Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rogoźno - Zginął zasłużony policjant

Błażej Dąbkowski, Arkadiusz Dembiński
Na miejscu, gdzie doszło do śmiertelnego wypadku płonie znicz. Dla wielu śmierć Grzegorza była szokiem.
Na miejscu, gdzie doszło do śmiertelnego wypadku płonie znicz. Dla wielu śmierć Grzegorza była szokiem. Arkadiusz Dembiński
Dla wielu to był szok... Odszedł zasłużony policjant, który nie raz narażał swe życie, przyjaciel, a także człowiek wielkiego serca, który jako motocyklista pomagał dzieciom

Dla mnie to był zaszczyt pracować z Grześkiem. To był wyśmienity policjant, super przyjaciel. Dla niego policja to było powołanie, a nie tylko praca. Trudno uwierzyć mi, że już nigdy nie pojedziemy razem na akcję. Trudno mi się pogodzić z tym, że nie ma go już wraz z nami - przyznaje ze smutkiem Tomasz, jeden z funkcjonariuszy policji z Rogoźna, z racji przynależności, podobnie jak tragicznie zmarły kolega, do specjalnej grupy realizacyjnej policjant nie chce ujawniać swojego nazwiska.

Jak wspomina, nie raz wraz z Grzegorzem Kowalewskim znajdowali się w niebezpiecznych sytuacjach. - Tak było choćby podczas pościgu i zatrzymania bandytów napadających na tiry na trasie numer 11, przebiegającej z Piły do Poznania przez Rogoźno. Musieliśmy użyć nawet broni. Udało się jednak pojmać szajkę - wspomina funkcjonariusz.

Sierżant Kowalewski miał także bardzo dobrą opinię wśród swoich przełożonych. - To był prawdziwy policjant. Gdybym powiedział, że kolega z pracy, tobym go skrzywdził, on był prawdziwym przyjacielem, oddanym, zawsze skorym do pomocy, nawet nieznanym mu osobom. Dlatego też zareagował, gdy w jego sąsiedztwie włamano się do jednego z domów. Choć był po służbie, postanowił działać w pojedynkę, a bandytów było aż dziesięciu.

Zadzwonił na komendę i ruszył, aby zapobiec rabunkowi. Jego brawurowa akcja była dla nas zaskoczeniem . To tylko dzięki niemu udało się rozpracować całą szajkę. Za to otrzymał nominację do kryształowej gwiazdy, jest to najwyższe policyjne odznaczenie. Niestety, nie doczekał się jej - przyznaje ze smutkiem Piotr Warnke, komendant policji w Rogoźnie.

Dynamiczną karierę policjanta przerwał niestety tragiczny wypadek motocyklowy...

- Grzegorz kochał motocykle. Był jednak bardzo dobrym kierowcą. Nigdy nie narażał siebie ani innych. Jednak z racji pracy w grupie realizacyjnej jazdę autem miał opanowaną do perfekcji, nie raz trzeba było ścigać bandytów z zawrotną prędkością - wspominają znajomi z policji.

We wtorkowy wieczór policjant wybrał się na przejażdżkę swoją nową yamahą. - Ten motor znał doskonale. Posiadał bowiem taki już wcześniej. Teraz wymienił po prostu na nowszy - wyjaśnia jego dobry znajomy.

Było około godziny 21.10. Policjant jechał ulicą Kościuszki w Rogoźnie. Był zaledwie 200 metrów od komendy, w której pracował. Na wysokości marketu Tesco. Wówczas doszło do tragedii... Kierowca jadącej z przeciwnej strony skody, 45-letni mieszkaniec powiatu nakielskiego w województwie kujawsko-pomorskim nagle zaczął skręcać w lewo. Policjant najprawdopodobniej widząc samochód wcisnął hamulec.

Niestety, nie udało się uniknąć zderzenia. Jednoślad uderzył w bok samochodu. Skoda, która zajechała drogę jednośladowi, w przeciwieństwie do motoru wyszła bez większych uszkodzeń. Ma tylko wgnieciony bok. Motor natomiast rozpadł się. Przednie koło oderwało się od reszty. Grzegorz wylądował na asfalcie. Doznał poważnych obrażeń ciała.

Na miejsce wezwano policję i pogotowie. Dla przybyłych funkcjonariuszy to był szok. Zobaczyli roztrzaskany motor i kolegę, który nie dawał już oznak życia... Na miejsce, gdy dowiedział się o wypadku, przybył też sam komendant rogozińskiej policji. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie policjanta.

- Reanimacja trwała około godzinę. Niestety, nie udało się uratować Grześka. Obrażenia były zbyt poważne - przyznaje ze smutkiem Warnke.

Sprawa wstrząsnęła nie tylko społecznością policyjną, ale i środowiskiem motocyklistów. 30-latek był bowiem doskonale znany innym miłośnikom jednośladów. - Brał udział w wielu zlotach motocyklowych. Z racji, że szybko znajdował wspólny język z innymi, bez problemów nawiązywał nowe znajomości i przyjaźnie. Co ważne, nie tylko brał udział w zlotach, ale także je organizował.

Wielokrotnie brał udział w różnych akcjach organizowanych przez grupy motocyklowe na rzecz domów dziecka, festynach w szkołach - wspomina jeden z motocyklistów. Sprawą śmiertelnego wypadku zajmuje się już policja i obornicka prokuratura. Zostanie powołany także specjalny biegły, który ma określić, jak dokładnie doszło do wypadku oraz z jaką prędkością poruszały się oba pojazdy. 30-letni Grzegorz był żonaty, nie miał dzieci.

Jego pogrzeb odbędzie z honorami policyjnymi. Wśród salw, a może orkiestry. Przy trumnie stanie też warta...

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto