Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adaś z Piły walczy z rakiem. Liczy się czas!

Ewa Auer
Adaś z Piły
Adaś z Piły Archiwum prywantne
Trzyletni Adaś z Piły walczy z guzem pnia mózgu. Jego historia poruszyła tysiące serc. Pomoc napływa z całego świata. W Londynie odbędzie się charytatywny koncert. Pilanie również mogą pomóc!

Tylko kochająca matka potrafi poruszyć niebo i ziemię, by ratować własne dziecko. Magdalena Undro, pilanka mieszkająca z rodziną w Anglii, to właśnie robi. Z ogromną desperacją walczy o życie swojego 3-letniego synka Adasia, u którego w październiku ubiegłego roku wykryto guza pnia mózgu.

Adaś z Piły walczy o życie
Chłopczyk przeszedł już z powodzeniem operację wycięcia części guza i choć teraz czuje się bardzo dobrze, niezbędna jest dalsza terapia czyli naświetlanie. W jego przypadku wskazana jest radioterapia protonowa. To jednak nowatorska metoda. Wykonywana jest tylko w trzech ośrodkach na świecie w Pradze, Monachium i na Florydzie. Kosztuje ok. 300 tysięcy złotych. Matka poruszyła już tysiące serc, ale szuka nowych.

>>> Kliknij też: Piła pomaga Ukrainie

Historia Adasia jest niebywała. Pilanka wraz z mężem i dwójką synów, siedem lat temu wyjechała do Anglii. Wcześniej kobieta pracowała jako optyk, a jej mąż Marek, absolwent pilskiego ogólniaka przy Pola, w pilskim Philipsie. Starszy synek Dawid skończył właśnie III klasę SP nr 5, a młodszy Michał chodził do przedszkola. Ale pilanie, jak wiele rodzin postanowili szukać lepszego życia dla swoich dzieci właśnie w Wielkiej Brytanii. Obecnie mieszkają pod Londynem w Grace.

Kiedy już na dobre odnaleźli się w nowym miejscu, ponad trzy lata temu na świat przyszedł Adaś. Szybko stał się oczkiem w głowie rodziców. Rozwijał się znakomicie. W siódmym miesiącu życia poddany został obowiązkowemu szczepieniu. W Anglii refundowane są zintegrowane szczepionki, Adaś dostał siedem różnych w postaci jednej, niebawem zresztą wycofanej. To o tyle ważne, że mama wiąże ją z tym, co się później stało, choć bezpośrednią reakcję synka początkowo uznawała za odczyn poszczepienny. Bo malec dostał wysokiej temperatury, wymiotował.

U dziecka pojawiły się kolejne dziwne zachowania. Chłopczyk stał się apatyczny, przestały interesować go zabawki. Wkrótce zaczął się budzić w nocy z histerycznym płaczem. Niebawem zaczął chodzić na palcach, czego wcześniej nie robił. Kiedy matka poszła z nim do ortopedy, ten stwierdził, że to przejdzie. W końcu nadszedł przełomowy moment. Pod koniec września 2014 r. malca zaczęła boleć głowa i zaczął wymiotować. Matkę trzykrotnie odsyłano ze szpitala, nie wykonując dziecku żadnych badań. Dopiero kiedy w domu stracił przytomność karetka zabrała go do szpitala i lekarze wykonali dziecku tomografię głowy.

Diagnoza brzmiała jak wyrok: nieoperacyjny guz wrośnięty w pień mózgu. Dziecko natychmiast przewieziono ze szpitala w Basildonie w Essex do najlepszego ośrodka Great Ormond Hospital w Londynie. Tam Adaś przeszedł dwie operacje. Drugiej trwającej 7 godzin podjął się lekarz od tzw. beznadziejnych przypadków. Adasiowi wycięto 60 procent guza, tyle, na ile było to możliwe. Kiedy po trzech dniach zaczął chodzić nawet operujący go lekarz uznał to za cud. Bo tylko 10 procent takich zabiegów kończy się bez komplikacji, bez uszkodzeń mowy, wzroku, narządów ruchu.

Adaś już po trzech tygodniach opuścił szpital. Dzisiaj biega, śmieje się, bawi, maluje. Znowu kocha bajki i muzykę, której przed operacją nie mógł znieść.

- Kiedy w kościele zabrzmiały organy Adaś nie mógł wytrzymać ich dźwięku. Rodzice musieli wychodzić z nim na zewnątrz - opowiada Anna Smolarz, matka chrzestna Adasia, która zaangażowała się w pomoc dla chłopca.

Bo jego życie, choć z pozoru wygląda tak jak innych dzieci diametralnie się zmieniło. 40 procent guza, to tykająca bomba. Dlatego trzeba się spieszyć, by ją unieszkodliwić.

- Tradycyjna radioterapia wyniszcza cały organizm, a protonowa polega na celowaniu promieni tylko w guza. To jedyna szansa dla Adasia - przekonuje ciocia Ania.

A, że liczy się czas, to rodzina zaangażowała wszystkie siły, by zebrać pieniądze. Zaczęło się od mamy Adasia, która zakładając swój blog najpierw poruszyła Polaków mieszkających w Anglii, którzy zaczęli organizować aukcje, koncerty charytatywne. W Londynie 27 stycznia odbędzie się np. duży koncert, na który chce przyjechać telewizja BBC. Bo sami Anglicy są zaskoczeni społeczną akcją, która wciągnęła tak wielu ludzi. A pomysły mają proste, a jakże skuteczne. To jakiś sklep ogłasza, że dochód ze sprzedaży firanek idzie dla Adasia i ludzie je kupują. Fotograf robi rodzinne zdjęcia i też zasila konto chłopca. A, że internet nie zna granic, to strona poświęcona Adasiowi jest czytana na całym świecie. Polka mieszkająca w Japonii przesyła mamie zdrową żywność dla synka, na Facebooku powstaje grupa wsparcia, a Polki, które w sierpniu zostały mamami przekazują dla Adasia pluszaki.

W Pile z kolei walczy Ania Smolarz, która wydrukowała ulotki z numerem konta i rozdaje je znajomym. A Magdalena Ungro mówi wzruszona:

- Dziękuję w imieniu Adasia!

Adaś z Piły: jak pomóc?
Pieniądze można wpłacać:
Magdalena Undro
Bank Pocztowy SA
Nr Konta: 24 1320 1537 2106 7981 3000 0001
Tytułem: "Pomoc dla Adasia"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto