Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pies zagryzł małego owczarka. Policja szuka ich właścicieli

Paulina Piotrowska
Joanna Urbaniec
Kobiecie i mężczyźnie grozi kara za znęcanie się nad zwierzętami. Najpierw zostawili psy w aucie, a potem odjechali bez nich, gdy jeden zabił drugiego.

W jednym z koszy na śmieci przy ul. Promienistych w Krakowie leżał złowki kilkumiesięcznego szczeniaka w typie owczarka niemieckiego. Kilka kroków dalej, 1,5-roczny pies rasy Staffordshire Bull Terrier był przywiązany do drzewa. Taki obraz zastał mieszkaniec pobliskiego bloku, który zaniepokojony płaczem dzieci wyszedł zobaczyć, co się stało.

W poniedziałkowy wieczór (5 września), obok Parku Zaczarowanej Dorożki na Prądniku Czerwonym, zatrzymały się dwie taksówki. Z jednej wyszła kobieta, z drugiej mężczyzna. Była z nimi dwójka małych dzieci. Wspólnie wybrali się na spacer, zostawiając w jednym z samochodów dwa psy: szczeniaka i 1,5-rocznego „staffika”. - Po jakimś czasie wrócili na parking. Okazało się, że podczas ich nieobecności starszy pies zagryzł młodszego - mówi Jadwiga Osuch, prezes Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Dzieci zaczęły płakać, ich opiekunowie okazali się bardziej „opanowani”.

- Osoba mieszkająca w bloku obok zainteresowała się sytuacją, zrobiło się zamieszanie. Zauważyła, że jeden z kierowców wziął zwłoki szczeniaka i wrzucił do kosza na śmieci. Staffika przywiązali do drzewa, po czym wszyscy odjechali - dodaje Osuch.

Staffik został przewieziony do schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Kilka osób jest zainteresowanych jego adopcją. Mamy nadzieję, że trafi w dobre ręce - twierdzi prezes KTOZ.

Sprawa natychmiast została zgłoszona na policję. Szczeniak musi mieć przeprowadzoną sekcję zwłok, która pozwoli ustalić, jak dokładnie doszło do jego śmierci. - Prowadzimy dochodzenie pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Kluczowa jest opinia biegłego lekarza weterynarii, na którą czekamy - informuje Grzegorz Gubała, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Najbardziej bulwersujące dla opinii publicznej jest zachowanie właścicieli psów. „Wrzucili psa do śmietnika na oczach dzieci!? Nie poradzą sobie z takim ciężarem emocjonalnym” - napisała w internecie Małgorzata.

„Psy musiały być w stresie pozostawione w samochodzie, dlatego pewnie doszło do tej sytuacji. Współczuję tym dzieciom takich rodziców. Brak słów” - dodaje inne internautka, Danuta.

Opinie obu kobiet potwierdza psycholog zwierzęcy.

- Pies mógł być sfrustrowany, było gorąco, może brakowało mu aktywności. Podejrzewam, że wcześniej musiały być sygnały agresywności z jego strony - tłumaczy Andrzej Kłosiński, psi psycholog i behawiorysta. - Właściciele musieli mieć ze swoimi zwierzętami słaby kontakt, skoro je zostawili, nie byli do czworonogów dostatecznie przywiązani.

Trudno mu stwierdzić dokładnie, dlaczego doszło do tragedii. - Nie znam tych psów, ale często takie zachowania wynikają z bezsilności właścicieli i tego, że pies od małego był źle prowadzony - mówi.

Za znęcanie się nad zwierzętami grozi nawet do dwóch lat więzienia.

Przemoc w ośrodku sióstr serafitek w Białce

Autor: Tomasz Mateusiak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto