Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Semir Stilić: Jak mam zaufanie, to gram najlepiej

Rozmawiał Bartosz Karcz
Semir Stilić (w środku) w barwach Lecha w meczu przeciwko Wiśle, marzec 2012 r.
Semir Stilić (w środku) w barwach Lecha w meczu przeciwko Wiśle, marzec 2012 r. Andrzej Banaś
Semir Stilić podpisał z Wisłą Kraków 15-roczny kontrakt. Bośniak wierzy, że w barwach krakowskiego klubu nawiąże do swojego najlepszego okresu w karierze, gdy występował w Lechu Poznań. Wtedy też jego trenerem był Franciszek Smuda. - Nie muszę dużo rozmawiać z trenerem Smudą. Wystarczy, że powie mi tak, jak to robił w Lechu, żebym robił swoje – mówi nowy piłkarz „Białej Gwiazdy”.

- Co było głównym powodem pańskiej decyzji o powrocie do Polski? Fakt, że w naszej lidze grał Pan bardzo dobrze czy raczej przesądziła osoba trenera Franciszka Smudy, z którym współpracował Pan w Lechu Poznań?
- Grałem w Polsce cztery lata. Szczególnie pierwszy rok pod kierunkiem trenera Smudy był najlepszy w całej mojej karierze. Jestem typem piłkarza, który musi czuć zaufanie. U trenera Smudy je mam. Nie chodzi o to, że ktoś coś da mi za darmo. Po prostu, jak mam zaufanie, to gram najlepiej.

- Dlaczego nie udało się Panu na Ukrainie czy przede wszystkim w Turcji?

- W Turcji na początku wszystko wyglądało dobrze. Grałem, strzelałem bramki, miałem asysty. Drużyna miała jednak słabe wyniki, więc zmieniono trenera. Wcześniej słyszałem, że w Turcji już tak jest, że jak przychodzi nowy trener, to sprowadza swoich zawodników, odstawiając kilku z tych, którzy już w danym klubie są. Ja trenowałem, dawałem z siebie wszystko, ale zostałem odstawiony.

- Trener Smuda już późną jesienią wspominał, że chętnie widziałby Pana w Wiśle. Wtedy był już pierwszy wasz kontakt?
- Myślałem przede wszystkim o odejściu. Miałem dziewięciomiesięczny kontrakt w Gaziantepsporze. W Turcji wiedzieli, że na mnie nie zarobią. Powiedzieli mi, że możemy rozwiązać umowę wcześniej, bo trener nie widzi mnie w pierwszym składzie. Oni mieli również problemy finansowe, co też wpływało na niektóre decyzje.

- Nie było problemów przy rozwiązywaniu kontraktu?
- Myślałem, że nigdy czegoś takiego nie przeżyję. Mój menedżer chodził od jednego dyrektora do drugiego. Trochę to trwało, kosztowało sporo nerwów. Cały czas myślałem przy tym wszystkim, żeby szybko znaleźć sobie nowy klub, w którym będę mógł dojść do wysokiej formy. Cieszę się, że tym klubem okazała się Wisła.

- Miał Pan inne oferty?
- Miałem sporo propozycji. Przy wyborze klubu kierowałem się jednak również tym, żebym znalazł się w takim zespole, w którym będę mógł pograć trochę dłużej. W ostatnim czasie za dużo było tych zmian i potrzebuję wreszcie stabilizacji.

- Chce Pan coś udowodnić sobie, kibicom?
- Piłka jest taka, że każdego dnia musisz udowadniać, że jesteś dobry. Czasami jednak nawet to nie wystarczy. Przekonałem się o tym w Turcji, gdy po jednym z meczów, w którym strzeliłem trzy bramki, w następnym nie było mnie nawet w meczowej kadrze. To były dla mnie dziwne zwyczaje. Dlatego doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie i wolę pójść do innego klubu. W Turcji oczywiście są wielkie kluby, jak Galatasaray, Fenerbahce czy Beskitas. W innych już jednak nie jest tak różowo i wielu piłkarzy narzeka.

- Jak Pan wspomina Wisłę, przeciwko której grał Pan kilka lat temu?
- Mecze przeciwko Wiśle zawsze były bardzo ciężkie. Taka jest jednak piłka, że nigdy nie wiesz gdzie możesz za chwilę trafić. Gdy grałem w Lechu, dawałem z siebie sto procent. Jako profesjonalny piłkarz chcę teraz tak samo podchodzić do sprawy w Wiśle. Dam dla niej wszystko.

- Kibice Wisły wspominają, że w 2010 roku po strzelonym rzucie karnym wykonał Pan w ich kierunku gest, przykładając rękę do ucha, jakby chciał Pan ich uciszyć. Pamięta Pan tę sytuację?
- Pamiętam bardzo dobrze i to nie był gest w kierunku kibiców Wisły, ale w stronę całego stadionu. To był dla mnie wtedy trudny okres w Poznaniu. Wiele osób na mnie narzekało, że nie daję drużynie tyle, ile powinienem. Przed tym meczem do rzutu karnego był wyznaczony ktoś inny, ale to ja wziąłem piłkę i po tym jak wpadła do siatki, wykonałem gest w kierunku moich krytyków.

- Myśli Pan, że będzie dobrze czuł się w stylu gry, jaki preferuje Wisła?
- Taką mam nadzieję. Znam kilku piłkarzy Wisły. Wiem, jakimi zawodnikami są Paweł Brożek czy Rafał Boguski. W futbolu już tak jest, że dobry zawodnik, żeby pokazać to co ma najlepszego, musi mieć obok siebie również dobrych partnerów. Wierzę, że teraz wszyscy wspólnie poprowadzimy Wisłę do sukcesów.

- Trener Smuda rozmawiał z Panem? Mówił, jaką rolę widzi dla Pana w swojej drużynie?

- Wszyscy wiedzą, na jakiej pozycji czuję się najlepiej. Nie muszę dużo rozmawiać z trenerem Smudą. Wystarczy, że powie mi tak, jak to robił w Lechu, żebym robił swoje.

- Na podobnej do Pana pozycji, środku pomocy gra Łukasz Garguła, który miał świetną jesień. Myśli Pan, że możecie grać obok siebie czy raczej będziecie rywalizować o miejsce?
- Myślę, że w jedenastce znajdzie się miejsce dla każdego dobrego piłkarza.

- Kiedy był Pan pewien, że trafi do Wisły?
- Mój kontrakt w Turcji został rozwiązany dwa, trzy tygodnie temu. Od tego czasu miałem kilka propozycji. Długo rozmawiałem ze swoją rodziną na temat wyboru klubu. Mam jednak 26 lat i dla mnie teraz najważniejszą rzeczą jest zagrać dobry sezon, wrócić do dawnej formy. Tym kierowałem się w pierwszym rzędzie przy wyborze klubu. Powtórzę jeszcze raz, najlepiej grało mi się u trenera Smudy. Ważnym elementem jest też to, że drużyna walczy o mistrzostwo. Lepiej czuję się w zespole, grającym ofensywnie, a nie np. walczącym o utrzymanie. W takiej drużynie, która bije się o zaszczyty, mogę najlepiej pokazać swój potencjał.

- Biorąc pod uwagę to, jak poszło Panu po wyjeździe z naszego kraju, wychodzi na to, że polska liga jest dla Pana najlepsza.
- Coś w tym jest. W Polsce zagrałem około 150 meczów. Znam dobrze waszą ligę. Chciało mnie Dinamo Zagrzeb, kluby z Belgii czy Holandii. Gdybym się jednak zdecydował na, któryś z tamtych kierunków, to byłaby dla mnie kolejna niewiadoma. Tutaj będę czuł się pewniej. Ważny jest też język, który dobrze znam.

- Wisła miała przez ostatnie dwa lata spore problemy, kończyła rozgrywki w środku tabeli. Nie obawia się Pan, że to nie jest już ten klub, z którym rywalizował Pan o mistrzostwo?
- Ale jesień Wisła skończyła w czołówce. To oznacza, że drużyna znów idzie do przodu, a to również jest dobre dla mnie. Myślę, że Wisła właśnie wraca na swoje miejsce.

- I wierzy Pan, że jesteście w stanie na poważnie włączyć się w walkę o mistrzostwo Polski?
- Wierzę! Teraz trzeba dobrze przygotować się do sezonu i przy tym nowym regulaminie wszystko będzie możliwe. Oczywiście, jak to w sporcie, potrzebne będzie również szczęście, ale na pewno stać nas będzie na grę o najważniejsze cele.

- Z którym numerem będzie Pan występował w Wiśle?
- Najprawdopodobniej z 18.

- W jakiej formie fizycznej dołączy Pan do kolegów z nowej drużyny?

- W Turcji sezon trwał prawie do końca grudnia. Później miałem może dziesięć dni przerwy i podjąłem treningi indywidualne. Jestem w dobrej formie fizycznej, a jeśli nawet mam jakieś zaległości w stosunku do kolegów, którzy trenują już razem do kilkunastu dni, to szybko je nadrobię. Na start sezonu na pewno będę w pełni gotowy.

- Co chciałby Pan na koniec powiedzieć kibicom Wisły?

- Zrobię wszystko, żeby byli zadowoleni z mojej gry. W każdym meczu dam z siebie sto procent i mam nadzieję, że po ostatnim meczu sezonu wszyscy razem będziemy świętować...

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto