Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prusy. Stracili wszystko. Wracają do życia

Katarzyna Janiszewska
Pogorzelcy z podkrakowskich Prus odbudowują dom po pożarze.
Pogorzelcy z podkrakowskich Prus odbudowują dom po pożarze. Anna Kaczmarz
W grudniu w pożarze stracili bliskich oraz dach nad głową. Ale Nagórzańscy walczą. Odbudowują dom, więc przyda się każda pomoc.

Parę tygodni temu Piotrowi Nagórzańskiemu przyśniła się siostra Klaudia. Wesoła, bo z natury była pogodną osobą, śmiała się do niego. Właśnie skądś wróciła. - Gdzie ty byłaś? - zapytał ją, ale sen się urwał.
Więc już nigdy mu nie odpowie.

- Brakuje mi siostry - mówi Piotr. - Zawsze trzymaliśmy się razem, blisko. Gdy byliśmy mali, to przepisywała mi zeszyty do szkoły. Ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy, właśnie wróciła z Anglii na święta. Nie zdążyliśmy się nagadać. Cały czas widzę, jak Alanek biega po kuchni...Ogień w domu w Prusach pod Krakowem wybuchł nad ranem, kiedy za oknami było jeszcze ciemno. Cała rodzina smacznie spała. Najpewniej - choć ekspertyzy jeszcze nie ma - powodem pożaru było spięcie instalacji elektrycznej. Płomienie błyskawicznie objęły cały dom. Tym łatwiej, że był on wyłożony plastikowymi panelami.

W pożarze zginęła Klaudia, jej syn, 2,5-letni Alanek i ojciec rodziny Nagórzańskich, 69-letni Jan.Damianowi i jego partnerce Ninie udało się uciec z płonącej pułapki. Kiedy się obudzili, w całym domu było już pełno dymu, wszędzie szalał ogień. Ratowali się skacząc z okna, na ręce chwycili synka. Kilka dni spędzili w szpitalu.- Do dziś śpimy jak na szpilkach - mówi Damian. - Jak tylko usłyszymy jakiś hałas, nawet szmer, to już się podrywamy. Nina co chwilę sprawdza, czy w razie pożaru da radę wyskoczyć z okna. Taki ma uraz. Synek się budzi, jest niespokojny. Ten strach w człowieku dalej siedzi.Lucyna Nagórzańska, żona Jana, na chwilę przed tragedią wyszła do pracy. Długo pozostawała w głębokim szoku.- W ciągu paru miesięcy mama postarzała się o 10 lat - mówi Piotr. - To już nie ta sama energiczna, pełna werwy kobieta, co kiedyś. Jakoś tak się przygarbiła, zaniedbała. Niby pracuje, niby wróciła do życia. Ale tata był jej pierwszą miłością, dała mu siódemkę dzieci. Na pewno jeszcze długo się nie uśmiechnie.W pożarze rodzina straciła nie tylko bliskich, ale też dach nad głową. Dom był, wydawało się, doszczętnie zniszczony. Nagórzańscy czekali na ekspertyzę, która miała wykazać, czy uda się go odbudować. Dziś wygląda na to, że jednak tak. Jeśli tylko znajdą się pieniądze.

- Właśnie ściągnęliśmy dach - mówi Piotr, który na placu budowy bywa regularnie. - Na położenie nowego pójdzie 40 tys. zł. Żeby odbudować resztę domu, potrzeba drugie tyle. Pomagają mi koledzy z pracy. Już któreś popołudnie tu ze mną przyjeżdżają. Skuliśmy dużo tynku. Moja firma podstawiła za darmo kontenery do wywozu gruzu. Sąsiad z naszej wsi pomógł, kupił okna, już stoją i czekają. Dużo osób pomaga: ksiądz, pani sołtys prowadziła zbiórkę pieniędzy. My też mamy jakieś oszczędności. Ale nie wiem, na ile starczą.

Damian, Nina, Mikołaj i pani Lucyna zamieszkali w pobliskich Łososkowicach, w mieszkaniu nad szkołą. Umowę najmu z gminą mają podpisaną do końca czerwca. - Z jednej strony tęsknię za domem, bo to zawsze u siebie najlepiej, ale z drugiej, boję się powrotu - mówi Damian. -Najgorzej jest z mamą, jej będzie najtrudniej wejść, żyć w domu, w którym zginął tata. Ale nie mamy innego wyjścia, nie mamy dokąd iść.Piotr wrócił do pracy, stara się żyć normalnie. Żeby nie siedzieć samotnie w pustym mieszkaniu i nie myśleć, wychodzi na długie spacery z psem.

- Dokąd załatawiałem sprawy pogrzebowe, byłem w ruchu, jakoś to wszystko od siebie oddalałem - mówi. - Ale w końcu zostałem sam ze sobą, nie mam się komu zwierzyć. Kilka razy miałem momenty zwątpienia: dlaczego nas spotkała tragedia? Boję się, że teraz w święta, to wszystko znowu wróci.Elżbieta Konieczna, sołtys Prusów wierzy jednak, że rodzina sobie poradzi, że wszystko jest na dobrej drodze.- Przeżyli ogromną tragedię, ponieśli nie tylko straty finansowe, ale przede wszystkim stracili bliskich - podkreśla. - Każdy inaczej przeżywa taką traumę. Jak jest z ich psychiką, tego nie wiem. Ale idzie wiosna, zrobiła się ładna pogoda i remont domu ruszył pełną parą. Widzę ich, że przyjeżdżają, uczestniczą w pracach, sprzątają. Widzę ogromne zaangażowanie. To dobry znak, bo świadczy o tym, że powracają do życia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto