18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Stręczyciele za kratkami: ujawniamy kulisy motywowania prostytutek

Agnieszka Smogulecka
Niektóre z prostytutek oczekiwały na klientów w pubach, by później świadczyć swe usługi w wynajętych lokalach
Niektóre z prostytutek oczekiwały na klientów w pubach, by później świadczyć swe usługi w wynajętych lokalach fot.123rf
Jedna z prostytutek zarobiła w ciągu roku 160 tysięcy złotych. Połowę mogła zostawić dla siebie, połowę oddała „opiekunowi”. Inne zarabiały trochę mniej, czasem „tylko” do 10 tysięcy zł miesięcznie. Ale „opiekun” nie narzekał – miał trzydzieści dziewczyn do pracy. Inny stręczyciel prowadził interes na znacznie mniejszą skalę.

Pracowało dla niego kilka pań, a "najlepsza" przynosiła co miesiąc około 12 tysięcy złotych. Dobrą passę obu mężczyzn przerwali kryminalni z poznańskiej komendy miejskiej. Alfonsi są za kratkami, a dziewczyny coraz chętniej opowiadają funkcjonariuszom o tym, jak "szefowie" dopingowali je, by przynosiły coraz większe zyski.

- Większość kobiet opowiada podobną historię - mówią policjanci. - Brak pracy, kłopoty finansowe i rodzinne. Jedna musiała spłacić kredyt, inna miała chorego brata i ojca alkoholika, a z czegoś trzeba było żyć. Planowały sprzedawać się przez pół roku, może rok. Z czasem coraz trudniej było się wycofać.

Po pierwsze, pojawiały się zobowiązania wobec "opiekunów". Po drugie, kasa z prostytucji okazywała się niezła, znalezienie innej, równie dochodowej, było niemożliwe. Po trzecie, zobojętniały. Po którymś kliencie było im już wszystko jedno.

Mieszkaniec Malborka. 34 lata, lakiernik. Do Poznania przyjechał z żoną. Wynajęli tu mieszkanie. Od 2008 roku na Grunwaldzie, Winogradach, Dolnej Wildzie, w kawalerkach i mieszkaniach dwupokojowych, tworzyli agencje towarzyskie, w których pracowało około 30 dziewczyn. Przychodziły do niego po przeczytaniu ogłoszeń w prasie. Te zaufane, doświadczone mogły liczyć na stałą "pensję" - 160 złotych dziennie. Te młodsze stażem, świeże w zawodzie pracowały "na akord". Oddawały opiekunowi połowę zarobionych pieniędzy. - Najlepsza zarobiła w ciągu roku 80 tysięcy złotych. Drugie tyle oddała "opiekunowi" - mówią kryminalni.

Mężczyzna tłumaczył, że brał pieniądze, ale... za użyczenie lokali. Wiadomo jednak, że dziewczyny dostawały od niego telefony i karty do nich, dla prostytutek sam wymyślał egzotyczne imiona, których używały wobec klientów. Swoje "podwładne" fotografował, a zdjęcia (z zamazanymi twarzami) umieszczał w internecie, zachęcając do skorzystania z ich usług.

Za "opiekę" i "reklamę" wymagał lojalności. Sprawdzał, czy dziewczyny nie okłamują go w kwestii liczby klientów. Czasami wysyłał do nich znajomych, a później sprawdzał w zeszycie, czy prostytutki zgodnie z prawdą zapisały klienta i uzyskaną sumę. Przeliczał pieniądze, które zostawiały w umówionym miejscu, prowadził własne zapiski. Doglądanie interesu pochłaniało go tak bardzo, że nie miał czasu na pracę w zawodzie, oficjalnie więc był bezrobotny.

Policjanci wpadli na jego ślad w ubiegłym roku podczas rutynowych kontroli agencji. Namówili dziewczyny do zeznań, zebrali dowody stręczycielstwa, zatrzymali 34-latka. Mężczyźnie przedstawiono 11 zarzutów. Sąd umieścił go w areszcie.

Drugi podejrzany o stręczycielstwo został aresztowany w ubiegłym tygodniu. Sposób jego działania był podobny, choć mężczyzny z Malborka raczej nie znał. Kawaler z wyższym wykształceniem, 33-lata. Agencję prowadził - zdaniem funkcjonariuszy - od 2007 roku. Miał zawsze tylko jeden, ale spory lokal (mieszkania o powierzchni około stu metrów kwadratowych): najpierw na Jeżycach, później na Łazarzu, a ostatnio - na Grunwaldzie. Pracowały w nim cztery dziewczyny (każda oddawała połowę zarobków), a rekordzistka każdego miesiąca zarabiała ok. 12 tys. zł. Początkowo nie narzekały na pracę.

- To dobry człowiek. Czasami posprzątał, obiad ugotował - opisywały "szefa". Ale ich "opiekun" nie zawsze był miły. Niepokornym groził ujawnieniem zdjęć . Do celów reklamowych używał takich z zamazanymi twarzami, ale miał oryginały. To właśnie je chciał pokazać rodzinie, znajomym, a nawet umieścić w sieci. Jednej z dziewcząt groził śmiercią. - Wywiozę cię do lasu, dam łopatę, to sobie grób wykopiesz - mawiał.

Teraz nie może już zastraszać "swoich" dziewczyn. Tak jak stręczyciel z Malborka w areszcie oczekuje wyroku. O ile bowiem w Polsce prostytucja jest legalna, o tyle zakazane jest czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Za ułatwianie prostytucji czy nakłanianie do niej grozi do 3 lat więzienia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto