Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisa Kraków. Tomasz Kulawik: ja napiszę prawdę w raporcie. Zarząd podejmie decyzję

Bartosz Karcz, Piotr Tymczak
Wojciech Matusik
- Muszę napisać prawdę, o tym co było i jest teraz. A zarząd podejmie decyzję - mówi Tomasz Kulawik, trener Wisły Kraków.

Wisła Kraków: Kulawik czy inny trener? Decyzja zapadnie jeszcze w tym miesiącu

Obejmując zespół zapewne założył Pan jaki ma być efekt punktowy na zakończenie rundy jesiennej. Udało się zrealizować plan?
Wyznaczyłem sobie limit 20 punktów. Zabrakło więc do tego wyniku dwóch punktów. Mogliśmy je wywalczyć w zremisowanych meczach z Jagiellonią i Koroną. Założyłem sobie też, aby przede wszystkim poprawić styl i przywrócić u zawodników radość z gry, bo widać było, że to nie jest kolektyw.

Patrząc na ostatni mecz przegrany 1:4 z Zagłębiem, można powiedzieć, że nadal nie ma kolektywu, stylu i radości.
To był mecz kuriozum. Straciliśmy bramki po naszych głupich błędach, a nie przez to, że Lubin dobrze grał. Choćby pierwsza bramka – jak obrońca Jovanović może próbować obiegać szybkiego zawodnika rywali Małkowskiego. Tego nie trenuje się na zajęciach. To jest indywidualny błąd zawodnika. Tak samo Chavez przegrywa pojedynek z Małkowskim bark w bark, co wcześniej mu się nie zdarzało. Tego nie trenujemy. To wyniknęło pewnie z tego, że zawodnicy myślami byli już gdzieś na wakacjach, a nie na meczu. To jest najgorsze.

O wszystkich problemach napisze Pan w raporcie podsumowującym dwa miesiące pracy w Wiśle, od którego będzie zależeć to, czy poprowadzi Pan drużynę na wiosnę?
Muszę napisać prawdę, o tym co było i jest teraz. A zarząd podejmie decyzję.

W raporcie napisze Pan, że udało się zrealizować wszystkie plany szkoleniowe?
Brakowało mi jeszcze jednej dwutygodniowej przerwy na zgrupowania reprezentacji, która pozwoliłaby podnieść drużynę na wyższy pułap. Ostatnie dwa mecze pokazały, że nastąpił spadek formy. W meczu z Lechem walczyliśmy do końca. Z Górnikiem zaczęliśmy coraz bardziej topnieć.

Drużyna była źle przygotowana przez Pana poprzednika Michała Probierza?
Co tu dużo mówić, wszystko weryfikują wyniki.

W meczu z Górnikiem widać było, że to zabrzanie mają więcej sił?
Inaczej się gra jak strzela się bramkę w 7 minucie po stałym fragmencie.

W spotkaniu z Widzewem na początku Boguski zdobył dla Wisły dwie bramki, a później były męczarnie.
Tylko, że od 25 minuty zaczęła się brutalna gra Widzewa. A czy zawodnicy Wisły są do tego przyzwyczajeni? Myślę, że nie byli. Z tym był problem. I tak wielki plus np. dla Głowackiego, który przez cały czas był prowokowany, kopany, deptany i wytrzymał.

Zwycięstwo z Widzewem zapewne podbudowało zespół psychologicznie?
Problemem było to, że ta drużyna nie wygrywała od początku. Zawodnicy, którzy w poprzednich sezonach zdobywali mistrzostwa i większość meczów wygrywali, w tej rundzie zaczęli przegrywać. Nastąpił etap spadania w dół. Przestali wierzyć w swoje umiejętności i zaczęli więcej marudzić, że mimo starań nie wygrywają.

A jeżeli chodzi o grę, to z czym przez dwa miesiące Pana pracy był największy kłopot?
Nie zagraliśmy trzech spotkań z rzędu z tą samą obroną. Często trzeba było ją sklejać z różnych zawodników i wystawiać nowy skład defensywy, aby reagować na kontuzje i kartki. Myślę, że zdobylibyśmy więcej punktów, gdybyśmy ustabilizowali obronę i grali w niej tym samym ustawieniem.

Jest to trudne, bo Głowacki i Czekaj często są kontuzjowani.
Napisałem to w raporcie.

A potwierdza Pan, że Wisła straciła trochę punktów przez bocznych obrońców Frederiksena i Jovanovicia?
Cała drużyna pracuje w defensywie i ofensywie. Zdarzają się błędy, po których traci się bramki. Można stracić cztery gole, ale strzelić pięć i wygrać 5:4.

Na początku od składu odstawił Pan Chaveza. Jaki był tego powód?
Pojechał na zgrupowanie reprezentacji Hondurasu. Nie zagrał i de facto miał dwa tygodnie wakacji. Na początku myślał, że się na niego uwziąłem. Porozmawialiśmy i wszystko mu wytłumaczyłem. Dostał czas na to, aby nadrobić zaległości. Powiedziałem mu, że chcę aby był takim zawodnikiem jak rok temu. Dodałem: „Zrobiłeś mi największą przykrość, bo przez ciebie w domu mam przerąbane”. Zdziwił się bardzo: „Jak przerąbane?”. Wyjaśniłem: „Jesteś ulubieńcem moich dzieci, które są wkurzone na mnie, że nie wziąłem cię do osiemnastki”. Chavez roześmiał się.

Gdyby w grudniu były kolejne mecze ligowe, to kto stałby w bramce Wisły?
Wystawiłbym Miśkiewicza. W spotkaniu z Zagłębiem przepuścił cztery bramki, ale obrońcy mu w ogóle nie pomogli, a wręcz przeciwnie – narobili mu bałaganu.

Pareiko stracił miejsce między słupkami?
Jest to sygnał dla niego, że nie ma pewności czy będzie bronił. Przed nami jest okres przygotowawczy i jest rywalizacja.

Oczekiwań nie spełnił też Melikson.
Maor od pewnego czasu grał piłkę dla siebie. Za długo ją przetrzymywał, zamiast ją oddać sam próbował rozwiązać problem, aby w pojedynkę wygrać mecz. Zawsze w sezonie miał strzelonych kilka bramek. W tej rundzie zdobył gola w pierwszym spotkaniu, a później brakowało mu trafień. Gdyby miał ich więcej, to czułby się bardziej dowartościowany, a tak próbował to samodzielnie nadgonić.

Cała drużyna Wisły strzeliła mało bramek.
Odkąd z klubu odszedł Dawid Biton, który był takim podbramkowym killerem, potrafiącym na dwie sytuacje wykorzystać jedną, Wisła bazuje na tym, że przeważnie chce wjechać z piłką do bramki. Nie ma zawodnika, który będąc w polu karnym samodzielnie wykorzysta sytuację. Musimy mieć kilka dogodnych okazji, aby wygrać mecz.

Cwetan Genkow, który zdobył tylko trzy bramki nie pasuje do koncepcji?
Nie o to chodzi. Najważniejszą rzeczą w piłce nożnej jest zdrowa rywalizacja. Jak jej nie ma, to zawodnik wie, że będzie grał, a to jest mniejsze przełożenie na pracę. Jak zabieramy zdrową rywalizację, to podnoszenie umiejętności jest dużo wolniejsze.

To jaką rolę w zespole odgrywają ściągnięci do ataku Daniel Sikorski i Romell Quioto?
Ale powiedzmy sobie szczerze, dzięki akcji Sikorskiego wygraliśmy z Ruchem, z Górnikiem też zagrał bardzo dobry mecz.

Co z tego, jak nie strzela bramek.
Może w końcu Daniel się odblokuje i strzeli, a później dostanie takiego kopa, że będzie stał tyłem do bramki, gole będą wpadały i zostanie królem strzelców w rundzie wiosennej. Nikt tego nie wie, jak będzie.

A Quioto?
Dużo więcej się spodziewałem po nim. Tak było chociażby po tym, o czym rozmawiałem na temat Quioto nawet z Chavezem. Mówił, że Romell grał w reprezentacji, jest bardzo dobry technicznie, może występować na lewej i prawej pomocy. Prawda jest taka, że Quioto dostał szanse w meczach z Ruchem i Górnikiem i nic nie wniósł do gry.

A dlaczego nie stawiał Pan na młodzież tak mocno jak trener Probierz, choć to przecież Pan wychowywał tych zawodników w Młodej Ekstraklasie?
Znam tych zawodników. Wiem kogo na co stać. Nie można powiedzieć, że młodzi zawodnicy u mnie tylko siedzieli na ławce. Grali Czekaj, Chrapek, Szewczyk, Uryga. Trzeba jednak dać im czas.

Jeżeli szukać pozytywów, to jest nim postęp w grze Gordana Bunozy?
Bunoza sprawdził się jako środkowy i lewy obrońca. Znalazłbym jednak jeszcze dwie osoby, które ostatnio poszły w górę. Na prawej obronie odnalazł się Kew Jaliens i trzymał poziom. Grał też na innych pozycjach i było widać jego profesjonalizm, że gdzie się go ustawi, to daje jak najwięcej drużynie. Kolejnym zawodnikiem jest Boguski, który dawno nie miał takiej serii meczów z rzędu bez kontuzji. To dobry prognostyk przed okresem przygotowawczym. Jeżeli przepracuje go bez urazów, to może być bardzo wartościowym zawodnikiem, ponieważ może grać w środku pomocy oraz po jej lewej i prawej stronie. Można go ustawiać do gry kombinacyjnej.

A ilu chciałby Pan mieć nowych zawodników w pierwszej jedenastce?
Trzy, cztery zmiany powinny być. Potrzeba napływu świeżej krwi.

Na jakie pozycje potrzebne są wzmocnienia?
Przede wszystkim w obronie. Trzeba będzie też szukać dobrego napastnika.

To ilu wzmocnień można się spodziewać w kadrze Wisły podczas zimowego okna transferowego?
Będzie spotkanie zarządu, po którym dowiemy się jaka będzie polityka klubu, czy znajdą się pieniądze na to, aby zatrudnić nowych piłkarzy, czy też będziemy musieli pracować z tymi, którzy są.

Powtarza Pan, że ci którzy są w składzie potrafią grać lepiej. Ale może już nie w Wiśle?
Dlaczego? Dajmy im jeszcze czas, aby przygotowali się do kolejnej rundy, zgrali się. Podam przykład Garguły. Przez poprzedniego trenera został odsunięty od składu. Później do niego wrócił i kreował grę. Nikt o tym nie wie, że „Guła” od pięciu meczów grał na blokadzie, bo miał problemy z łękotką, ale chciał grać dla Wisły i jeszcze zdobył cztery bramki. Dał wygraną w meczu z Ruchem. W zawodnikach, którzy są w klubie jest sportowa złość. Nie zawsze w życiu wychodzi to, co zaplanujemy. Tak się też stało w przypadku tej drużyny, bo nieraz jest tak, że czegoś bardzo chcesz, a nie możesz i tego nie przeskoczysz. Piłkarze Wisły wiedzą jednak, że mogą grać dużo lepiej.

W czym Pan upatruje szczególnie szansę na lepszą grę wiosną?
Przede wszystkim w dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym. Jak po nim zawodnicy będą w stanie określić, że forma idzie w górę, zagrają dobrze w sparingach, będą dobre wyniki, to będą mogli się poczuć podbudowani psychicznie.

Jest jednak pytanie, czy Pan będzie przygotowywał zespół zimą?
Wszystko zależy od decyzji zarządu i właściciela klubu. Zobaczymy, czy wystarczy to co zrobiłem przez dwa miesiące, aby otrzymać szansę na dalszą pracę z zespołem.

Zna Pan standardy jakie są w Wiśle. Nie obawia się Pan, że po wynikach jakie osiągnął Pan z zespołem, pójdzie w ślady poprzedników?
Większość trenerów, którzy tu pracowali miała szansę na przygotowanie drużyny i brania odpowiedzialności za to, co się podczas takiego okresu zrobiło.

Na razie gratulujemy zdania na licencję UEFA Pro, która pozwala prowadzić nawet reprezentację. Proszę przypomnieć jaka była tematyka pracy dyplomowej?
Pisałem ją z psychologii sportu. Tytuł brzmiał: „Strategia wyborów celów indywidualnych w piłce nożnej”.

Ile czasu potrzebował Pan na zrobienie takiej licencji?
Zajęcia trwały półtora roku. Później miałem rok czasu na zdanie egzaminu.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto