Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory Kraków 2011: Gibała plakatami zakleił cały Kraków

Redakcja
Adam Wojnar
Świetnie zapowiadająca się kariera posła Platformy Obywatelskiej Łukasza Gibały wisi na włosku. Jego nazwiska nadal nie ma na listach wyborczych Platformy. Podczas gdy koledzy partyjni próbują zepchnąć go na margines, Gibała sięga po najskuteczniejszy argument - pieniądze. Całe miasto znów tonie w jego plakatach.

Zobacz także: Kraków: Gibała w dziesiątce najbogatszych posłów

Radny sejmiku małopolskiego, potem poseł, wreszcie szef Platformy w Krakowie. Łukasz Gibała konsekwentnie wspinał się po szczeblach partyjnej drabiny. Mistrz politycznej arytmetyki nie wziął jednak pod uwagę jednej zmiennej - tzw. czynnika ludzkiego. I precyzyjnie zaplanowana kariera zaczęła się chwiać.

Budowanie relacji to jego słaby punkt. Koledzy partyjni są zgodni, że Gibała nie umie współpracować, negocjować. - Jest pracowity, ale trudny w komunikacji i zamknięty na uwagi - podkreśla Katarzyna Matusik-Lipiec, posłanka PO. - Wyborcy znają go z plakatów, a nie ze spotkań, z przekonywania do swoich pomysłów, z szukania sojuszników do projektów - dodaje europosłanka Róża Thun.

Jeszcze pięć lat temu był człowiekiem znikąd. Syn zamożnego przedsiębiorcy, właściciela sieci hurtowni alkoholu, siostrzeniec ówczesnego senatora PO Jarosława Gowina, postanowił wyjść z cienia w 2006 roku podczas wyborów do sejmiku wojewódzkiego. Zrobił to z rozmachem, nie szczędząc pieniędzy na plakaty. Z każdego krakowskiego płotu i muru na przechodniów spoglądał młody nikomu nieznany człowiek.

Taktyka się powiodła. Gibała, mając piąte miejsce na liście PO, liczbą głosów (9939) przebił kolegów z bardziej atrakcyjnymi lokatami. Sprawdzony sposób wykorzystał rok później w wyborach parlamentarnych. Kraków znów tonął w jego plakatach. Gibała dostał się do Sejmu z... 12 miejsca na liście PO, zdobył ponad 11 tys. głosów.

Jednocześnie konsekwentnie budował swoje zaplecze w Krakowie. Liczba członków PO zaczęła lawinowo rosnąć (w ciągu roku powiększyła się dwukrotnie). Konkurencyjna frakcja posła Ireneusza Rasia włączyła się w ten wyścig zbrojeń.

Rok temu, podczas wyborów przewodniczącego krakowskiej PO, Gibała miał wybór: poprzeć Różę Thun i zostać jej zastępcą albo dogadać się z Rasiem i rządzić samodzielnie. Wybrał to drugie. I teraz żałuje. Grupa związana z Rasiem szybko zaczęła kopać pod nim dołki. Próby zmarginalizowania jego wpływów w zarządzie krakowskim partii nie przyniosły wprawdzie skutku, ale władze regionalne partii z Rasiem na czele wycięły Gibałę z listy PO do parlamentu.

Poseł sam zresztą podsunął im argumenty. Wbrew oczekiwaniom, że popchnie partię na nowe tory, zatracił się w wewnątrzpartyjnych konfliktach. - Zrobiłem wszystko co możliwe, by w partii zapanował spokój, nie wszystko zależy od mnie - twierdzi Łukasz Gibała.

Zwaśnione obozy Rasia i Gibały nie dążą do kompromisu, jak rok temu zapowiadali ich liderzy, lecz okopują się na własnych pozycjach. Jakkolwiek jednak obóz Rasia w strategicznych sprawach potrafi wypracować stanowisko, grupa Gibały jest wyraźnie zniecierpliwiona i rozczarowana jego despotycznym stylem rządzenia. W efekcie opuszczają go nawet najwierniejsi żołnierze, jak np. Piotr Zając, który ponad cztery lata stał u boku Gibały. Pytany o powody rozluźnienia swoich relacji z szefem krakowskiej Platformy odmówił odpowiedzi.

Gibała potrafi robić sobie skuteczne kampanie, ale jako szef partii w Krakowie nie sprawdził się podczas wyborów prezydenckich. Kandydat PO Stanisław Kracik w potyczce z Jackiem Majchrowskim był wyraźnie osamotniony.

- Nadmierna ambicja sprawiła, że zraził do siebie prawie wszystkich - ocenia poseł Jarosław Gowin. - Uważam jednak, że decyzja o nieumieszczeniu go na listach partyjnych jest krzywdząca.

- Łukasza najwyraźniej odurzyła magia władzy, zapomniał, że polityka to gra zespołowa - komentuje jeden z jego bliskich współpracowników.

I poniósł porażkę. A był przyzwyczajony do sukcesów. Ze świetnym wynikiem skończył studia filozoficzne, szybko zrobił doktorat, wyjechał na stypendium do USA. Potem przyszły sukcesy polityczne. Ich choć nie jest typem polityka wiecowego ani charyzmatycznego przywódcy, przez pięć lat udawało mu się osiągać założone cele.

Teraz, gdy grunt pali mu się pod nogami, walczy do końca. Sam. W Krakowie znów wiszą plakaty z uśmiechającym się Gibałą, bez znaczka PO. Tym razem poseł postanowił zapytać krakowian o największe problemy w mieście i zapewnia, że nie ma to nic wspólnego z wyborami.

Kampania pod hasłem "Kierunek Kraków" kosztuje niemało, bo 400 tys. zł. Gibała wykłada na nią własne pieniądze. Stać go. W końcu znajduje się w pierwszej dziesiątce najbogatszych posłów (ma ósme miejsce). Jego oszczędności w gotówce i papierach wartościowych wynoszą 2,5 mln zł. Ma też dom o powierzchni 140 mkw. i mieszkanie - 159 mkw. Jeździ wartym 100 tys. zł audi A6 z 2007 r. Jak sam tłumaczy, wzbogacił się na założonych przez siebie firmach turystycznej i informatycznej. - To próba kreowania wizerunku polityka zaangażowanego w sprawy lokalne - twierdzi Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - Plakaty mogą okazać sie pomocne w przyszłości. Gibała szybko zyskuje rozpoznawalność, której mu brakuje, i poparcie elektoratu - dodaje.

Rozmach kampanii budzi niesmak, ale i niepokój w Platformie. - Nieroztropne byłoby, gdyby Platforma zrezygnowała z kandydata, który może przysporzyć partii niemało głosów - spekuluje jeden z członków PO.

Ostateczną decyzję w sprawie startu Gibały w jesiennych wyborach podejmą władze krajowe PO. A tam też ścierają się różne frakcje. - Niewykluczone, że Grzegorz Schetyna zechce utrzeć nosa spółdzielni, do której należy poseł Raś i skorzysta na tym Gibała - usłyszeliśmy od jednego z posłów.

Jeśli ten scenariusz się nie powiedzie, Gibała, choć sam zdecydowanie zaprzecza, wystartuje w wyborach do Senatu. Nawet jako kandydat niezależny. Pieniądze wydane na kampanię "Kierunek Kraków" na pewno się nie zmarnują.

Kraków: ścieżki i trasy rowerowe [ZOBACZ]

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto