MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Małysz, prezes PZN: Potrzebujemy dobrych skoków Kamila Stocha. Musiał w końcu postawić na siebie

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Kamil Stoch i Adam Małysz
Kamil Stoch i Adam Małysz mat. prasowe PZN
Rozmowa z Adamem Małyszem, prezesem Polskiego Związku Narciarskiego. Były znakomity skoczek opowiada nam o zmianach w reprezentacji i nadziejach związanych z nowym sezonem zimowym.

Ta historia medialna z Kamilem Stochem i nowym trenerem skończyła się tak, że nasz zawodnik będzie współpracował z Michalem Doleżal. Chyba wszyscy są zadowoleni.
Taką mam nadzieję. Myślę, że wszyscy będą naprawdę zadowoleni dopiero wtedy, gdy to faktycznie przyniesie rezultaty i cel zostanie osiągnięty. Patrząc na to, jak dzisiaj Kamil wygląda, jak się przygotowuje i że powrócił mu uśmiech na twarzy, to myślę, że to pozytywna decyzja. My, jako związek, możemy jedynie pomagać zawodnikowi, aby robił wszystko, co dla niego należy i żeby się czuł w tym dobrze. Nie jest tak, że w Polskim Związku Narciarskim teraz każdemu stworzymy taki program, bo to dotyczy tylko zawodników tej klasy co Kamil, który wygrywał igrzyska olimpijskie, zdobywał medale mistrzostw świata, Kryształową Kulę w Pucharze Świata. Na pewno nie byłoby dobrym ruchem, gdybyśmy mu takiej współpracy odmówili. Ja od razu Kamilowi przekazałem, że zrobię wszystko, aby mu pomóc stworzyć ten team, by mógł się przygotować indywidualnie. I żeby to, co zobaczyłem na pierwszym spotkaniu po sezonie, gdzie on był naprawdę uśmiechnięty, bardzo pozytywnie nastawiony, było przez całą zimę.

Rozważając prośbę zawodnika, nie miał pan obaw, że takie rozwiązanie wprowadzi zamieszanie w kadrze?
Wiadomo, że zawsze są plus i minusy. Trzeba przewidzieć sytuacje, że ta różnica zdań będzie. Z drugiej strony Michał Doleżal to trener, który jest bardzo ugodowy, kompromisowy. Thomas Thurnbichler jest może trochę bardziej impulsywny, ale myślę, że obaj doskonale wiedzą, do czego to ma prowadzić - po prostu Kamil ma dobrze skakać. To nie jest tak, że ktoś będzie się cieszył, jeśli wyniki będą słabe. On jest nam potrzebny i wszystkim zależy, żeby dobrze skakał. Thomas też to wielokrotnie podkreślał, mówił, że ma żadnych zastrzeżeń do decyzji o indywidualnych przygotowaniach Kamila do sezonu.

Biorąc pod uwagę, że Stoch na podium Pucharu Świata czeka od stycznia 2021 r., to można uznać, że ta zmiana jest takim "desperackim" krokiem.
Myślę, że pomysł indywidualnych przygotowań był już w głowie Kamila, tylko pewnie coś go blokowało. Takiemu zawodnikowi ciężko jest podjąć decyzję, żeby być z boku tego wszystkiego. On zawsze czuł się częścią drużyny, chciał być z chłopakami, w jakimś stopniu im pomagać. A teraz musi zadbać o siebie. Kamil sam mi powiedział, że ma dwa lata do igrzysk olimpijskich i chce do nich dobrze się przygotować, chcę cieszyć się skokami, odnosić sukcesy. Dlatego musi w końcu postawić na siebie. Myślę, że każdy to zrozumiał.

A inni zawodnicy z kadry jak to przyjęli? Może też by chcieli mieć własne teamy?
Nie rozmawialiśmy na ten temat. Oczywiście Piotrek Żyła i Dawid Kubacki dostali propozycję, żeby dołączyć do tego nowego zespołu. Członkowie zarządu PZN już wcześniej mówili, że może trzeba tym starszym zawodników stworzyć osobne warunki do przygotowań. Zawodnicy nie byli jednak do tego gotowi. Zresztą jeszcze podczas rozmów w Planicy (finał PŚ pod koniec marca - przyp.) sami powiedzieli, że się dogadali z Thomasem. Kamil po części też, ale później przemyślał pewne rzeczy i uznał, że chce iść inną drogą. Stąd ten nowy team. Myślę, że ogólnie w indywidualnych sportach to ma przyszłość. Zawsze największym problemem są pieniądze. Dla zawodnika tej klasy co Kamil to na pewno łatwiej te pieniądze jest pozyskać i jemu, i nam, niż dla kogoś, kto jeszcze niewiele osiągnął. Dopinamy budżet, Kamil też będzie partycypował trochę w kosztach. No, bo jak by nie było, to trochę środków trzeba zebrać, ale też to nie są aż takie sumy, które by przerażały.

Stoch powtarzał, że nie chce być zawodnikiem, który walczy tylko o miejsce w dziesiątce. Myśli pan, że szybko zdoła wrócić do walki o podium, o zwycięstwa?
Zawsze po takich zmianach jest zupełnie inne podejście, zawodnik dostaje takiego "powera". Najważniejszy będzie ten następny krok. Jestem przekonany, że teraz Kamil pójdzie naprawdę mocno w górę. Później będzie lekki kryzys, bo zawsze coś takiego się pojawia i to trzeba przetrwać. Jak to się uda, to naprawdę może na tyle wypalić, żeby znów wskoczyć do czołowej trójki i długo stamtąd nie wypadać.

Do igrzysk zostały prawie dwa lata. Uda mu się tyle wytrzymać?
Po rozmowach mam od Kamila może nie gwarancję, ale zapewnienie, że chce do igrzysk dociągnąć i zrobi wszystko, aby odnosić sukcesy.

A co słychać w kadrze trenera Thurnbichlera - bo teraz chyba tak trzeba ją nazywać?
Zawodnicy trenują, a ci młodsi nawet dużo więcej. Piotrek i Dawid przygotowują się więcej bazowo, czyli w domu (PZN w systemie szkolenia stworzył tzw. grupy bazowe, w Zakopanem i Szczyrku - przyp.). Mają więcej regeneracji, bo to już trochę starsi zawodnicy, tego potrzebują, szczególnie Piotrek. Generalnie wygląda to całkiem fajnie, ale nie chciałbym zapeszać. Zawody wszystko zweryfikują. Latem wydaje się, że wszystko jest w porządku, a przychodzi zima i jest inaczej. No pewno nie będzie wielkiego aplauzu, że wszystko jest super i jesteśmy na dobrej drodze. Poprzedni sezon nauczył nas pokory. Bo w sporcie jest tak, że niby wszystko idzie w dobrym kierunku, ale za chwilę się to zmienia. Choć z drugiej strony, jak popatrzymy na wyniki, to Olek Zniszczoł miał najlepszy sezon w karierze, więc nie wszystko było takie złe, jak niektórzy myślą

Jaki wynik ucieszyłby pana w sezonie zimowym?
Mamy mistrzostwa świata, więc na pewno medale tam. Chcielibyśmy zdobyć przynajmniej jeden indywidualnie lub w drużynówce. Myślę, że Kryształowa Kula cały czas jest w grze, bo przecież mamy zawodników, którzy już wielokrotnie o nią walczyli. Z drugiej strony na pewno też chcielibyśmy, żeby ci młodzi w końcu zaczęli punktować. Młodzi, czyli zawodnicy między dwudziestym trzecim a dwudziestym szóstym rokiem życia (śmiech). Fajnie, gdyby zdobywali punkty w Pucharze Świata i zostali w nim na dłużej, żeby to szło do przodu.

Czy Aleksander Zniszczoł w nowym sezonie odnajdzie się w roli lidera kadry, człowieka, na którym będzie się skupiać - przynajmniej na początku - największa uwaga i presja?
Myślę, że już się odnalazł w tym w poprzednim sezonie. Co będzie teraz, to trudno powiedzieć. Przecież on bardzo długo, przez wiele lat pracował na to, żeby być tam, gdzie jest. To taki typ zawodnika, który naprawdę jest w stanie mocno się poświęcić. Chciałbym, że ci młodsi też mieli takie podejście, bo to była gwarancja, że znów będziemy mieć jakiegoś mistrza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mbappe nie zagra z Polską?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Adam Małysz, prezes PZN: Potrzebujemy dobrych skoków Kamila Stocha. Musiał w końcu postawić na siebie - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto