Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bass Astral: Miłość jest dla mnie najważniejszą wartością

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Bass Astral zagra utwory ze swej solowej płyty "Techno do miłości" 26 czerwca w krakowskich Fortach Kleparz
Bass Astral zagra utwory ze swej solowej płyty "Techno do miłości" 26 czerwca w krakowskich Fortach Kleparz Materiały praswoe
Pod pseudonimem Bass Astral ukrywa się Kuba Tracz - ceniony krakowski producent, który zdobył ogólnopolską popularność działając w duecie Bass Astral x Igo. Teraz zrealizował swą debiutancką płytę solową "Techno do miłości". Rozmawialiśmy z nim o powstawianiu tego albumu.

FLESZ - Przyjęcia do szkół i przedszkoli dzieci z Ukrainy

od 16 lat

- Pochodzisz z Brzeźnicy. Jaki wpływ na to, co teraz robisz miało dorastanie w tym miejscu?
- Bardzo dużo. Spędziłem tam 16 lat mojego życia. Mając 7 lat zacząłem chodzić na lekcje pianina do domu kultury, który znajdował się naprzeciw mojego domu. W tym samym czasie założyłem pierwszy zespół z kolegami z podstawówki. Chcieliśmy nawet sami budować scenę na nasz pierwszy koncert, ale rodzice nam nie pozwolili. Kuzynka Klaudia nauczyła mnie tańczyć i zająłem pierwsze miejsce na konkursie tańca dyskotekowego – bo nie miałem konkurencji. Bardzo mi się to przydaje dzisiaj na scenie. Mając 14 lat założyłem z kolegami z gimnazjum kabaret, który przerodził się w zespół. Graliśmy na festynach i w szkole. Dwa lata później wyjechałem z Brzeźnicy i odciąłem się od wsi. Teraz po latach jednak wracam tam z sentymentem.

- Drugim ważnym miejscem w twojej biografii jest Kraków. Jakie piętno odcisnął na twojej osobowości?
- Kraków ukształtował mnie jako muzyka. Bo od razu jak tu przyjechałem do liceum, dołączyłem do zespołu Clock Machine. Byłem z nim związany przez bardzo długi czas – aż osiem lat. To w Krakowie chodziłem na koncerty i poznawałem tutejszych muzyków. Stąd robiliśmy potem eksport do innych miast w Polsce. Mimo że ostatnio wróciłem na wieś, nadal jestem mocno związany muzycznie z Krakowem.

- Sławę przyniósł ci duet Bass Astral x Igo. Jak wspominasz czas współpracy z Igorem Walaszkiem?
- Fantastycznie. Oczywiście zdarzały się różne problemy, wynikające z formuły tego projektu, ale była to niesamowita przygoda. Odnieśliśmy ogromny sukces komercyjny i było to wspaniałym doświadczeniem. Dzisiaj duet już zakończył działalność – i ten okres finalizowania jego aktywności był dosyć trudny. Byliśmy na wznoszącej się fali i wiele osób mówiło, że to niedobry pomysł, aby skończyć zespół. Kiedy jednak się to dokonało, mogę wreszcie na spokojnie docenić wszystko to, co mu zawdzięczam.

- Zakończenie działalności duetu dało ci przestrzeń do stworzenia materiału na swój solowy debiut?
- Początkowo to się działo równolegle. Kiedy działałem w duecie, tworzyłem też różne piosenki do szuflady. Nie mogłem jednak całkowicie się temu poświęcić. Dopiero w 2019 roku stwierdziłem, że chcę nagrać własną płytę – i zabrałem się do tego na poważnie. Wkładałem w to mnóstwo energii, choć Bass Astral x Igo przeżywał akurat wtedy wzlot swej popularności. Tak naprawdę dopiero teraz mogę w pełni poświęcić się solowej twórczości.

- Wszystkie nagrania na twój solowy album powstały z udziałem gości – wokalistów czy muzyków. Skąd taki pomysł?
- Stało się to bardzo naturalnie. Zawsze ogromną przyjemność sprawiało mi spotykanie się z drugim człowiekiem na płaszczyźnie muzycznej. Dlatego kiedy odwiedzali mnie znajomi, często kończyło się to wieczornym jamowaniem. To wszystko pozostawało potem na dysku komputera i czekało, by zostać pokazane światu. Część tych nagrań powstała intencjonalnie, a część – spontanicznie. Jeśli potrzeby był mi pianista, to szukałem takiego muzyka, a jeśli wokalista – to kogoś, kto śpiewa. Wszystko odbywało się bez większego wysiłku.

- Która z tych kooperacji jest dla ciebie wyjątkowa?
- Z moim bratem Tomkiem w utworze „Zimna noc”. Muzykowaliśmy razem od dziecka – i dziś Tomek jest jazzowym saksofonistą. Poszedł w stronę klasycznej edukacji i często inspirował mnie w tym zakresie. Wyjątkowa jest też kooperacja w utworze Fryderyka Chopina z moim przyjacielem pianistą Adamem. Dzisiaj bardzo ciekawi mnie muzyka poważna i możliwości jakie ze sobą niesie. Odkryłem dla siebie Chopina – i natchnął on mnie taką świeżością, jakiej nie czułem od dawna.

- Płyta jest bardzo różnorodna. Jest tu miejsce na muzykę klubową, ale też na piosenki pop i utwory inspirowane klasyką. Tak miało być?
- To efekt podążania za przygodą. Bo to jej zew kierował mną przy tworzeniu nagrań. Nie chciałam się ograniczać, bo słucham różnorodnej muzyki. Dlatego nigdy sobie nie mówiłem: „Stop! Tak nie można, bo będzie to niespójne”. Wywodzę się z muzyki rockowej, dlatego w większości są to piosenki. Lubię jednak, kiedy mogą one popłynąć w inną stronę. Czasem struktura piosenki mnie nudzi i wtedy pozwalam sobie na eksperymenty. Od dziecka jestem zafascynowany tańcem i lubię, kiedy publiczność na moich koncertach nie tylko słucha, ale również tańczy. Stąd na płycie mój ukłon w stronę wszystkich tancerzy-samouków.

- Jak nagrywałeś te utwory?
- Z większością gości pracowałem w swoim domowym studiu. Wyjątkiem są zagraniczni artyści, dzięki którym otworzyłem się na nowy sposób współpracy: wymianę maili i plików dźwiękowych. Oni dokładali swoje głosy i instrumenty wirtualnie.

- A skąd tytuł płyty – „Techno do miłości”?
- Miłość jest dla mnie najważniejszą wartością. Inny rodzaj miłości łączy mnie z rodzicami, inny z moją dziewczyną, a jeszcze inny – z moimi przyjaciółmi czy z fanami. O tych wszystkich relacjach jest ta płyta. Czasem opowiadana słowami, a czasem – jedynie dźwiękami.

- Jak będziesz promował płytę?
- Zapraszam wszystkich na trasę koncertową „Techno do miłości” w 14 miastach Polski. W jej ramach 26 czerwca zagram w krakowskim klubie Forty Kleparz. Na poszczególnych koncertach będą się pojawiać różni goście. Najwięcej będzie ich w Krakowie. Przygotowaliśmy również poszerzone aranżacje o sekcję dętą. Będą też piosenki spoza płyty, które wykonywałem już na wcześniejszych koncertach.

- „Techno do miłości” sprawiło, że masz apetyt na więcej solowych dokonań?
- Na pewno chciałbym dalej nagrywać autorskie płyty. Ale jakie one będą – na razie nie wiem. Mam już sporo utworów, które czekają, aby się nimi zająć. Na pewno będę się mocno inspirował muzyką klasyczną, która jest matką wszystkich gatunków muzycznych w Europie. To właśnie z niej czerpię teraz głównie jeśli chodzi o harmonie i melodie. Nad „Techno do miłości” pracowałem 7 lat. Mam nadzieję, że nowa płyta powstanie zdecydowanie szybciej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Bass Astral: Miłość jest dla mnie najważniejszą wartością - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto