Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Runmageddon 2018. Śmiałkowie przetrwali ból, stres i deszcz

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Runmagedończycy pojawili się nad Zalewem na Piaskach w gminie Liski. Na starcie robili pompki w wodzie. Pokonali błoto, kamienie, wodę, druty kolczaste, ciężkie opony, skośne ścianki, serie rowów do przeskoczenia. A cały ten trud potęgowały jeszcze strugi deszczu.

KLIKNIJ I ZOBACZ NAJNOWSZE ZDJĘCIA Z RUNMAGEDDONU!

RUNMAGEDDON 2018 KRAKÓW. ZOBACZ ZDJĘCIA! KLIKNIJ >>>

Runmageddon Kraków 2018. Sobota na trasie nad zalewem w Kryspinowie [GALERIA ZDJĘĆ]

Runmageddon. Ulewno-błotnista niedziela w Kryspinowie [ZDJĘCIA]

To miało być plażowanie ekstremalne; w wydaniu runmageddon. I było: w strugach deszczu, błocie, wśród zasieków i przeszkód. Organizatorzy ekstremalnego biegu na Zalewie na Piaskach w Budzyniu zapraszając śmiałków obiecywali solidną dawkę wody i dotrzymali słowa. Zasieki w wodzie, tunele w błocie, po którym lała się woda, zjazd do wody, trzymetrowe ścianki ociekające wodą. Tak wyglądały mordercze zmagania w sobotę i w niedzielę.

Pierwsi runmageddończycy startowali już od godz. 7.40 rano. A rozgrzewka zaczęła się od pompek w zimnej wodzie. Potem noszenie worków z piaskiem i zasieki z drutów kolczastych tuż nad powierzchnią zalewu. Były nieco strachu, mnóstwo trudu, a nawet bólu.

Na śliskie poręcze do pokonania na rękach i zbyt szeroki rozstaw narzeka Agnieszka.

- Nie wykonasz przeszkody? Nie martw się, jest na to sposób. 20 karnych padnij-powstań - pociesza sędzia na jednej z przeszkód runmageddonu. Po kilku próbach nie tylko Agnieszka w mokrej trawie i błocie wykonała na komendę: Padnij, powstań! Padnij, powstań!

Runmageddończycy wiedzieli, że podczas kilkukilometrowego biegu łatwo opaść z sił. Już na starcie, po pompkach w wodzie, trzeba było zarzucić na plecy worek z piaskiem i ruszyć z nim w trasę.

- Waży z 10 kg - szacowali panowie. A panie przekonywały, że ze 20 kg. - Ciężar zależy od tego, kto go podnosi. Ale na pewno po zamoczeniu worka waga szybuje w górę. Poza tym przy kolejnym przenoszeniu worków na trasie będzie się wydawało, że ważą ze 25 kg, a pod koniec biegu, gdy sił będzie brakowało, to wagę tego samego worka zaczniemy szacować na 50 kg - śmieje się Jacek z Gródka nad Dunajcem.

Bieg, zmęczenie, ekstremalne przeszkody. Po co to? - Taki sport. Pozytywne zmęczenie, satysfakcja, możliwość sprawdzenia się i przekonania, że nawet w ekstremalnych warunkach znajdzie się ktoś, kto bez względu na rywalizację podsadzi na ściankę, poda rękę i wyciągnie z rowu ociekającego błotem - podkreśla zdyszany Piotr, który nie przerywa biegu ani na chwilę.

Niektórym buty grzęzły na dnie zalewu. A najciężej było na skośnej ściance. Michał i Dominik z Dąbrowy Górniczej przyznają, że tam mało kto sobie radził. - W deszczu wszystko się ślizga. Podobne trudności była na ściance z kołkami - mówią i kończą morderczy bieg.

Sportowy24.pl w Małopolsce

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Runmageddon 2018. Śmiałkowie przetrwali ból, stres i deszcz - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto