Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŚDM Kraków. 2016. Nie ma planu, jak pokierować pielgrzymami

Piotr Rąpalski
Jedyna firma, która odważy się organizować ruch w mieście na Światowe Dni Młodzieży, chce 5 mln zł. Przetarg unieważniono, prace wciąż nie ruszyły, a pozostało niecałe pięć miesięcy. Będzie chaos?

Ciągle nie rozpoczęły się prace nad organizacją ruchu w mieście na czas Światowych Dni Młodzieży. A czas ucieka, zostało niecałe pięć miesięcy. Tymczasem jedyna firma, która odważyła się zgłosić do przetargu na wykonanie tego zadania, zażyczyła sobie aż 5 mln zł. Musi zatrudnić ok. 120 osób, przygotować projekt opanowania tłumu 2,5 mln pielgrzymów, zdobyć i rozstawić kilka tysięcy znaków drogowych i barierek. Sama przyznaje, że czasu już jest bardzo mało. Przetarg jednak unieważniono, bo Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zabezpieczył tylko 2 mln złotych na ten cel. Już od zeszłego tygodnia urzędnicy zastanawiają się jak wybrnąć z tej sytuacji.

Dla przykładu, organizację ruchu na majowe imprezy sportowe, jak Cracovia Maraton oraz lipcowy krakowski etap Tour de Pologne, planuje się od stycznia. Już rozstrzygnięto na to przetarg. Takie imprezy powodują jednak wyłączenie z ruchu zaledwie kilku ulic na cześć dnia. Wprowadza się też stosunkowo niewiele zmian.

A ŚDM to coś z czym miasto jeszcze się nie mierzyło. 2,5 mln pielgrzymów nadciągnie ze wszystkich stron świata do Krakowa. Samochodami, pociągami, koleją, autokarami. Będą rozlokowani w kilku obozach oraz w domach, szkołach i parafiach, również poza Krakowem. Uroczystości mają odbywać się na Błoniach, w Łagiewnikach i Wieliczce - zorganizować trzeba zatem ruch w całym Krakowie, w którym, przypomnijmy, mieszka jeszcze prawie milion osób. A ŚDM odbywa się przez tydzień, a nie kilka godzin!

Co prawda Politechnika Krakowska pracuje już nad planem transportowym dla ŚDM, ale to ogólny projekt, który ciągle się zmienia. Organizacja ruchu to już dokument szczegółowy, dotyczy każdej ulicy, każdego znaku, objazdów i ustawienia barierek, które wyznaczą trasy przemarszu pielgrzymów.

- Do przygotowania takiej organizacji ruchu trzeba masy ludzi, uzgodnień z wieloma służbami. Później miasto może mieć wiele uwag, projekt będzie poprawiany, a to też zabierze czas - mówi Stanisław Albricht, ekspert ds. transportu z firmy Altrans. Zastrzeżenia może mieć sam ZIKiT, ale też policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe, Biuro Ochrony Rządu i wojsko, które również ma pomagać przy ŚDM.

- A cena rośnie, firma wie, że miasto musi to zrobić, a z każdym uciekającym dniem ryzyko się zwiększa i jest wkalkulowywane w koszty - dodaje Albricht.

Urzędnicy uważają, że mają czas. - Trwa ponowna analiza kosztów. Gdy zostanie zakończona, zdecydujemy co dalej zrobić. Możliwości jest kilka. Jedną z nich jest ponowne ogłoszenie przetargu. Inna to skorzystanie ze specustawy dla ŚDM. Gdy ta wejdzie w życie, uprości kwestie formalne co do wyboru najlepszej oferty na to zadanie - mówi Piotr Hamarnik z ZIKiT.

Specustawa dotyczy organizacji ŚDM, ma określić m.in. zasady działanie służb, finansowanie ze strony rządowej, uprościć przepisy, w tym te dotyczące właśnie zamówień publicznych. Ale Sejm ciągle jej nie uchwalił.

Jeśli to się stanie, oferta na organizację ruchu w Krakowie zapewne znów będzie jedna - firmy TM-VIA, która i tak do współpracy wzięła inne przedsiębiorstwa, bo zadanie jest ogromne. I wtedy może zażyczyć sobie więcej niż 5 mln zł. W cenę wliczy też spłatę ewentualnych kar, gdyby coś nie wyszło lub były opóźnienia.

- Potrzebna jest armia ludzi i tysiące znaków, barierek, słupków. 20 samochodów, 20 brygad, czyli jakieś 120 osób, przez 24 godziny. Mają przygotować organizację ruchu tuż przed ŚDM i czuwać nad nią w trakcie imprezy. Muszę podwoić zasoby firmy, tego się nie da zrobić za darmo - mówi Paweł Ludwig, prezes TM-VIA. - To dotyczy samej realizacji, a jeszcze projekt i jego uzgodnienie. Czas ucieka i nie wiem, czy się podejmiemy też projektowania. To nie jedna kartka papieru, ale tysiące stron i mapy dla całego miasta - dodaje. Czeka na decyzję urzędników, liczy na współpracę.

Urzędnicy swój brak obaw tłumaczą tym, że „czas na wykonanie zadania to kilka tygodni prac projektowych i dwa tygodnie prac w terenie”. Można się zatem dziwić dlaczego ZIKIT, liczący ok. 500 pracowników, jest skazany na drogą pomoc z zewnątrz.

- Mamy cztery osoby, które zajmują się dużymi, skomplikowanymi projektami. W naszej ocenie do realizacji tego zakresu trzeba by ośmiu osób, które tylko tym by się zajmowały - podaje Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT. Skoro niewielka grupa urzędników mogłaby się tym według ZIKiT zająć, to po co firma za miliony?

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto