Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Siemacha" zamyka placówki. Brakuje pieniędzy

Marcin Warszawski
fot. Wojciech Matusik
Placówki Stowarzyszenia "Siemacha" przy ulicy Lea i na osiedlu Górali przestaną istnieć wraz z końcem stycznia przyszłego roku. Powód? Brakuje ponad 700 tysięcy złotych na ich utrzymanie.

Stowarzyszenie "Siemacha" działa w Krakowie od prawie 20 lat i prowadzi 7 oddziałów tzw. wsparcia dziennego, z których korzystają setki dzieci i młodzieży. Za kilka tygodni to się jednak zmieni. Dwie placówki: przy ul. Lea oraz na os. Górali, zostaną zamknięte wraz z końcem stycznia przyszłego roku. Powodem jest mniejsza dotacja z budżetu miasta dla stowarzyszenia.

- O likwidacji dowiedzieliśmy się w poniedziałek. Nasze dzieci są zrozpaczone. Jedne płaczą, inne się buntują i nie chcą chodzić do szkoły. My nie wiemy, jak im wytłumaczyć, że przegrały z ekonomią - oburza się Monika Apryas, której dziecko uczęszcza do "Siemachy". Rodzice zapowiadają, że to dopiero początek walki o utrzymanie ośrodków.

W ubiegłym roku na funkcjonowanie wszystkich placówek dla dzieci i młodzieży wydano 8 milionów złotych z budżetu miasta, z czego 5 mln trafiło do "Siemachy". W tym roku pieniędzy będzie jednak o 700 tysięcy mniej, straci je tylko "Siemacha".

- Planując wydatki, musieliśmy brać pod uwagę wiele czynników. Wybraliśmy naszym zdaniem optymalne rozwiązanie. "Siemacha" ma najwięcej oddziałów i możliwości restrukturyzacji, która może polegać na przykład na łączeniu poszczególnych placówek - tłumaczy Jan Żądło, dyrektor Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta Krakowa.

Zdaniem urzędników, cięcia funduszy dla "Siemachy" pozwolą zapewnić pieniądze na funkcjonowanie 8 innych placówek wsparcia dziennego, prowadzonych przez takie podmioty, jak m.in.: Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka czy Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju NH.

Dominik Rogóż, rzecznik Stowarzyszenia "Siemacha", tłumaczy dlaczego oszczędności muszą polegać na likwidacji dwóch placówek. - Urząd Miasta zwrócił się do nas z prośbą o wygenerowanie oszczędności. Nie mogliśmy naszym siedmiu placówkom dziennym obniżyć równo budżetu o kilkanaście procent, gdyż odbiłoby się to na jakości oferowanych zajęć - twierdzi Dominik Rogóż.

Jego zdaniem, młodzież z placówki przy ulicy Lea będzie mogła uczęszczać na zajęcia do placówki przy ulicy Długiej, zaś dawni uczestnicy zajęć z os. Górali skorzystają z centrum ComComZone przy ulicy Ptaszyckiego.

Likwidacja dwóch placówek "Siemachy" oznaczać będzie również zwolnienia. - Pracownikom z umowami na czas nieokreślony zaproponowaliśmy zatrudnienie na innych stanowiskach w pozostałych oddziałach. Niestety, mimo tego kilkanaście osób będziemy musieli zwolnić - przyznał Dominik Rogóż.

Rodzice nie kryją oburzenia, twierdzą, że władze Krakowa oszczędzając na edukacji, brną w ślepy zaułek. - Na Rynku znowu organizuje się imprezę sylwestrową, a pieniędzy brakuje na szkoły, świetlice i stołówki. Za nieudolną reformę krakowskiej edukacji prezydent powinien podać się do dymisji - podsumowuje Artur Stefańczyk, jeden z rodziców.

Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ, nie pozostawia złudzeń: - Te oszczędności będą miały złe skutki. Likwidacja ośrodków, które mają bardzo dobrą renomę, będzie dużą stratą dla wielu młodych ludzi.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Siemacha" zamyka placówki. Brakuje pieniędzy - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto