Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psa potrąconego na A4 uśpiono

Paulina Piotrowska
W środę na płatnym odcinku autostrady A4 w stronę Krakowa leżał ranny pies. Mimo próśb jednego z kierowców nikt nie mógł pomóc zwierzakowi.

Pies zamarza na A4, ale nikt nie chce się nim zająć

Droga z Chrzanowa do Krakowa, okolica Frywałdu. Na pasie rozdzielającym nitki autostrady leżał pies. Ruszał się, ale prawdopodobnie był ranny. Podnosi głowę ale nie wstaje.

– Wracałam akurat z pracy, kiedy to zobaczyłam to zjechałam na pas awaryjny i zadzwoniłam do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Okazało się, że mieli już takie zgłoszenie – relacjonuje Iwona Florczyk.

Zobacz także:
Pies zamarza na A4, ale nikt nie chce się nim zająć. "Na żywe zwierzęta nie ma procedury"

Po chwili na miejscu faktycznie zjawili się inspektorzy KTOZ, ale.. nie mogli nic zrobić. – Niestety inspektorzy nie mogli dostać się do psa z powodu ciągłego ruchu na autostradzie – mówi Barbara Grzywacz z KTOZ.

W dodatku autostrada A4 jest prywatna i zarządza nią spółka Stal Export. A jak dowiedzieli się inspektorzy, bez zezwolenia dyrekcji spółki ruch nie może zostać wstrzymany.

Od strony Krakowa nadjeżdża jednak samochód. Zatrzymuje się na wysokości psa po drugiej stronie drogi. Na miejscu jest też policja. Nikt jednak nie zabezpiecza psa. – Jest mróz, pies jest prawdopodobnie ranny. Żadna ze służb nic nie robi – mówi Iwona Florczyk.

KTOZ natychmiast wysyła do spółki odpowiednie pismo z prośbą wstrzymania ruchu. – Inspektorzy widząc, że pies trzęsie się z zimna zwrócili się do policji, która była na miejscu, żeby pozwolono im zabezpieczyć i zabrać psa – dodaje Barbara Grzywacz.

Niestety, mimo kolejnych próśb, zwierze wciąż leżało pomiędzy pasami autostrady.
– Chciałam go zabrać, ale bałam się, że może się wystraszyć i wpaść pod samochód – dodaje Florczyk.
Okazało się, że Stal Export ma umowę z firmą, która rozwiązuje takie problemy. Po około 40 minutach na miejscu zjawia się czerwony samochód z blaszaną paką.

Pan, który przyjechał przez kolejne 15 minut nie wysiadł z samochodu, inspektorzy znów interweniowali u policjantów, ich prośby były bezskuteczne. – Jedyną odpowiedzią jaką uzyskali było, że mają natychmiast odjechać, bo stoją w miejscu, gdzie nie mogą i są nieupoważnieni, aby tam przebywać, bo uprawnienia ma owa tajemnicza firma – mówi przedstawicielka KTOZ.

– Jak się okazuje przyjechał... sprzątnąć zwłoki. Ale zwierzę żyło – dodaje pani Iwona.
Po ok dwóch godzinach pobytu na autostradzie inspektorzy zmuszeni zostali do odjazdu, ponieważ pan z tajemniczej firmy odmówił wykonania interwencji, dopóki KTOZ nie odjedzie.

Kiedy udało im się nawrócić, jadąc w stronę Krakowa mijali miejsce zdarzenia. Ani psa, ani samochodu, już nie było.
– To był szczeniak, pozwolono mu powoli umierać na mrozie – kwituje Iwona Florczyk. Dodaje, ze oprócz niej zatrzymał się jeszcze tylko jeden samochód.

Zapytaliśmy Stal Export co stało się z psem. „Pracownicy mają zakaz podchodzenia do rannych zwierząt, ze względu na wcześniejsze przypadki pokąsania lub spłoszenia takiego zwierzęcia i zwiększenia w ten sposób zagrożenia.

Ranny pies trafił wczoraj do najbliższej placówki weterynaryjnej w Zabierzowie, przetransportowany tam pojazdem przygotowanym do transportu żywych zwierząt. Jak wykazały przeprowadzone na miejscu badania, nie miał niestety szans na przeżycie wypadku, wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych. Decyzją lekarza został uśpiony, o czym informujemy ze smutkiem” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu spółki.

– Dlaczego to wszystko trwało tak długo? – pyta pani Iwona.

Niewiadomo.

ZOBACZ TAKŻE: Zmiany w segregacji śmieci - co nas czeka?

źródło: naszemiasto.pl

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto