Stowarzyszenie "Siemacha" działa w Krakowie od prawie 20 lat i prowadzi 7 oddziałów tzw. wsparcia dziennego, z których korzystają setki dzieci i młodzieży. Za kilka tygodni to się jednak zmieni. Dwie placówki: przy ul. Lea oraz na os. Górali, zostaną zamknięte wraz z końcem stycznia przyszłego roku. Powodem jest mniejsza dotacja z budżetu miasta dla stowarzyszenia.
- O likwidacji dowiedzieliśmy się w poniedziałek. Nasze dzieci są zrozpaczone. Jedne płaczą, inne się buntują i nie chcą chodzić do szkoły. My nie wiemy, jak im wytłumaczyć, że przegrały z ekonomią - oburza się Monika Apryas, której dziecko uczęszcza do "Siemachy". Rodzice zapowiadają, że to dopiero początek walki o utrzymanie ośrodków.
W ubiegłym roku na funkcjonowanie wszystkich placówek dla dzieci i młodzieży wydano 8 milionów złotych z budżetu miasta, z czego 5 mln trafiło do "Siemachy". W tym roku pieniędzy będzie jednak o 700 tysięcy mniej, straci je tylko "Siemacha".
- Planując wydatki, musieliśmy brać pod uwagę wiele czynników. Wybraliśmy naszym zdaniem optymalne rozwiązanie. "Siemacha" ma najwięcej oddziałów i możliwości restrukturyzacji, która może polegać na przykład na łączeniu poszczególnych placówek - tłumaczy Jan Żądło, dyrektor Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta Krakowa.
Zdaniem urzędników, cięcia funduszy dla "Siemachy" pozwolą zapewnić pieniądze na funkcjonowanie 8 innych placówek wsparcia dziennego, prowadzonych przez takie podmioty, jak m.in.: Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka czy Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju NH.
Dominik Rogóż, rzecznik Stowarzyszenia "Siemacha", tłumaczy dlaczego oszczędności muszą polegać na likwidacji dwóch placówek. - Urząd Miasta zwrócił się do nas z prośbą o wygenerowanie oszczędności. Nie mogliśmy naszym siedmiu placówkom dziennym obniżyć równo budżetu o kilkanaście procent, gdyż odbiłoby się to na jakości oferowanych zajęć - twierdzi Dominik Rogóż.
Jego zdaniem, młodzież z placówki przy ulicy Lea będzie mogła uczęszczać na zajęcia do placówki przy ulicy Długiej, zaś dawni uczestnicy zajęć z os. Górali skorzystają z centrum ComComZone przy ulicy Ptaszyckiego.
Likwidacja dwóch placówek "Siemachy" oznaczać będzie również zwolnienia. - Pracownikom z umowami na czas nieokreślony zaproponowaliśmy zatrudnienie na innych stanowiskach w pozostałych oddziałach. Niestety, mimo tego kilkanaście osób będziemy musieli zwolnić - przyznał Dominik Rogóż.
Rodzice nie kryją oburzenia, twierdzą, że władze Krakowa oszczędzając na edukacji, brną w ślepy zaułek. - Na Rynku znowu organizuje się imprezę sylwestrową, a pieniędzy brakuje na szkoły, świetlice i stołówki. Za nieudolną reformę krakowskiej edukacji prezydent powinien podać się do dymisji - podsumowuje Artur Stefańczyk, jeden z rodziców.
Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ, nie pozostawia złudzeń: - Te oszczędności będą miały złe skutki. Likwidacja ośrodków, które mają bardzo dobrą renomę, będzie dużą stratą dla wielu młodych ludzi.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?