Podwyżka zamiast 34 proc. ma wynieść zaledwie 5 proc. Korygują też ceny dla domków jednorodzinnych i wspólnot, gdzie firm nie ma. Tam płacić będziemy od gospodarstwa domowego, ale za każdą kolejną osobę mniej.
Początkowo urzędnicy chcieli w domach bez firm liczyć opłatę od metrażu. Małżeństwo, które dziś miesięcznie za 120-litrowy kubeł w domu o powierzchni 240 mkw. płaci 41,50 zł, zapłaciłoby wtedy 71 zł. Po zmianach zaproponowanych przez radnych zapłaci tylko 44,50 zł, czyli o 3 zł więcej niż obecnie. Z kolei średnia cena dla płacących w blokach od pojemnika wyniesie 16 zł. Dziś mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych płacą od 8 do 20 zł od głowy.
Problem w tym, że mniejsza podwyżka oznacza mniej pieniędzy na funkcjonowanie nowego systemu gospodarki odpadami. Gmina chce odbierać 100 proc. śmieci, a dziś 20 proc. ląduje na dzikich wysypiskach. Potrzeba 178 mln zł rocznie. Po korekcie radnych zabraknie 9 mln zł. - Myślę, że zbalansujemy to oszczędnościami w czasie przetargów na firmy, które będą wywozić śmieci - mówi Wojciech Wojtowicz, radny PO.
Ale tu pojawia się kolejny problem. Stawki radni mają przegłosować już w środę. Sęk w tym, że sam klub Platformy Obywatelskiej, który negocjuje z urzędnikami, jest podzielony w tej sprawie. Część radnych nadal uważa podwyżki za zbyt wysokie. - Wzięto po uwagę, że śmieci produkuje ok. 1 mln krakowian, a faktycznie, wraz ze studentami, mieszkańców Krakowa jest ok. 900 tys. - zauważa Dominik Jaśkowiec, rady PO. - Czyli śmieci do zebrania jest mniej - dodaje.
PiS również jest przeciwko podwyżce. - Jeszcze będziemy dyskutować o stawkach z radnymi - mówił wczoraj wieczorem Grzegorz Stawowy, szef klubu PO w radzie miasta. - Mamy jednak szansę mieć najniższe podwyżki opłat za śmieci w całej Polsce - dodaje.
Ale dopóki uchwały w sprawie śmieci nie zostaną przyjęte, urzędnicy nie mogą zacząć zbierać deklaracji od mieszkańców odnośnie liczby domowników i zapotrzebowania na pojemniki. Nie można też ogłosić przetargu na firmy wywożące śmieci.
Jeśli nowego systemu gospodarki odpadami nie uda się przygotować przed 1 lipca, interweniować może wojewoda, który narzuci nam ceny. I to prawdopodobnie zgodnie z pierwotnymi planami urzędników, którzy przyjęli absurdalną metodę wyliczania stawek za wywóz śmieci na podstawie metrażu.
- Wojewoda w przypadku niepodjęcia uchwał w terminie do połowy marca br. zmuszony będzie skierować do gminy wezwanie do wypełnienia tego obowiązku, a w przypadku dalszej bezskuteczności wyda zarządzenie zastępcze - mówi Monika Frenkiel, rzecznik Jerzego Millera, wojewody małopolskiego.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?