Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przekręt w imieniu uczelni z Krakowa

Anna Agaciak
archiwum
Nawet na gigantyczną sumę 15 mln zł mogło oszukać wiele polskich firm fikcyjne Stowarzyszenie Studentów i Absolwentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Uczelnia dowiedziała się o jego działalności 1,5 miesiąca temu, gdy zaniepokojone przedsiębiorstwa zaczęły dzwonić i pytać.

- Przedstawiciele jednej z firm, w której stowarzyszenie zamówiło dużą partię sprzętu multimedialnego, zatelefonowali i zapytali jakie mamy powiązania z tym stowarzyszeniem - mówi Łukasz Salwatorski, dyrektor kancelarii rektora UEK. - Byliśmy zaskoczeni. Mamy trzy inne organizacje absolwenckie, ale takiej nie.

Zobacz także: Kraków: zobacz, za co szef dzielnicy bierze 3200

Ze strony internetowej stowarzyszenia szefowie uczelni dowiedzieli się, kto jest jego założycielem. - Nie znamy tych ludzi - zapewnia Salwatorski. - Nigdy nie byli związani z naszą uczelnią. Gdy dowiedzieliśmy się, że ta dziwna organizacja wyłudza drogi sprzęt, zgłosiliśmy sprawę na policję. Czujemy się poszkodowani. W celach przestępczych wykorzystano bowiem naszą markę i wizerunek.

Na czym polega ten wielki przekręt? Stowarzyszenie, zarejestrowane w krakowskim sądzie we wrześniu ubiegłego roku (prawdopodobnie przez podstawione osoby), zaczęło szukać firm gotowych wyposażyć tworzoną rzekomo sieć czytelni i bibliotek studencko-absolwenckich. Biblioteki miały powstać w miastach, w których stowarzyszenie posiada lub tworzy swoje siedziby. Pierwsze placówki miały zostać otwarte w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu 15 listopada 2010 roku. W innych miastach Polski oraz w Londynie, Dublinie i Berlinie otwarcie zaplanowano na 3 stycznia 2011 roku.

Stowarzyszenie założyło profesjonalną stronę internetową, ze zdjęciami i informacjami uczelni (jak się okazuje skradzionymi). Na stronie zamieściło też loga renomowanych firm, instytucji i banków, z którymi współpracuje. Wiarygodności miały mu dodać też adresy i telefony do licznych przedstawicielstw w drogich biurowcach, np. w Złotych Tarasach w Warszawie czy Canary Wharf w Londynie. Potem stowarzyszenie zaczęło rozsyłać e-maile z prośbą o darowizny, a także zamówienia na sprzęt komputerowy, audiowizualny i na książki.

Takie pismo dotarło m.in. do Krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej. - Stowarzyszenie związane z Uniwersytetem Ekonomicznym, w piśmie przesłanym w ubiegłym tygodniu, prosiło nas o książki i sprzęt - przyznaje Grzegorz Surdy, rzecznik oddziału IPN. - Nie mieliśmy czasu, aby odpowiedzieć, ale sprawdzilibyśmy z kim mamy do czynienia - zapewnia.

Nie wszyscy jednak sprawdzali. Ogromne zamówienia na wielkie kwoty kusiły. Mimo że stowarzyszenie zapowiadało, że będzie płacić z opóźnieniem.

- Nie znając ludzi ze stowarzyszenia, nie widząc jego biur ani wskazanego w zamówieniach magazynu w Starych Babicach pod Warszawą, przesyłali transporty sprzętu i książek, warte po kilkaset tysięcy złotych - mówi prokurator Piotr Romaniuk, szef prokuratury w Pruszkowie, nadzorującej śledztwo. - I to wszystko na podstawie jednego telefonu czy otrzymanego e-maila. W miniony czwartek zaczęły się zgłaszać pierwsze poszkodowane firmy. Nie otrzymały zapłaty, a nie mogą skontaktować się z nikim ze stowarzyszenia. Obawiam się, że wiele firm nie wie jeszcze, iż padło ofiarą przestępstwa. Zorientują się dopiero po publikacjach prasowych lub gdy upłynie im termin płatności. Wiem, że kilka firm ma taki termin na 1 listopada - zaznacza.

Śledczy z Pruszkowa sprawdzili już, że e-maile z zamówieniami przychodziły z różnych IP komputera (czyli mogły być wysyłane np. z kafejki internetowej). Telefony zaś, z których załatwiano wyposażenie bibliotek, to aparaty na tzw. karty prepaidowe, czyli nierejestrowane, do kilku rozmów telefonicznych.

Według dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego", do których dotarli pierwsi poszkodowani z Poznania, oszukanych może być nawet 120 firm, a towar wysłany Stowarzyszeniu może być wart nawet 15 mln zł.

Gazeta Krakowska wybrała się do głównej siedziby stowarzyszenia przy al. 3 Maja 9, w lokalu 109 A. W szklanym biurowcu obok Błoń swą siedzibę ma jednak firma RISE, zajmująca się m.in. doradztwem zarządczym. Pytamy o stowarzyszenie.

- Rok temu zarejestrowali u nas swe wirtualne biuro - mówi Piotr Augustyn. - Fizycznie tu nie przesiadują. Raz w miesiącu na skrytkę pocztową przesyłamy im dochodzącą tu korespondencję - wyjaśnia.

Pracownicy biura przyznają, że od pewnego czasu odbierają telefony od poirytowanych polskich firm poszukujących stowarzyszenia. Nie umieją jednak pomóc. Okazuje się, że RISE od trzech miesięcy nie otrzymuje czynszu od stowarzyszenia. - Zalegają nam ok. 4-5 tys. zł. Umowa została więc zawieszona i będzie rozwiązana - mówi Augustyn. - Będziemy ich ścigać, bo musimy od tego opłacić podatek.

Reakcje na wielkie oszustwo

Na głównej stronie internetowej uczelni zamieszczono oświadczenie.

Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie informuje, iż nie ponosi jakiejkolwiek
odpowiedzialności za działalność i zobowiązania stowarzyszenia o nazwie "Stowarzyszenie Studentów i Absolwentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie",

jak również nigdy nie upoważniał ww. Stowarzyszenia do występowania w jego imieniu.
Krakowska firma Comarch, której logo bezprawnie wykorzystano na stronie stowarzyszenia, uruchomi swych prawników do walki z tym nadużyciem.

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto