Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczna historia psa kupionego na Targu pod Gubałówką

Olga
archiwum Polskapresse
Przeczytaj wzruszający list internautki, która opisała historię potwornego cierpienia psa - labradora, kupionego na targu pod Gubałówką.

Jestem mieszkanką Warszawy, dwa tygodnie temu wyjechałam z mężem na urlop do Zakopanego. Ostatni dzień pobytu spędziliśmy na spacerze pod Gubałówką, gdzie kupiliśmy przepięknego, malutkiego pieska - labradora, który miał wtedy niecałe 8 tygodni.

Nie był to piesek z hodowli, czego mieliśmy pełną świadomość, jednak ujął nas sobą od pierwszej chwili, jak tylko go ujrzeliśmy. Pan, który nam go sprzedawał powiedział, że piesek nie jest szczepiony ani odrobaczony, należy zrobić to kiedy będzie miał 8 tygodni.

Z takim też zamiarem wróciliśmy z nim do Warszawy na drugi dzień. Mały był okazem zdrowia i nieopisanej radości. Nazwaliśmy go Lucky, bo był się dla nas wielkim szczęściem. Dwa dni później piesek zachorował. Badania wykazały, że mały ma parwowirozę. Kupiliśmy go chorego, o czym nie mieliśmy pojęcia.

Z godziny na godzinę stan Lucky'ego się pogarszał. Lekarze robili co tylko mogli, my też. Umarł po 5 dniach heroicznej walki, w ogromnym bólu i cierpieniu.

Gdybyśmy wiedzieli na początku, że tak się to zakończy, nie pozwolilibyśmy mu się tak męczyć, ale lekarze dawali nam nadzieje, wiedzieliśmy, że jest szansa, że nasz piesek z tego wyjdzie. Wierzyliśmy, że tak będzie. Niestety, nie udało się. Pozostał nam ogromny żal i smutek. I chociaż Lucky był z nami tylko 9 dni, stał się ukochanym członkiem rodziny.

Nigdy wcześniej nie miałam większego zdania w tej kwestii, ale historia Lucky'ego uświadomiła mi, jakim procederem jest sprzedaż psów, zwierząt na targu, giełdzie czy pod Gubałówką, jak to było w moim przypadku. I wcale nie chodzi o pieniądze, a o fakt, że ktoś chce tylko na tym zarobić. Ja przez chwile nawet nie pomyślałam o pieniądzach, ale to, czego żałuję, że pan sprzedawca nie widział, jak sprzedany przez niego pies się męczył. Może następnym razem pomyślałby, że psa trzeba zaszczepić na czas, zanim się go sprzeda.

Zwierząt nie powinno stawiać się ponad ludzi, ale my - ludzie, nie mamy prawa decydować o ich losie, prowadząc do tak wielkiego cierpienia naszych małych przyjaciół. Ja swojego maleństwa nie zdołałam uratować, choć robiłam wszystko, co w mojej mocy. Wszystko, co w przypadku parwowirozy zrobić można było.

Mam jednak nadzieję, że inne pieski, kupione jak mój, gdzieś na ulicy, miały więcej szczęścia, że ludzie, którzy je sprzedają, licząc na materialny zysk, pomyślą nie tylko o sobie, ale przede wszystkim o zwierzętach, które tak samo jak my odczuwają ból i cierpią przez nasza ludzką głupotę.

Olga

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto