Adam Małysz jest rekordzistą skoczni w Trondheim - w 2001 r skoczył tam 138,5 m - gdzie w najbliższy weekend odbędą się dwa kolejne konkursy Pucharu Świata. W Kuusamo polska ekipa i jej lider zanotowali falstart, w Norwegii wszyscy chcieliby dostrzec jakieś symptomy poprawy w ekipie trenera Heinza Kuttina.
Pierwszy trening na skoczni w Norwegii chyba takie nadzieje na poprawę daje. Każdy z naszych skoczków oddał po 9 skoków, a Małysz w każdej próbie osiągał coraz lepsze wyniki. W ostatnim treningowym skoku uzyskał 128 m, zadawalający był także styl tej jego próby. Dobrze na tym obiekcie czuli się też Mateusz Rutkowski i Tomasz Pochwała.
Oby ta regularność została utrzymana na piątkowe kwalifikacje, bo przynajmniej do głównego konkursu wypadałoby się Rutkowskiemu i Pochwale zakwalifikować. A wobec Małysza wymagania są oczywiście większe.
Polak nie boi się ani mgieł, które często w grudniu się w Trondheim pojawiają, ani nawet silnych podmuchów wiatru. Przecież właśnie taki podmuch wykorzystał w 2001 r i w bardzo trudnych warunkach pobił rekord, który przetrwał do dziś.
- Trudnością dla mnie jest specyficzny, zlodowaciały śnieg jaki na skandynawskich skoczniach zawsze mamy. Ale się już do niego przyzwyczaiłem, to nie jest dla mnie nowość. Z każdym kolejnym treningiem czuję się pewniej. Chyba brakowało mi tego kontaktu ze śniegiem i skoków na dużych obiektach - powiedział Małysz.
Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?