty finansowe, partner podsunął jej do podpisania czek, za którego sprawą została skazana prawomocnym wyrokiem za fałszowanie środków płatniczych. Po wyjściu z więzienia na wolność nie miała już dokąd pójść.

Takich historii jest całe mnóstwo.

Prozaiczne marzenia

Jakie są marzenia osób bezdomnych? Czasami prozaiczne, by zjeść ciepły posiłek, wyspać się w czystej pościeli czy móc wziąć kąpiel. Jednak osoby, z którymi rozmawiamy, mówią o czymś więcej jak np. możliwości rozwijania swojego talentu malarskiego, zaprowadzenie córki do ołtarza, spotkania się z wnukami czy też po prostu przestania być samotnym. Wiele osób po prostu potrzebuje ludzkiej życzliwości, uwagi, szacunku i bliskości.

Sukces różne ma imię

Jak mówi Justyna Nosek - Tak jak indywidualne są historie osób bezdomnych tak indywidualny jest ich finał i coś co moglibyśmy nazwać "sukcesem". I tak czasem sukcesem jest to, że pan Jan od kilkunastu lat przebywający na ulicy, zacznie regularnie korzystać z Dziełowej łaźni i przychodzić na świetlicę. Czasem „sukcesem” jest przeprowadzka do wynajmowanego mieszkania i start życia na własny rachunek. Innym razem cieszymy się, że ktoś po latach bezdomności i braku aktywności zawodowej, znalazł pracę.

W Dziele są znane historie, gdy osobom bezdomnym udało się wrócić na rynek prace i teraz wykonują przeróżne zawody: jest pani sprzątająca, budowlańcy, księgowe, a nawet programiści.

Walka ze stereotypami

Dzieło Pomocy św. Ojca Pio to rocznie ponad 1600 takich historii. Na temat osób, borykających się z bezdomnością krąży wiele stereotypów jak np. bezdomność to skutek uzależnienia, lub bezdomny to zawsze mężczyzna. Właśnie takie mity powodują, że społeczeństwo trudniej zachęcić do wspierania tych ludzi, a oni sami wstydzą się poprosić o pomoc.

- Gdy wsłuchamy się w historie osób bez domu, prawda okazuje się dużo bardziej złożona. Osoby bezdomne jako powód swojej trudnej sytuacji najczęściej wymieniają nie nałóg, ale konflikt rodzinny czy rozpad związku - wyjaśnia Justyna Nosek.

Według danych pochodzących z Ogólnopolskiego badania liczby osób bezdomnych, koordynowanego w 2019 r. przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w Polsce jest ponad 30 tys. osób bezdomnych, z czego blisko 5 tys. to kobiety. W samym Krakowie według danych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przebywa około 2 tys. osób w kryzysie bezdomności.

Dzieło Pomocy św. Ojca Pio

Dróg prowadzących do Dzieła jest wiele. Najczęściej osoby bezdomne „polecają” sobie Dzieło jako miejsce, gdzie można uzyskać pomoc i gdzie „dobrze się tobą zajmą”. Kiedyś jeden z pracowników Dzieła, usłyszał na ulicy rozmowę dwóch osób bezdomnych, jedna mówiła do drugiej: „Idź do Ojca Pio, tam ci pomogą”. I pomagają - od blisko 20 lat, oferując pomoc taką jak: kąpiel, pralnia, garderoba, żywność oraz wsparcie socjalne, zawodowe, mieszkaniowe, prawne i duchowe.

Dzieło prowadzi także pomoc mieszkaniową, czyli jeden z głównych filarów pomocy, która świadczą. Aktualnie DPśOP dysponuje 13 mieszkaniami, w których zamieszkują łącznie 33 osoby. Dla niektórych z podopiecznych, mieszkanie jest kolejnym etapie pomocy, a dla innych, jednym z pierwszych. Każdy z lokatorów podczas pobytu w Dziełowym mieszkaniu jest wspierany przez pracowników Dzieła.

- Gdy udaje nam się – jako pracownikom – zdobyć, zasłużyć na zaufanie osób bezdomnych, mamy okazję by poznać się bliżej. Wtedy też odkrywamy różne talenty osób bezdomnych. W kilkunastoletniej historii Dzieła, zapisali się państwo, którzy pisali wiersze, biegali maratony, wyszywali, malowali obrazy, wyśmienicie piekli czy gotowali - mówi Justyna Nosek.

70 % firm wskazuje problem ze znalezieniem specjalistów

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto