Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sepsa atakuje porodówkę. Dwie kobiety walczą o życie

Jolanta Grzelak-Hodor
Oddział ginekologiczno-położniczy w Szpitalu MSWiA cały czas jest zamknięty FOT. KATARZYNA PROKUSKA
Oddział ginekologiczno-położniczy w Szpitalu MSWiA cały czas jest zamknięty FOT. KATARZYNA PROKUSKA
W sobotę gwałtownie pogorszył się stan dwóch z czterech kobiet, które po porodzie w krakowskim Szpitalu MSWiA przy ul. Galla zachorowały na sepsę. Lekarze walczą o ich życie.

W sobotę gwałtownie pogorszył się stan dwóch z czterech kobiet, które po porodzie w krakowskim Szpitalu MSWiA przy ul. Galla zachorowały na sepsę. Lekarze walczą o ich życie. Silna kuracja, jakiej zostały poddane, nie przyniosła pożądanych skutków. Pacjentki są nadal w śpiączce farmakologicznej. Oddychają za pomocą respiratorów. Na razie nie ma żadnych szans na ich wybudzenie.

- To nadal jest stan krytyczny, balansowanie na granicy życia i śmierci. Włączyliśmy kolejny lek, który powinien zminimalizować zmiany w narządach wywołane sepsą. Mamy nadzieję, że terapia pomoże. Musimy czekać - informował wczoraj doktor Krzysztof Zając z zespołu klinik ginekologicznych Szpitala Uniwersyteckiego, gdzie na początku ubiegłego tygodnia przewieziono trzy kobiety w najcięższym stanie. Pacjentkom podaje się antybiotyki i leki zwiększające odporność. - Uzupełniamy białka i płytki krwi. Po raz pierwszy na oddziale chirurgii ginekologicznej stosujemy u tych dwóch kobiet także specjalny, wypożyczony aparat, którego zadaniem jest usuwanie toksyn bakteryjnych z organizmu - wylicza prof. Antoni Basta, kierownik zespołu klinik ginekologiczno-położniczych w Szpitalu Uniwersyteckim.
Trzecia z pacjentek Szpitala Uniwersyteckiego jest w lepszej formie. Oddycha już samodzielnie i zdaniem lekarzy jej życie nie jest bezpośrednio zagrożone.
Chwilowy kryzys dotknął czwartą z młodych mam - pozostającą cały czas pod opieką Szpitala MSWiA. Choć w piątek była w tak dobrej kondycji, że przeniesiono ją z oddziału intensywnej opieki do sali o mniejszym dozorze, w sobotę jej stan pogorszył się. - Wystąpiły komplikacje, jednak niezwiązane z infekcją, którą chyba już zwalczyliśmy, lecz z przebytym porodem. Teraz jest lepiej, mamy nadzieję, że w najbliższych dniach pani Kamila będzie mogła wrócić do domu - powiedział nam wczoraj wieczorem doktor Krzysztof Kosowski ze Szpitala MSWiA.
Żadnych niepokojących objawów nie zaobserwowano na szczęście u dzieci czterech zakażonych kobiet ani u żadnej innej pacjentki. Jednak nadal zamknięty jest cały oddział ginekologiczno-położniczy oraz blok operacyjny w Szpitalu MSWiA. Ograniczenia musiał też wprowadzić Szpital Uniwersytecki. - Oddział intensywnej terapii, gdzie przebywają trzy pacjentki z sepsą, jest całkowicie izolowany. Na ich potrzeby wyłączono też jeden z dwóch bloków operacyjnych, więc musieliśmy ograniczyć liczbę planowych zabiegów. Ale poza tym cały zespół klinik pracuje normalnie. Nie ma żadnego zagrożenia dla innych pacjentek - zapewnia prof. Basta.
Walcząc o życie kobiet nikt nie liczy kosztów terapii, jednak pomyślał o tym ustępujący minister zdrowia. Ministerstwo z własnej inicjatywy skontaktowało się z prof. Bastą i zadeklarowało pokrycie wszystkich wydatków, jakie poniesie szpital na ratowanie kobiet.
Trwa poszukiwanie źródeł sepsy. Pewne jest na razie tylko jedno - zakażenie spowodował paciorkowiec ropotwórczy grupy A. - Wciąż trwa dochodzenie epidemiologiczne. Nadal nie wiadomo, skąd ten paciorkowiec pojawił się w szpitalu - mówi prof. Piotr Heczko, kierownik Instytutu Mikrobiologii CMUJ, gdzie bada się setki próbek materiału pobranego od pacjentek, personelu szpitala oraz ze sprzętu medycznego. - W organizmie człowieka ten paciorkowiec może się rozmnożyć w piorunującym tempie, w laboratorium nie następuje to tak szybko. Musimy czekać - wyjaśnia prof. Heczko. Sterylizacją narzędzi chirurgicznych Szpitala MSWiA zajmuje się profesjonalna firma zewnętrzna, więc i ją obejmie sanitarne śledztwo. - W ramach stałego nadzoru przeprowadziliśmy tam inspekcję akurat w poprzednim tygodniu. Nie stwierdziliśmy wówczas uchybień. Ale w związku z tym, co się wydarzyło, musimy ponownie skontrolować tę firmę - informuje Jan Banaś, zastępca powiatowego inspektora sanitarnego w Krakowie.
Na wyniki badań czeka też Inspekcja Sanitarna MSWiA, która nadzoruje resortowe szpitale. - Mogę jedynie poinformować, iż Szpital MSWiA w Krakowie prawidłowo zareagował na podejrzenie zbiorowego zakażenia - zapewnia Anna Malinowska, rzecznik resortowej inspekcji sanitarnej.
Wyniki badań i przyczyna zakażenia bakterią paciorkowca u czterech pacjentek oddziału położniczego mają być znane jeszcze w tym tygodniu.
Paciorkowce występują u jednej piątej populacji i z reguły wywołują anginę, zapalenie gardła, a także zapalenie septyczne stawów, opon mózgowo-rdzeniowych oraz wsierdzia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto