Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

40 lat temu dokonano zamachu na papieża Jana Pawła II. Ulicami Krakowa przeszedł Biały Marsz

Grażyna Starzak
W Białym Marszu wzięły udział setki tysięcy osób
W Białym Marszu wzięły udział setki tysięcy osób IPN
Wspomnienie. Terenowy samochód sunął ostrożnie wśród ludzkiej masy wypełniającej szczelnie plac Świętego Piotra. Ubrana w białe szaty postać, przytrzymująca się lewą ręką oparcia na tylnym siedzeniu, prawą błogosławiła wiernych. Nagle człowiek w bieli osunął się na siedzenie w kałuży krwi. Tym, którzy stali najbliżej wydawało się, że usłyszeli głuche odgłosy strzałów z pistoletu - trzask, trzask, trzask. Zaraz potem z tysięcy gardeł, w różnych językach, wzbił się w górę rozdzierający, rozpaczliwy krzyk: „Zabili papieża. Zabili papieża”.

13 maja 1981 r. tuż po godzinie 17, większość stacji radiowych i telewizyjnych na całym świecie przerwała program. Spikerzy, cytując włoską agencją prasową ANSA, podali wiadomość, że papież Jan Paweł II „padł ofiarą zamachu”. I dodawali: „świat wstrzymał oddech”. Katolicy wielu narodowości, całymi rodzinami, często ze łzami w oczach, ruszyli do kościołów modlić się o zdrowie papieża.

W Krakowie szykowano się w tym czasie do tradycyjnych juwenaliów. W wesołej zabawie z przebierankami zwykle uczestniczyło całe miasto. Hanna Marcak, wówczas członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów, doskonale pamięta ten dzień. Mieli właśnie rozpocząć zebranie komitetu organizacyjnego juwenaliów. Byli źli, że jeden z kolegów się spóźnia. A on nagle wpadł i krzyknął: „Co wy robicie, nie będzie żadnych juwenaliów - Ojciec Święty nie żyje”. Rzucili się do radia, z którego popłynęły już bardziej konkretne wiadomości - że żyje, że został przewieziony do kliniki, a operacja rozpocznie się w najbliższym czasie.

Już godzinę po zamachu na Jana Pawła II studencki komitet przygotowujący juwenalia odwołał imprezę. „Kula zamachowca mierzona w Pierwszego Obywatela Świata trafiła w nas wszystkich. Ze smutkiem, powagą i oburzeniem zadajemy sobie pytanie, dlaczego ofiarą padł człowiek, który jest symbolem miłosierdzia, człowieczeństwa i miłości. Nie stać nas na beztroską i wesołą zabawę w obliczu tego wydarzenia” - napisali do swoich koleżanek i kolegów członkowie komitetu.

Marsz wolnych ludzi

W programie juwenaliów’81 miał być m.in. „marsz wolnych ludzi”. Organizatorzy postanowili nie rezygnować z tego punktu. Zdecydowali, że w najbliższą niedzielę pójdą z Błoń na krakowski Rynek w marszu protestu przeciw temu, co się wydarzyło na placu św. Piotra. Około drugiej w nocy, ze środy 13 maja na czwartek, poszli do krakowskiej kurii, do kard. Franciszka Macharskiego prosić go o wsparcie dla tego pomysłu i odprawienie na Rynku mszy św. w intencji Jana Pawła II. Nie chciano ich wpuścić. W końcu jedna z sióstr zlitowała się i wprowadziła delegację do ciemnego korytarza. Przyszedł kardynał Macharski. Otoczyli go i opowiedzieli o swoich planach. - Dzieci, gdyby wam się to udało, zrobilibyście Ojcu Świętemu największy prezent - powiedział ówczesny metropolita krakowski.

Przygotowania do tego niecodziennego marszu przebiegały wyjątkowo szybko i sprawnie. Studenci niemal od ręki dostali zgodę władz miasta. Zyskali też przychylność urzędników niższych szczebli, a nawet...milicjantów. Jerzy Jurecki, dziennikarz, publicysta, wówczas student AGH, w komitecie organizacyjnym był odpowiedzialny za bezpieczeństwo. W związku z pełnioną funkcją miał spotkanie w komendzie milicji. - Miło mnie tam przyjęto i od razu zgodzono się, żeby zgodnie z naszą sugestią tego dnia cała milicyjna ochrona była ubrana w białe mundury - wspomina.

Dlatego „biały”

W specjalnej rezolucji do uczestników marszu, ale i do mieszkańców Krakowa studenci wyjaśniali, że marsz nazwali „Białym”, bo „biel jest krzykiem, protestem przeciw zalewającej świat fali ciemności”. „Białym Marszem pragniemy zamanifestować nasze poparcie dla pokojowych i humanitarnych idei” - czytamy w tym dokumencie. Białe miały być stroje, flagi i kwiaty. „Nie szafujmy słowami na proporcach i transparentach, nie bierzmy ze sobą napisów ani haseł. Naszym protestem niech będzie milczenie, spokój i rozwaga” - apelowali w rezolucji organizatorzy. Nie chcieli, by przerodził się w manifestację. Wszyscy uczestnicy tego wydarzenia, a było ich prawie pół miliona, zastosowali się do tego apelu.

Komitet Organizacyjny Marszu miał swoją siedzibę przy Rynku Głównym, w klubie studenckim „Jaszczury” i przyległych pomieszczeniach. Przez kilka dni, począwszy od 13 maja, światła nie gasły tam nawet w nocy. W niedzielę 17 maja 1981 roku, w dniu, który miał być finałem juwenaliów, wszędzie widać było białe stroje, chusty i flagi. Nawet funkcjonariusze „drogówki” mieli na sobie białe mundury.

Uczestnicy Białego Marszu wyruszyli punktualnie o godz. 10 rano z krakowskich Błoń, z miejsca, gdzie dwa lata wcześniej stał papieski ołtarz. - Był to niecodzienny pochód. Tysiące, później setki tysięcy. To przeszło najśmielsze oczekiwania - wspomina Jerzy Jurecki. Przeważali ludzie młodzi. Głównie studenci. Nieśli wysoko uniesione flagi: białą i biało-żółtą. Za nimi poczty sztandarowe uczelni. Powoli, godnie, w skupieniu i milczeniu ten wielki tłum ubranych na biało ludzi przemierzał Aleję Trzech Wieszczów. Minął Muzeum Narodowe, Bibliotekę Jagiellońską, AGH. Na chodnikach, w oknach, na dachach - też były tłumy... i cisza. Słychać było tylko trzask aparatów fotograficznych oraz szum pracujących kamer. Kiedy hejnalista z wieży mariackiej odtrąbił godzinę jedenastą, biały pochód wchodził na Rynek. Jego koniec wciąż jeszcze był na Błoniach.

- W pewnym momencie nadszedł również mały pochód młodzieży hippisowskiej ze wszystkimi atrybutami, strojami i symbolami charakterystycznymi dla przedstawicieli tej grupy. Każdy z nich miał obwiązane włosy zwiniętą białą chustką. Było ich około czterystu. Na Błoniach utworzyli mały obóz. O tragedii na placu św. Piotra dowiedzieli się podczas podróży autostopem. Już w czwartek zebrało się ich na stawkach nad Wisłą około trzystu. Bez żadnego zawiadomienia czy sygnału. Byli to ludzie z wielu hippisowskich komun, z całej Polski - wspomina Andrzej Bac, jeden z czołowych działaczy NSZZ „Solidarność”, wówczas członek komitetu organizacyjnego marszu.

Papież przemówił

W noc poprzedzającą Biały Marsz studenci zbudowali przy wejściu do Bazyliki Mariackiej ołtarz. Tło było białe. Na nim ustawiono obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus. Po lewej stronie brązowy krzyż od ojców paulinów ze Skałki. Wokół kwiaty od krakowskich kwiaciarek. Na galeryjce świątyni widniał wizerunek Jana Pawła II z szeroko otwartymi rękami.

Msza św. na Rynku Głównym zaczęła się o godz. 11.45 montażem słowno-muzycznym w wykonaniu Anny Polony, Jerzego Radziwiłowicza i chóru „Organum”. Mszę w intencji Jana Pawła II i bardzo chorego już prymasa Stefana Wyszyńskiego, wspólnie z duszpasterzami akademickimi, odprawił kard. Franciszek Macharski. „Bracia i Siostry! To jest na pewno dla nas za ciężkie. To jest dla nas za wielkie. Przerasta nas to wydarzenie i to, co ono znaczy. My - między Rzymem i tym szpitalem, w którym jest Ten, którego miłują nasze serca, a Warszawą, gdzie nam gaśnie Prymas. A nie byłoby tego Papieża, a nie byłoby takiej Polski, gdyby nie On, Prymas. To jest, Bracia i Siostry, zwyczajnie - za wielkie. I za trudne. Za maliśmy. Ale też na przekór temu, co mówię, chcę powiedzieć: Wielki jesteś Krakowie! Wielka jesteś Polsko! Wielka, z wszystkimi swoimi słabościami, z całą swoją niedolą i poszukiwaniami” - mówił w pamiętnej homilii kard. Macharski. Każde jego słowo, wszystko, co się działo na Rynku i poza nim rejestrowały kamery telewizyjne, notowali dziennikarze wszystkich, liczących się na świecie stacji i agencji.

Eucharystia zbliżała się do końca, gdy zgromadzeni na Rynku usłyszeli głos Jana Pawła II odtworzony z taśmy magnetofonowej. - Ludzie padali na kolana. Na wielu twarzach pojawiły się łzy. Kardynał Macharski zasłonił głowę dłońmi. Chyba także płakał - wspominała Iwona Cichecka, w 1981 r. studentka, członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Tylko garstka osób obecnych wówczas na Rynku wiedziała, skąd wzięło się to nagranie. Otóż już w czasie trwania mszy św. dyżurujący w „Jaszczurach” studenci, wśród nich Iwona Cichecka, dowiedzieli się od polskiego korespondenta z Rzymu, że papież czuje się na tyle dobrze, że będzie przemawiał o godz. 12 na Anioł Pański. Ów korespondent podał im częstotliwość, na której można wysłuchać papieża. - Nagraliśmy ten tekst. Oczywiście po włosku. Pojawił się jednak problem przetłumaczenia. Zgłosił się Jerzy Radziwiłowicz, który obiecał pomóc. Pod koniec mszy ktoś podszedł do kard. Macharskiego i powiedział, że mamy to nagranie. Kardynał przekazał tę informację zebranym na Rynku. Włączono magnetofon. A potem Jerzy Radziwiłowicz przepięknie, przekonująco, głęboko, czysto przeczytał polskie tłumaczenie słów papieża. Jak mu się to udało przetłumaczyć? Pozostanie jego wielką tajemnicą - wspominała w 2001 roku, z okazji 20. rocznicy Białego Marszu, Iwona Cichecka.

Jedność i solidarność

Dla Stanisława Markowskiego, artysty fotografika, Biały Marsz był najważniejszym wydarzeniem w okresie od sierpnia 1980 do grudnia 1981 roku. Ten czas Markowski nazywa „Czasem Solidarności”. - Zamach na Ojca Świętego był wymierzony w wolność Kościoła w Polsce i na świecie, wymierzony w „Solidarność” i nasze dążenie do niepodległości. Uderzono w Pasterza, by trzoda się rozpierzchła. Ale trzoda nie tylko się nie rozpierzchła, lecz bardziej skupiła i wzmocniła. Najbardziej charakterystyczną cechą tego niepowtarzalnego, świętego marszu była absolutna jedność i solidarność uczestników - mówi Markowski. Jego zdjęcia z Białego Marszu obiegły cały świat.

Jerzy Jurecki podkreśla, że nigdy w historii Krakowa nie było takiej manifestacji jedności i solidarności jego mieszkańców. Andrzej Bac jest pewien, że Biały Marsz pozostawił trwały ślad w świadomości całego społeczeństwa. - Pokazał, że dobro nie zginęło, że zło można pokonać właśnie dobrem, tak jak to czynił Jan Paweł II - mówi Andrzej Bac.

W tym miejscu trzeba wspomnieć, że 7 kwietnia 2005 r., kilka dni po śmierci Jana Pawła II, ulicami Krakowa przeszedł inny Biały Marsz. Tym razem Biały Marsz Wdzięczności. Ludzie po raz kolejny wyrazili w ten sposób swoje przywiązanie do papieża Polaka.

Kim był zamachowiec?

Człowiekiem, który 13 maja 1981 r. strzelał do Jana Pawła II był 23-letni wówczas Turek - Mehmet Ali Agca, członek terrorystycznej organizacji Szare Wilki. W czasie śledztwa podał on 128 różnych wersji zamachu. Po dwumiesięcznym śledztwie i trzech dniach procesu Agcę skazano na dożywocie. W więzieniach we Włoszech i w Turcji spędził w sumie 30 lat. 18 stycznia 2010 r. został zwolniony.

27 grudnia 1983 r. Jan Paweł II odwiedził Agcę w rzymskim więzieniu Rebibbia. Spotkanie trwało 20 minut. Po wyjściu z celi papież powiedział tylko: „Rozmawiałem z nim jak z bratem, któremu przebaczyłem i do którego mam zaufanie. To, o czym mówiliśmy, pozostanie tajemnicą między nim a mną.” Za każdym razem na pytania z tym związane miał jedną odpowiedź: „Czyjaś ręka strzelała, ale inna prowadziła kulę”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 40 lat temu dokonano zamachu na papieża Jana Pawła II. Ulicami Krakowa przeszedł Biały Marsz - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto