Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Basałaj: markę Wisły trzeba wzmocnić

rozmawiał Bartosz Karcz
Prezes Bogdan Basałaj uważa, że do wiosny Wisła będzie miała zbudowane wszystkie struktury w pełni profesjonalnego klubu
Prezes Bogdan Basałaj uważa, że do wiosny Wisła będzie miała zbudowane wszystkie struktury w pełni profesjonalnego klubu Andrzej Banaś
- Pamiętam, że zapowiadałem zatrudnienie szefa siatki skautów, ale tylko krowa nie zmienia poglądów - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" prezes Wisły Kraków, Bogdan Basałaj.

Pewnie nie spodziewał się Pan, wracając do Wisły, że na dzień dobry przyjdzie Panu "gasić pożar"?
Zaczęło się jak w filmie Hitchcocka. Najpierw było trzęsienie ziemi, a później tylko ciekawiej. Mówiąc poważnie, to nie spodziewałem się, że będziemy mieli aż tak trudną sytuację z kadrą pierwszego zespołu. Na początku mieliśmy raptem trzynastu zawodników, a później jeszcze odszedł Arek Głowacki. To dlatego moje pierwsze 1,5 miesiąca po powrocie do Wisły zajęły sprawy transferowe.

Nie tylko, bo doszła jeszcze zmiana trenera.
Nie do końca. Przecież trener Henryk Kasperczak po objęciu przeze mnie posady prezesa został na stanowisku. Współpracowało nam się normalnie. Trener miał wpływ na transfery, miał w tej sprawie głos. Często w mediach demonizuje się osobę Zdzisława Kapki, mówi się i pisze, że to on kreuje politykę transferową klubu. A prawda jest taka, że pan Kapka, który jest związany z Wisłą od 30 lat, obecnie jest w klubie tylko jednym ze skautów i jednym z najlepszych obserwatorów w Polsce.

Współpraca była dobra, lecz przyszły mecze z Karabachem i największa kompromitacja klubu w europejskich pucharach w historii.
Wyżej na tej liście stawiałbym jednak porażkę z Levadią Tallin, bo to i bardziej prestiżowe rozgrywki były, i awans do wymarzonej Ligi Mistrzów był na wyciągnięcie ręki. Przyznać natomiast muszę, że styl naszej porażki z Karabachem był najgorszy w historii występów Wisły w europejskich pucharach.

Po dymisji Henryka Kasperczaka od razu zapowiedział Pan, że przyjdzie trener z zagranicy. Zaskoczył Pan natomiast wszystkich dyrektorem sportowym z Holandii. Gdzie Pan znalazł Stana Valcksa?
Gdy przyszedłem do Wisły, obiecałem, że zatrudnimy szybko nowego dyrektora sportowego. Miałem przygotowanych kilka nazwisk i nawet na początku lipca mieliśmy już innego kandydata z zagranicy. Wszystko było praktycznie ustalone, ale na dwa tygodnie przed podjęciem pracy w Wiśle osoba ta zrezygnowała ze względu na sytuację rodzinną. Dyrektora szukałem poprzez swoje kontakty, m.in. w Holandii. Dowiedziałem się, że jest taki człowiek, który pracował przez cztery lata w PSV Eindhoven. Spotkaliśmy się ze Stanem, zrobiliśmy na sobie dobre wrażenie i namówiłem go do pracy w Wiśle.

Czy te wasze rozmowy ze Stanem Valcksem toczyły się wokół wprowadzenia do Wisły modelu holenderskiego w funkcjonowaniu klubu?
Podoba mi się to, jak w Holandii funkcjonują kluby. Dobrze rozwiązane są tam np. sprawy szkolenia młodzieży, gdzie np.: dzieci do ósmego roku życia nie mogą trenować wyczynowo, a dzieci do dwunastego roku życia grają tylko w turniejach, nie zaś w regularnych rozgrywkach. Te rozwiązania trafiają do mojego wyobrażenia klubu w tym względzie. Podobnie rzecz ma się z modelem funkcjonowania dyrektora sportowego i trenera. Ten pierwszy bierze odpowiedzialność za strategię długofalową klubu, drugi odpowiada za bieżące wyniki. Tak to chcemy ułożyć w Wiśle.

Proszę wyjaśnić jeszcze jedną rzecz, dotyczącą Stana Valcksa. Czy będzie on równocześnie szefem skautów, czy też zamierzacie zatrudnić na to stanowisko jeszcze kogoś?
Pamiętam, że zapowiadałem zatrudnienie szefa siatki skautów, ale tylko krowa nie zmienia poglądów. Teraz uważam, że Stan może być i dyrektorem sportowym, i szefem skautów jednocześnie. Ma do pomocy Jakuba Jarosza. Stan narzuci pewne standardy, Kuba zajmie się administracyjną stroną, a skauci, którzy dla nas pracują, będą działać. Obecnie budujemy siatkę skautów w Polsce, a o zagranicznych współpracownikach będziemy rozmawiać w najbliższych dniach.

Stan Valckx będzie też odpowiadał za stworzenie modelu szkolenia młodzieży w Wiśle. Jak szybko możemy się spodziewać pierwszych efektów jego pracy?
Zaczniemy od tego, że stopniowo będziemy obniżać wiek piłkarzy, którzy będą rozpoczynali szkolenie w naszych grupach młodzieżowych. Już od nowego sezonu zejdziemy w tym względzie o jeden rok. Stan razem z Robertem Maaskantem stworzą model szkolenia w oparciu o holenderskie wzorce. Oczywiście zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że aby te cele osiągnąć, potrzebne są boiska.

Kiedy zatem ruszy budowa bazy treningowej?
Rozwiązania są dwa - albo rozbudujemy tutaj naszą bazę, albo wejdziemy we współpracę z którymś z krakowskich ośrodków treningowych. Ja optuję za bazą tylko dla Wisły, ale ostateczne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.

Wasi skauci będą szukać już kilkunastoletnich piłkarzy?
W przyszłości tak, lecz jeszcze na to za wcześnie. Na razie skupimy się na poszukiwaniu zawodników do zespołu Młodej Ekstraklasy, może ciut młodszych. Jest wiele przykładów piłkarzy, którzy są gdzieś w III, IV lidze, a mają duży talent. Daleko nie trzeba szukać. Przykłady Kuby Błaszczykowskiego czy Artura Sobiecha mówią same za siebie.

Zostawmy sprawy czysto sportowe. Jak Panu idzie budowa klubowych struktur?
Ciągle nie jestem z tego zadowolony. Trochę jestem usprawiedliwiony, bo przez ostatnie miesiące zajmowałem się transferami, szukaniem trenera i generalnie sytuacją po Karabachu. Coś się jednak udało zrobić, bo zatrudniliśmy Michała Kobylarczyka w randze wiceprezesa zarządu odpowiedzialnego za sprawy marketingu i promocji. To jest temat, który w Wiśle w ostatnim czasie leżał, a wszyscy zdajemy sobie sprawę, że klub z taką marką musi mieć silny dział marketingu. Marka Wisły jest bowiem dużo warta, ale potrzeba ją jeszcze wzmocnić we wszystkich sektorach w sposób profesjonalny.

Już teraz prócz Michała zatrudniliśmy kilka osób w marketingu. Osobna kwestia to promocja marki klubu i samej aktywności promocyjnej klubu. Bardzo dobrą robotę wykonuje Stowarzyszenie Kibiców w sprawie fanklubów czy działalności charytatywnej. Musimy zintegrować takie działania poprzez włączenie się struktur klubowych. Wisła jest najbardziej znanym naszym klubem w Europie i Polsce, ale nie możemy być tym zadowoleni, gdyż konkurencja nie śpi. Dział organizacyjno-finansowy też mamy zabezpieczony w osobie Marka Wilczka, który odpowiada również za bezpieczeństwo. A w kontekście otwarcia nowego stadionu to dla nas niezwykle ważna sprawa.

W zakresie bezpieczeństwa będziemy również wkrótce szkolić profesjonalnych stewardów. Nie boję się o bezpieczeństwo, bo na naszych meczach jest bezpiecznie, jestem zadowolony z dopingu naszych kibiców, choć na Widzewie mnie rozczarowali. Nie podobały mi się chamskie przyśpiewki. Oni muszą zrozumieć, że matka z dzieckiem nie przyjdzie na stadion, żeby słuchać takich rzeczy jak w Łodzi. Zamykając sprawy struktur, zadowolony jestem też z pracy biura prasowego.

Kiedy będzie Pan mógł powiedzieć, że klub ma już zorganizowane wszystkie struktury w stu procentach?
Wszystko się tworzy systematycznie, ale tak zapięte na ostatni guzik struktury powinniśmy mieć na starcie rundy wiosennej, łącznie - mam nadzieję - z klubowym sklepem i muzeum.

Czy Wisła pozyska w najbliższym czasie sponsora na koszulki?
Wiceprezes Michał Kobylarczyk już się tym zajmuje, przygotowywana jest szeroko rozumiana oferta sponsorska. Każda firma musi wiedzieć, co i za co otrzyma. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z kilkoma firmami. Niewątpliwie w negocjacjach pomoże nam nowy stadion.

Skoro poruszył Pan temat stadionu, to kiedy podpisana będzie umowa z miastem, określająca zasady, na jakich Wisła będzie korzystać z obiektu?
Przede wszystkim trzeba się cieszyć, że ten stadion będzie, i nie ma już co narzekać, że zagramy jeszcze jeden mecz na Hutniku. Jeśli chodzi o umowę, to rozmawiałem z kilkoma klubami zagranicznymi o tym, jak u nich wyglądały negocjacje w tej sprawie. Odpowiedź była zawsze taka sama - ciężko. To jest normalne, że klub chce wziąć stadion na jak najlepszych warunkach. Miasto też ma swoje racje. W tej chwili pracują zespoły robocze, obliczamy koszty. Mamy jeszcze dwa miesiące i głęboko wierzę, że tę sprawę załatwimy.

Jesteście gotowi kupić telebimy, o których tyle się ostatnio mówiło?
To jest pytanie, które dziennikarze zadali pani dyrektor Niedziałkowskiej, a ta stwierdziła, że w projekcie telebimów nie ma. Ja wiem natomiast, że na innych stadionach telebimy są. Koncentrujemy się na działalności sportowej i ponosimy olbrzymie koszty utrzymania jakości klubu, a zakup telebimów to dodatkowe koszty. Generalnie stadion powinien być oddany w takim stanie, aby użytkownik mógł nim zarządzać w sposób efektywny. Wszystkie sprawy dotyczące ewentualnego przejęcia stadionu i związane z tym właśnie dodatkowe koszty musimy przedstawić oragnom właścicielskim, co jest normalne, bo to w końcu są pieniądze właściciela. Dlatego teraz trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie.

Jaka jest strategia marketingowa i strategia promocji nowego stadionu?
Pozyskanie kibiców na stadion to jedno z najważniejszych naszych zadań. To jest jedna z trzech nóg, która daje klubowi przychód. Im więcej zarobimy w dniu meczu, tym klub będzie bardziej stabilny. Bardzo mocno obecnie nad tym pracujemy. Przygotowujemy cennik biletów. W tym względzie utrudnieniem jest, że nie mamy pełnej wizualizacji stadionu, przez co kibic nie może np. zobaczyć widoku z miejsca, na które mógłby kupić bilet. Oferta cenowa będzie polegała na rabatach. Będą np. karnety rodzinne, oczywiście, tańsze. Będzie wytyczony sektor rodzinny, stworzymy przedszkole na stadionie, gdzie będzie można oddać dziecko na czas meczu. Na początku października ruszy też bardzo mocna kampania promocyjna nowego stadionu w internecie, gazetach czy na billboardach.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pierwszy mecz przy czterech trybunach Wisła rozegra z Legią w połowie listopada. Mówi się jednak o prawdziwym uroczystym otwarciu i meczu z renomowanych zagranicznym zespołem. Z kim zatem zagra Wisła w takim spotkaniu? Z Borussią Dortmund?
Zapis, który był w umowie o sprzedaży Błaszczykowskiego, już wygasł i Borussia raczej nie przyjedzie. Miałem pomysł organizacji meczu na 10-11 listopada. Chciałem ściągnąć zespół z Włoch na ten termin, ale niestety, wtedy akurat gra Serie A, więc w tym terminie temat upadł. Nie rezygnujemy jednak, choć myślę, że tak naprawdę ten duży prawdziwy mecz otwarcia stadionu zagramy wczesną wiosną, gdy stadion będzie gotowy od A do Z, również jeśli chodzi o jego zaplecze.

Na koniec jeszcze raz wróćmy do spraw sportowych. Wisła jeszcze się wzmocni w tym okienku transferowym?
Do czwartku będziemy wiedzieć, czy kogoś pozyskamy, czy nie. Trener chciał przyjrzeć się aktualnej kadrze i w czwartek podejmiemy decyzje, co dalej w tym względzie.

Rozmawiał Bartosz Karcz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto