Podczas piątkowej akcji policja zatrzymała ośmiu kierowców, którzy wieźli pasażerów niezgodnie z przepisami. Posypały się mandaty.
Piątkowa akcja o kryptonimie "Bus" rozpoczęła się już o godz. 6 i trwała cały dzień. Prowadzili ją policjanci z łódzkiej drogówki z funkcjonariuszami Inspekcji Transportu Drogowego oraz Strażą Graniczną z Łodzi. Sprawdzali stan techniczny pojazdów, czas pracy kierowców, przestrzeganie rozkładu jazdy.
- Patrole rozmieszczone były na wszystkich trasach wylotowych z miasta - mówi Grzegorz Wawryszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Akcja najbardziej zdenerwowała... pasażerów zatrzymywanych przez policję busów. - Za dwadzieścia minut muszę być w Łodzi. A teraz tu stoimy i czekamy bez sensu - krzyczał jeden z nich.
Czytaj także: Atrakcje dla dzieci w ogrodzie zoologicznym i botanicznym
Sami kierowcy nie ukrywają, że z warunkami przewozu bywa różnie. - Bo to raz prowadziłem przeładowany pojazd - machnął ręką jeden z kierowców busu na trasie Głowno-Łódź, zatrzymany przez policję. Tym razem nie popełnił wykroczenia, ale jak podkreśla, dobrze wie, kiedy na drodze jest kontrola. - Ostrzegamy się z kolegami. Jak wiemy, że jest kontrola, to nigdy nie zabieramy więcej pasażerów niż mamy miejsc. Nie ma co niepotrzebnie ryzykować. Policja wystawia za takie przewinienie nawet 500 zł mandatu - dodaje.
Policja i inspektorzy transportu drogowego robią wszystko, aby przechytrzyć kierowców. - Zdarza się, że wsiadamy do busów po cywilnemu, jak zwykli pasażerowie. Wtedy najłatwiej sprawdzić, jakie są warunki - opowiada nam jeden z inspektorów transportu drogowego. I dodaje, że najgorzej sytuacja wygląda na trasie Łódź-Poddębice. - Działają tam trzy firmy przewozowe. I konkurują ze sobą, kierowcy podpalają sobie wzajemnie opony, jeżdżą niezgodnie z rozkładem jazdy, byleby tylko zabrać klientów konkurencji. Poza tym piszą na siebie donosy. Zdarza się, że podczas jednej kontroli nakładamy na kierowców nawet 3 tys. zł kary. Ale to nie pomaga. Nie możemy sobie z tym poradzić - rozkłada ręce.
Nieciekawie jest też na ul. Tomaszowskiej w Łodzi. - Ostatnio zatrzymaliśmy tam przeładowany bus. Musieliśmy poprosić pasażerów o opuszczenie pojazdu, bo w takich przypadkach nie mogą jechać dalej. I zaczęły się krzyki, że oni muszą przecież dojechać do pracy - opowiada inspektor.
Kontrole busów nasiliły się po wypadku, do jakiego doszło pod mazowieckim Nowym Miastem nad Pilicą. 12 października rankiem, wiozący 18 osób volkswagen transporter zderzył się czołowo z ciężarówką. Wszyscy pasażerowie busu i jego kierowca zginęli na miejscu. Przeżył tylko kierowca ciężarówki.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?