Kasia młynarka, jak żartobliwie mówią o niej znajomi, dzieli czas pomiędzy kuchnię, w której powstają najróżniejsze słodkie, a czasem słone wypieki a rodzinny młyn, w którym mieli ziarno na mąkę. Taką prawdziwą. Trudno orzec, co sprawia jej większą frajdę – porządnie zmielona pszenica czy rodzina, która spiera się, komu ma przypaść ostatni kawałek sernika, szarlotki albo keksa. Owszem, korzysta z przepisów, ale lubi dodać coś od siebie.
Wierzy w intuicję, a ta jeszcze jej nie zawiodła. Od czasu do czasu odgrzebuje stare przepiśniki babć i prababć, które można znaleźć na wielu strychach. Przepisy są pewne, bo przodkowie mieli zazwyczaj do dyspozycji tylko to, co sami wyhodowali, co urodziło się w sadzie, na grządce, w ogródku.
Strefa Biznesu: Dzień Matki. Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?