Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wizytówka naszego miasta [felieton]

obserwator51
obserwator51
Port lotniczy i Dworzec Główny w Krakowie, to dwa miejsca, licznie odwiedzane przez zagranicznych turystów. Muszę przyznać, że się wstydzę za swoje miasto.

Tak się złożyło, że wraz ze żoną, postanowiliśmy zrobić niespodziankę znajomej, która miała odlot do Hiszpanii, z krakowskiego lotniska w Balicach. Wybraliśmy się więc w podróż, by pomóc jej w odprawie na lotnisku, skąd miała zarezerwowany lot do Madrytu. By się tam dostać, musieliśmy pojechać komunikacją miejską, a dokładnie autobusem linii 292. Ponieważ akurat ten autobus nam uciekł z przed nosa, wsiedliśmy w autobus 152, by w Olszanicy, na świeżym powietrzu, poczekać na 292. Wysiedliśmy na pętli autobusowej, wyczekując na właściwą linię. Ponieważ lotnisko w Balicach, to nic szczególnego, ot, taki sobie porcik, autobusy kursują tam prawie co godzinę, bo przecież kogoś, kogo stać na bilet lotniczy, powinno być stać na taksówkę. Z takiego założenia wychodzą zapewne ci, którzy planują kursy komunikacji miejskiej.

Czas oczekiwania niezmiernie się dłużył i przyszedł moment, by skorzystać z toalety. Niestety Toi Toi, ustawiony na pętli, stał widocznie tylko dla dekoracji, gdyż drzwi zamknięte były na kłódkę. W końcu przyjechał autobus i dotarliśmy do portu lotniczego. Po odprowadzeniu znajomej, przyszedł czas na powrót. W tym dniu padał deszcz, ale niezrażeni niczym, udaliśmy się do przystanku PKP pieszo, by do Krakowa wrócić koleją. Przystanek kolejowy, to nic innego jak wiata tramwajowa, która zdolna jest pomieścić zaledwie kilka osób. W koło szczere pole i skromna tablica informacyjna, że to jest dworzec kolejowy Balice. Od portu lotniczego, dworzec oddalony jest zaledwie 200 metrów. Spod terminalu lotniczego, ludzi do pociągu dowozi autobus. Gdy przyjechał, ludzie wysypali się na niby peron, usiłując dotrzeć do wagonów. Zrobiło się wielkie zamieszanie, jakby rzucili na rynek deficytowy towar. Mieszane języki wszystkich narodów, przeplatały się z polskimi przekleństwami.

Wyglądało to komicznie, ale mnie, uśmiech nie rysował się na twarzy. Byłem zdruzgotany. Wstyd, totalny wstyd! Kraj, który dostał się do Unii Europejskiej, a w koło bida, aż piszczy. Oliwy do ognia dolał przyjazd do Dworca Głównego w Krakowie, gdzie myślałem, że spalę się ze wstydu. Polska rzeczywistość, pomyślałem. W koło brud, przeciekające rynny wprost na peron dworca, brudne tablice informacyjne, tony kurzu na obrzeżach nowo oddanych schodów ruchomych z peronu pierwszego do podziemi dworca. Opustoszałe bary szybkiej obsługi, gdzie podróżni mogli się zaopatrzyć w ostatniej chwili w napoje i jakiś drobny kęs. Totalna dezorientacja w tablicach informacyjnych, z których każda, co innego wskazuje. Spiker ogłaszający przyjazdy i odjazdy, kompletnie niezrozumiały, przerywany dobitnym "sz" i "cz", aż w uszach świdruje.

Dziwi mnie, że nowo wybudowany dworzec, jest tak zniszczony, brudny i niespełniający należycie swojej funkcji. Na dworcu panuje chaos, a zdezorientowani ludzie biegają po schodach, gdyż nagłe zmiany w rozkładzie, kompletnie niezrozumiałe przez megafony, powodują panikę wśród podróżnych. Biegają, pytają, a nikt nie umie im odpowiedzieć. Nie tak wyobrażałem sobie dworzec XXI wieku, a to, co zarejestrowałem, przedstawiam na krótkim filmie.

Jest sezon urlopowy i turnusy wymieniają się miedzy sobą, a ja życzę wszystkim, przyjemnej podróży.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto