Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawdziliśmy, jak sokoły strzegą lotniska w Balicach [4xVIDEO]

Katarzyna Ponikowska
Jan Hubrich
Dziś nie mają już tyle pracy, ile kilka lat temu. To dobrze o nich świadczy, bo oznacza, że sprawdzają się w swojej roli. - Kiedyś tu było czarno od ptactwa. Teraz jest spokój - mówi na wstępie Janusz Oraczewski, Safety Officer z krakowskiego lotniska.

Zobacz także: O tym, jak Majchrowski chce ratować finanse Krakowa

Dom w ciekawej okolicy

Jesteśmy na polanie, w pobliżu oddanego około rok temu łącznika i pasa startowego. Stoi tu 12 dużych klatek, tzw. wolier. To mieszkania ptasich pracowników lotniska - rarogów, sokołów i jastrzębi.

Mają domy w ciekawej okolicy. Jest zielona trawa, drzewa i pojedyncze krzaki. Klatki ustawiono w stronę południową, żeby ptaki mogły zażywać słonecznych kąpieli. Niestraszny im też wiatr.

Martwi tylko jedno. To drapieżniki, które na wolności cały czas fruwają, a tutaj wychodzą z klatek tylko czasem. - Nie wydaje mi się, żeby im było źle - rozwiewa wątpliwości sokolnik Marcin Bonczar. - Są najedzone i nie pracują ciężko, około trzy-cztery godziny dziennie - zapewnia.

Landroverem na patrol

Żeby to sprawdzić wsiadam razem z sokolnikiem do białego landrovera. Towarzyszy nam raróg stepowy. Ma założony na głowę skórzany kapturek, który zakrywa mu oczy. Wszystko po to, żeby ptak nie denerwował się podczas podróży.

Dodatkowo wyposażony jest w dzwoneczek (żeby łatwiej było go znaleźć, gdy rzuci się za zdobyczą w krzaki) oraz nadajnik radiowy i tabliczkę z numerem telefonu (żeby móc łatwiej namierzyć ptaka, jeśli ucieknie).

No to w drogę! W aucie trzęsie niemiłosiernie, bo jedziemy po lotniskowej łące. Wkrótce docieramy jednak do pasa startowego lotniska. Tu krótki postój w oczekiwaniu na zgodę na wjazd od wieży kontroli lotów. Jest zgoda! - Czasem, kiedy kilka samolotów startuje i ląduje jeden po drugim, na zgodę trzeba poczekać nawet i pół godziny. Jak nam się spieszy, jedziemy przez łąkę - zdradza Bonczar.

Kiedy na horyzoncie pojawia się nieproszony latający gość, zatrzymujemy się. Sokolnik wypuszcza raroga za ptakiem. Ten jest jednak szybszy. Raróg wraca na specjalny wabik, do którego przywiązany jest kawałek mięsa.

- Zwykle polowanie kończy się niepowodzeniem, ale nie o to tu chodzi. Naszym zadaniem jest przepłoszyć stąd inne ptaki, a to działa - zapewnia Bonczar.

Etat na stadionie Wisły

Poza jednym myszołowem nad lotniskiem nie widać innych ptaków. Jeśli się pojawią, do akcji wkracza któryś z podopiecznych sokolnika.

- Gawrony rozpoznają auto już z odległości pół kilometra. Wiedzą, że nasza obecność jest dla nich zagrożeniem - wyjaśnia sokolnik.

Marcin Bonczar zajmuje się hodowlą i układaniem ptaków od 17 lat. Zaczynał od polowania z sokołami. Potem pracował jako sokolnik w Kanadzie na amerykańskich polach upraw borówek. W 2007 r. rozpoczął pracę w krakowskim porcie lotniczym. Dwa razy w tygodniu jego firma płoszy gołębie na stadionie Wisły.

Pan Marcin wie o swoich podopiecznych wszystko. Wie, że zwinne i szybkie sokoły są doskonałe do płoszenia szpaków, a wolniejsze jastrzębie lepiej poradzą sobie z gawronami. Wie, które nie powinny pracować zimą, bo mogą odmrozić skrzydła.

- Nie każdy ptak nadaje się do pracy na lotnisku - podkreśla Bonczar. - Tu sprawdzają się te spokojne, reagujące na polecenia - dodaje. Układa ptaki od małego.

- Kiedyś ustawił je wszystkie w rządku. Wyglądał jak nauczyciel ze swoimi uczniami - żartuje Oraczewski.
Podopieczni Bonczara mają bardzo odpowiedzialną pracę. Bo dzikie ptaki fruwające swobodnie nad lotniskiem to zagrożenie dla samolotów. W 2008 r., kiedy czapla siwa zderzyła się z maszyną, zgniotła dziób samolotu. Jednak najniebezpieczniej robi się wtedy, gdy ptak dostanie się do silnika samolotu.

Gołębie na kolację

Na drugi patrol jedziemy z samicą jastrzębia harrisa. Ta podróżuje bez kapturka, bo siedzi na ręku swojego opiekuna. - Przy niej nie trzeba wychodzić z auta. Po wypuszczeniu sama wraca do samochodu - wyjaśnia Bonczar.

Jastrząb wykonuje dwa loty i odwozimy go do wolier. Czas na kolację. Menu ma urozmaicone: gołębie, przepiórki i jednodniowe kurczaki. Wszystko oczywiście surowe. - Jedzą średnio pół gołębia dziennie. Plus to, co uda im się upolować - mówi sokolnik.

Ptak dostaje też kuwetę z wodą, w której może oczyścić piórka. Harris kończy już służbę tego dnia.

Ptasi zastęp

Na 400-hektarowym lotnisku pracuje jedenaście ptaków. W wolierach jest miejsce dla dwunastu, ale jeden wybrał wolność i jego klatka stoi na razie pusta. Podopieczni sokolnika to m.in. jastrzębie, rarogi i sokoły. Samce i samice. Niektóre są dopiero wdrażane do odpowiedzialnej służby, bo na lotnisko trafiły kilka miesięcy temu. Inne pracują dla Krakow Airport już cztery lata, czyli od momentu, kiedy lotnisko zdecydowało się zatrudnić sokolnika. Kiedy go jeszcze nie było, port miał inne metody walki z ptactwem.

Pracownicy odstraszali nieproszonych gości strzałami świetlno-hukowymi, armatkami gazowymi oraz krzykaczkami, czyli automatami, które kraczą. Nie były jednak do końca skuteczne, ponieważ ptaki szybko oswajają się z tymi odgłosami i przestają na nie reagować. Dopiero sokoły rozwiązały problem.

Stare mapy Krakowa! Sprawdź, jak wyglądało miasto w 1836 r. i znajdź swoją ulicę!

Wisła Kraków: archiwalne stroje "Białej Gwiazdy" z ostatnich stu lat [ZDJĘCIA]

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sprawdziliśmy, jak sokoły strzegą lotniska w Balicach [4xVIDEO] - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto