Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Iwan: Recepta dla Wisły? Nie zmieniać trenera i ściągnąć Kosowskiego

Bartosz Karcz
Andrzej Iwan uważa, że obecne problemy Wisły Kraków są przejściowe, a już wiosna będzie lepsza
Andrzej Iwan uważa, że obecne problemy Wisły Kraków są przejściowe, a już wiosna będzie lepsza Jan Hubrich
- Nie zmieniałbym trenera. Niech Tomek Kulawik pracuje do lata, a kierownictwo klubu niech myśli o budowie zespołu na przyszły sezon. Wiosną skoncentrowałbym się przede wszystkim na walce o Puchar Polski, bo to najprostsza w tym momencie droga Wisły do Europy. W lidze można eksperymentować - mówi Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły Kraków, ekspert stacji Orange Sport.

Mija 15 lat, odkąd Tele-Fonika przejęła Wisłę. Jak krótko podsumowałby Pan ten okres w historii "Białej Gwiazdy"?
Często mówi się, że to złota era w historii Wisły i trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy policzyć, ile Wisła w tym czasie zdobyła tytułów mistrza Polski. Zabrakło jednak spełnienia największego marzenia właściciela klubu, czyli awansu do Ligi Mistrzów. Kilka razy było bardzo blisko, ale ten cel ciągle pozostaje w sferze właśnie marzeń. Mam nadzieję, że one kiedyś się spełnią.

Jak Pan myśli, dlaczego ten cel nie został do tej pory zrealizowany?
Były momenty, gdy zabrakło konsekwencji w budowaniu drużyny. Najlepszy zespół nie tylko w czasach Tele-Foniki, ale w ogóle w historii Wisły, miała ona wtedy, gdy pierwszy raz prowadził ją Henryk Kasperczak. Gdyby po sezonie, zakończonym mistrzostwem w 2003 roku, postawiono sprawę jasno, że nikt nie odejdzie, a skład zostałby uzupełniony o dwóch, trzech dobrych piłkarzy, to jestem pewien, że Wisła przeszłaby Anderlecht i zagrała w Lidze Mistrzów. Gdyby to się wtedy udało, to dzisiaj klub byłby w innym miejscu. Pozwolono jednak odejść Kosowskiemu, Kuźbie, a widząc to, wyrwać z Krakowa postanowił się również Uche. W ten sposób Wisła straciła piłkarzy, na których opierała grę ofensywną. Bez nich szanse w rywalizacji z Anderlechtem zmalały i jak się skończyło, wszyscy wiemy.

Powiedział Pan, że tamta drużyna była najlepsza w historii Wisły. Stawia ją Pan wyżej od tej, w której sam Pan grał w latach 70.?
Taka jest moja ocena. Dla mnie zespół Heńka Kasperczaka był najlepszy w historii tego klubu.

Mówi Pan o ciągle nieudanym szturmie na Ligę Mistrzów. Jest coś jeszcze, co mogła Wisła lepiej zrobić w czasie tych 15 lat?
Pewnie powtórzę to, o czym mówią wszyscy, ale ciągle brakuje przy Reymonta bazy treningowej z prawdziwego zdarzenia. Gdyby ona była, to i ze szkoleniem młodzieży byłoby znacznie lepiej.

Te piętnaście lat sukcesów nastąpiło po najgorszym okresie w historii Wisły, w czasie którego m.in. spadała dwa razy do II ligi. Pan miał udział w tym pierwszym spadku, w 1985 roku. Dlaczego wtedy, w latach 80. Wisła wpadła w taki marazm?
Wszystko, co złe, zaczęło się od odejścia z klubu prezesa Jabłońskiego. Prawda jest taka, że później ludziom, którzy zarządzali klubem, nie zależało na nim. W innych klubach jakoś poradzono sobie z przemianami w Polsce bardzo szybko. W Wiśle nie miał kto tego zrobić w tamtych czasach. My również, jako piłkarze, dołożyliśmy swoją cegiełkę do upadku. Do dzisiaj, choć minęło od tego momentu prawie 30 lat, to moja największa zadra w sercu, związana z karierą piłkarską. Ciągle boli mnie to, że miałem udział w tym, że Wisła spadła do II ligi.

Pytam o tamte czasy również dlatego, że dzisiaj Wisła także ma spore problemy finansowe. Niektórzy obawiają się, że klub znów może dotknąć bardzo głęboki kryzys i to na lata.
Nie sądzę, żeby tak się stało. Wisła ma problemy, ale tak już jest w życiu, że po sukcesach musi przyjść gorszy moment. Myślę jednak, że już niedługo Wisła zacznie wychodzić z kryzysu i bardzo szybko odbuduje swoją pozycję w lidze. Prezes Cupiał jest zbyt ambitnym człowiekiem, żeby pozwolił Wiśle długo tkwić w przeciętności. Poza tym "Biała Gwiazda" nie ma składu na dwunaste miejsce w tabeli. Ci piłkarze potrafią grać w piłkę i myślę, że szybko to udowodnią. Oby już wiosną.

Wy w przywoływanym 1985 roku również mieliście piłkarzy potrafiących grać w piłkę. Mało tego, większość z was siedem lat wcześniej zdobyła mistrzostwo Polski, a jednak spadliście do II ligi.
My graliśmy z sobą już dziesięć lat i po prostu ugotowaliśmy się we własnym sosie. Nie odnoszę natomiast wrażenia, żeby dzisiejsza Wisła to był zespół ludzi wypalonych do cna. Owszem, przeżywają trudne chwile, ale myślę, że są w stanie sobie z tym poradzić. Zresztą uważam, że na cały ten rok rzutował błąd z jego początku. Najgorszą decyzją, jaką podjęła Wisła w 2012 roku, było zwolnienie Kazia Moskala. Pod jego kierunkiem drużyna miała styl. Owszem, brakowało wyników, ale jestem przekonany, że one bardzo szybko by przyszły, gdyby wykazano się cierpliwością i pozwolono Kaziowi spokojnie pracować. Później było już tylko coraz gorzej.

To co powinna zrobić Wisła obecnie?
Nie zmieniałbym trenera. Niech Tomek Kulawik pracuje do lata, a kierownictwo klubu niech myśli o budowie zespołu na przyszły sezon. Wiosną skoncentrowałbym się przede wszystkim na walce o Puchar Polski, bo to najprostsza w tym momencie droga Wisły do Europy. W lidze można eksperymentować.

Wisła podejmuje starania o Pawłowskiego, Jankowskiego czy Teodorczyka. Myśli Pan, że dzisiaj krakowski klub ze swoimi problemami może być dla nich atrakcyjny?
A który klub nie ma problemów? Wisła i Legia to są najatrakcyjniejsze kluby dla piłkarzy w Polsce. Można jeszcze do tego grona włączyć Lecha. To, że dzisiaj krakowski klub ma problemy, nie oznacza, że za chwilę one się nie skończą. Jeśli natomiast chodzi o transfery, ja doradzałbym Wiśle sprowadzenie jeszcze jednego piłkarza, Kamila Kosowskiego. Może ktoś się śmiać, ale uważam, że na pół roku, rok, "Kosa" dałby Wiśle bardzo wiele i w szatni, i na boisku.

Myśli Pan, że po słynnej kolacji u Bogusława Cupiała ktokolwiek w Wiśle byłby gotów zaproponować właścicielowi transfer Kosowskiego?
Skoro mógł do Wisły wrócić Heniek Kasperczak, który z Bogusławem Cupiałem poszedł do sądu, to tym bardziej może wrócić Kosowski, który coś tam kiedyś powiedział o dwa słowa za dużo. Ja uważam, że na takim ruchu skorzystałyby obie strony, a Wisła szybciej wróciłaby do czołówki. Bo że tam w ogóle wróci, tego jestem pewien. Chyba że Bogusław Cupiał już całkiem stracił serce dla tego klubu, ale w to akurat, jak go znam, nie uwierzę.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto