Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy orzeczenie świdnickiego sądu, który w czerwcu uznał, że taksówkarz przekroczył jedynie granice obrony koniecznej, bo wyciągnął nóż i zadał nim śmiertelny cios zanim został zaatakowany. Zdaniem sądu działał jednak pod wpływem silnego wzburzenia i strachu i na tej podstawie postępowanie o zabójstwo umorzono. Wyrok w całości zaskarżyła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Wczoraj sąd nie podzielił jej zdania.
- Zachowanie Krzysztofa K. było uzasadnione strachem przed trójką młodych mężczyzn, którzy, jak mógł sądzić oskarżony, chcieli go zaatakować i zrobić mu krzywdę - tłumaczy sędzia Witold Franckiewicz, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. - Zwłaszcza że byli to wysocy i rośli mężczyźni - dodaje sędzia.
Matka chłopaka, która w procesie pełniła rolę oskarżyciela posiłkowego, nie kryje oburzenia wyrokiem. - Ten człowiek zabił mi dziecko, mimo że mój syn nic mu nie zrobił. To był grzeczny, normalny chłopak. A on mówi, że się przed nim bronił? Jak? Nożem? - denerwuje się Grażyna Brzoza i dodaje, że nie ma na świecie sprawiedliwości. - Bo gdzie ona jest? Skoro ja mam dziecko w grobie, a jego oprawca chodzi wolny - dodaje.
W podobnym tonie wypowiadają się znajomi chłopaka, którzy przychodzili na niemal każdą rozprawę w sądzie. - Damian miał tyle planów na przyszłość i marzeń. A ten człowiek wszystko mu odebrał. Trudno się z tym pogodzić - mówią.
Do zdarzenia doszło w październiku 2009 roku. Damian z dwójką kolegów bawili się w jednej z wałbrzyskich dyskotek. Było im duszno, więc wyszli na zewnątrz. Nieopodal zauważyli taksówkarza, pobiegli za nim. Chcieli go, jak sami przyznali, nastraszyć. To dlatego, że im podpadł. Chodziło o sytuację sprzed kilku tygodni. Przyjaciel Damiana, Michał, był wtedy klientem Krzysztofa K. i nie chciał zapłacić za kurs tyle, ile żądał taksówkarz. Cena wydała mu się wygórowana. W efekcie Krzysztof K. zmusił go do tego, grożąc nożem (sąd w Świdnicy skazał go za to na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, ale wczoraj sąd apelacyjny zmienił wyrok na karę bezwzględną). Chłopcy dogonili mężczyznę, zanim jednak zdążyli cokolwiek zrobić, oskarżony bez słowa wbił nóż Damianowi w serce. Chłopak zmarł. Taksówkarz wrócił do domu jakby nigdy nic. Następnego dnia zatrzymała go policja.
Był jak Rambo
Krzysztof K. to znana w Wałbrzychu postać. Mówiono na niego Rambo, bo ubierał się w ciuchy moro i zawsze nosił przy sobie długi nóż.
Był też znany ze swej agresywności i z tego, że za kursy taksówką żądał wygórowanych kwot, a kiedy młodzi ludzie odmawiali, groził im pobiciem. Wiele osób ze strachu płaciło. Nie był zrzeszony w żadnej korporacji taksówkarskiej.
K. był już karany za pobicie młodego mężczyzny.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?